Previous slide
Next slide

Evercade EXP – recenzja konsoli. Old school w nowym wydaniu

Na nowy handheld od Blaze czekałem z wypiekami na twarzy, tym bardziej że miałem już wcześniej przyjemność ze stacjonarną wersją ich konsoli, której stałem się wielkim fanem. EXP to odświeżona wersja ich pierwszej kieszonsolki, która z marszu skradła moje serce. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie wszyscy mogą być tak entuzjastycznie nastawieni. 

Evercade EXP – recenzja konsoli. Old school w nowym wydaniu

Skromnie i estetycznie

Pierwsze co rzuca się w oczy to opakowanie. Schludne, kolorowe, dające poczucie obcowania z produktem klasy premium. Nie jest ono też przesadnie duże – jest wręcz idealnie dopasowane, aby pomieścić  i ochronić zawartość. Na obwolucie znajdziemy podstawowe informacje na temat sprzętu – jego zdjęcia, funkcje oraz uproszczone listy gier. Po jej ściągnięciu ujawnia nam się czarny box z rysunkiem technicznym oraz hasłem „retro gaming levelled up”. Zaraz po otwarciu pudełka naszym oczom ukaże się konsola w kartonowej wytłoczce. Pod spodem znajdziemy cartridge ze składanką automatówek od Irem, kabel USB-C do ładowania, skrócony manual do EXP oraz instrukcję do tytułów od Capcom. W niej znajdziemy krótką historię firmy, klawiszologię oraz opis danej produkcji. Jest to niewątpliwie miły dodatek, biorąc pod uwagę fakt, że niestety, ale kompilacja od Capcom nie doczekała się, i raczej nie doczeka, wydania fizycznego. Pora jednak zająć się daniem głównym.

Mniejsze i większe zmiany

Pierwsze co rzuca się w oczy to wygląd – cała obudowa oraz przyciski są koloru białego, co owszem, wygląda schludnie, aczkolwiek w moim odczuciu, pozbawia najnowszy sprzęt od Blaze pewnego charakteru. Nie uświadczymy tutaj żadnych czerwonych akcentów, jak to miało miejsce w pierwowzorze czy padach do Evercade VS. Wszystko jest jednolite, co niekoniecznie musi się wszystkim podobać.

Na froncie, poza ekranem IPS o przekątnej 4.3” i rozdzielczości 800×480, umieszczono po lewej stronie dobrze znany z poprzednich iteracji krzyżak (ewidentnie wzorowany na tym z Mega Drive) oraz dwa przyciski akcji. Po prawej całą resztę, czyli cztery guziki, dodatkowo też start, select oraz menu. U góry znajdziemy dodatkowo dwa bumpery i spusty, gniazdo mini-HDMI generujące obraz w 720P, no i włącznik. 

Na spodzie umieszczono kolejno: przycisk do przełączania konsolki w tryb Tate, minijack dla słuchawek, port USB-C do ładowania, przyciski odpowiedzialne za głośność oraz diodę led sygnalizującą działanie urządzenia. Oczywiście z tyłu znajdziemy slot na wymienne cartridge. Jeśli chodzi o bebechy, to zadbano o nieco mocniejszy procesor o taktowaniu 1.5Ghz, jak i moduł WiFi, dzięki któremu pobierzemy aktualizacje systemowe czy gier.

Niezłe wykonanie

Materiały wykorzystane do produkcji są bardzo dobrej jakości. Nic nie trzeszczy, nie wygina się, a chropowate plecki pozwalają na jeszcze pewniejszy chwyt handheldaD-pad działa bardzo sprawnie i nie miałem z nim większych problemów, jeśli chodzi o precyzję ruchu. Jedyne co mi początkowo nieco przeszkadzało to wielkość przycisków. Są one wyraźnie mniejsze niż w poprzednich wersjach Evercade, będąc gdzieś pomiędzy guzikami ze Switcha a padem od PlayStation. Przyczepić się również muszę do podświetlenia. Nie jest ono złe, absolutnie. Kolory są żywe, soczyste i niezwykle barwne. Problemem jest to, że w moim egzemplarzu z jakiegoś powodu przebija się ono u dołu ramki, podobnie jak zresztą dioda led. Widziałem też przypadki, w których dziwna łuna wybijała się z prawej strony ekranu. Nie jest to coś, co uniemożliwia rozgrywkę, aczkolwiek w urządzeniu tej klasy nie powinno mieć miejsca. Na tym na szczęście kończę swoje marudzenie, czas bowiem przejść dalej i zobaczyć co ciekawego drzemie w systemie.

Niby lepiej, ale nie do końca

Nie wprowadzono tutaj większych zmian – jest to dobrze znany OS z wersji stacjonarnej. W ustawieniach zmienimy sobie proporcje ekranu, dodamy lub usuniemy filtr CRT, wybierzemy ramki do wypełnienia pustych przestrzeni ekranu podczas gry oraz motywy systemu operacyjnego, zmienimy poziom głośności, skonfigurujemy WiFi, wpiszemy sekretne kody czy też zmienimy język. Jest tutaj dostępny język polski, który mimo wszystko odradzam, bo aż roi się od błędów. Już pal licho brak polskich znaków, ale znajdziemy tutaj takie kwiatki jak „sterownie”, pod którym kryje się… Ładowanie zapisu.

Żeby było zabawniej, niektóre funkcje wyświetlają się po niderlandzku. Autentycznie, nie wiem jak można było to tak skopać. Kolejnym minusem, jeśli chodzi o OS, jest brak możliwości zmiany sterowania i dostosowania go pod swoje preferencje, co w niektórych tytułach znacznie ułatwiłoby rozgrywkę. Miejmy nadzieję, że Blaze doda taką możliwość w przyszłych aktualizacjach.

Za to na plus zasługuje inna rzecz, której zdecydowanie brakowało mi w stacjonarce, a mianowicie możliwość zapisania ukrytych gier w pamięci systemowej, dzięki czemu nie będziemy musieli wklepywać kodów czy kombinacji klawiszy przy każdym uruchomieni konsoli.

Również fani automatowych wyzwań będą zadowoleni, ponieważ dodano możliwość ustawienia limitu wirtualnych monet, jak i dorzucono tryb wyzwania, który pozbawia gracza możliwości zapisu. Dodatkowo każda produkcja doczekała się zakładki ze statystykami, w której można zobaczyć m.in. czas spędzony w grze lub liczbę uruchomień.

Oczywiście, nie ma też możliwości wgrywania własnych ROM’ów, ale jak powszechnie wiadomo, nie na tym też polega ten system. Bibliotekę powiększamy przy pomocy kolejnych cartów – w dniu pisania tej recenzji jest dostępnych prawie 40 składanek, na których każdy powinien znaleźć coś dla siebie – od klasyków takich jak Pac-Man czy Double Dragon, przez Cannon Fodder, Earthworm Jim, Valis, a na Worms Armageddon kończąc. Przy okazji, jest to też legalny sposób na pozyskanie starszych produkcji, które nieraz potrafią kosztować krocie.

Wertykalnie i horyzontalnie

Co może zainteresować nowych użytkowników, to zdecydowanie wbudowana kompilacja 18 gier Capcom. Znajdziemy tutaj takie automatowe klasyki jak 1942, Street Fighter II: Hyper Fighting, Final Fight czy Strider, jak i konsolowe klasyki w postaci trzech tytułów z serii Mega Man. Jest to też dobra pokazówka dla trybu Tate. O co w nim chodzi? Praktycznie każdą grę możemy ograć w pozycji wertykalnej. Oczywiście, nie w każdej produkcji ma to sens, aczkolwiek w shump’ach pokroju wspomnianego wcześniej 1942 jak najbardziej zdaje to egzamin. Fajny bajer, chociaż moim zdaniem nieco przehypowany przez Blaze, chociażby przez to, nieczęsto będzie wykorzystywany. 

Jeśli chodzi o jakość emulacji, to nie ma do czego się przyczepić. Wszystko działa niezwykle płynnie, sterowanie jest responsywne – zarówno w trybie przenośnym, jak i po podpięciu do TV. Bateria także zdaje egzamin — wytrzymuje bez problemów 4-6 godzin intensywnej rozgrywki, co jest całkiem przyzwoitym wynikiem. Przy okazji, mam też dobrą wiadomość dla fanów Namco – obie kompilacje działają bez problemów, co mnie bardzo ucieszyło, bo wreszcie miałem możliwość ogrania dwóch części Splatterhouse.

Nieoczywisty wybór

Koniec końców, Evercade EXP okazał się bardzo fajnym sprzętem. Jasne, posiada pewne wady, lecz te w większości można wyeliminować kolejnymi łatkami. Nie jest to jednak jakaś wielka rewolucja w stosunku do poprzedniego modelu. W takim razie pytanie, czy warto? To zależy. 

Lista zmian nie jest jakaś kosmiczna. Jasne, nowy ekran jest świetny i zdecydowanie lepszy od poprzedniego, a moduł WiFi ułatwia życie z aktualizacjami. Kusić może też składanka gier Capcomu. Czy jednak jest to warte blisko 700zł? Jeśli posiadasz wcześniejszego handhelda, to musisz sam/sama odpowiedzieć sobie na to pytanie. Jeśli jednak przymierzasz się do zakupu któregoś z przenośnych urządzeń od Blaze, to EXP będzie zdecydowanie najlepszym wyborem. Nie ma co ukrywać – jest to konsola dla zapalonych retro graczy z zapędami kolekcjonerskimi, którzy cenią sobie klasyki gamingowej rozrywki, ale nie gardzą też nowoczesnymi rozwiązaniami. Old school w nowym wydaniu.

Za przekazanie konsoli do recenzji dziękujemy firmie Retall.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

NAJNOWSZE WPISY

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl