Disney w ostatnim czasie jest dość nierówny, potrafi zaserwować widzom koszmarek w postaci live action Małej Syrenki, średni Wish a następnie wypuścić wspaniały Elemental. Pierwsze W głowie się nie mieści jest już klasykiem, który podbił serca odbiorców w różnym wieku na całym świecie. Poprzeczkę ustawiono bardzo wysoko. Czy trafiliśmy na godny sequel? Odpowiedź znajdziecie w poniższym tekście.
Nie jestem fanką pierwszego W głowie się nie mieści
Pierwszy film nie zachwycił mnie. Był dobry, koncepcja historii z emocjami w roli głównej ciekawa, ale nie rozumiałam entuzjazmu znajomych uznających go za najlepszą produkcję dla dzieci wszechczasów. W moim serduszku wciąż niepodzielnie rządziło Toy Story, które widziałam miliony razy. Zrobiłam trzy podejścia, żeby zrozumieć fenomen animacji. Po seansie, przed recenzją, odpaliłam tytuł na Disney+ po raz czwarty, by się przekonać, czy kontynuacja w jakikolwiek sposób zmieniła moje postrzeganie pierwowzoru. I po raz pierwszy doceniłam produkcję Pixara. Nie ujęła mnie jednak ona tak mocno, jak następca. Co było przyczyną?
Uniwersalna fabuła i wewnętrzny konflikt czytelny dla każdego
Zacznijmy od fabuły W głowie się nie mieści 2. Nasza Riley nie jest już dzieckiem, weszła w wiek nastoletni i obserwuje następujące w jej psychice i ciele zmiany, nie zawsze rozumiejąc co się z nią dzieje. Nowe zachowania wpływają także na jej więzi z rodzicami i najbliższym otoczeniem. Wkrótce czeka ją również pójście do nowego liceum, co jest źródłem niepewności i pewnych napięć. Zainteresowanie sportem pozostało, dziewczyna odnosi spore sukcesy i po jednym z lepszych meczów wraz ze swoimi przyjaciółkami zostaje zauważona przez selekcjonerkę profesjonalnej drużyny.
W momencie jednak, gdy marzenia wydają się tuż na wyciągnięcie ręki, dotychczasowy znany porządek sypie się jak domek z kart. Upragniony weekend okazuje się ostatnim w tym składzie. Riley staje przed porządnym dylematem, czy postawić na siebie i swoją przyszłość, czy spędzić niezapomniany obóz z najlepszymi przyjaciółkami, który będą wspominać latami?
Taki dylemat jest uniwersalny i przemówi zarówno do młodszych, jak i starszych odbiorców. Każdy zmieniał chociaż raz środowisko i czuł się niepewnie, wkraczając w nowy krąg znajomych/współpracowników. Plus etap dojrzewania, który dorośli na sali mają już za sobą. Młodsi odbiorcy docenią, że chociaż trochę uświadomiono ich, w jakich barwach maluje się dorastanie i z czym można się w jego czasie borykać. Może w tym trudnym czasie animacja będzie plasterkiem na rany.
Więcej niż pięć emocji
Tak jak poprzednia część skupiała się na tym, jak działają emocje i jak są ważne, tak nowa pokazuje, że kiedy nastolatek się zmienia, dochodzą do głosu nowe, o których nie miał on wcześniej pojęcia. Na ekranie zobaczymy dobrze już znanych bohaterów, czyli Radość, Smutek, Gniew, Strach i Odrazę. Spokojna rutyna emocji zostanie zakłócona przez modernizację ich miejsca pracy oraz przybycie nowych domowników. Do grona dołączą nowe emocje: Obawa, Wstyd, Nuda, Zazdrość oraz Nostalgia. Stara gwardia, a w szczególności dominująca Radość będzie zmuszona troszkę ustąpić i oddać odrobinę kontroli. Czy to się uda?
Zerknij tutaj ! – Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany Chaos – Recenzja Filmu. Jeszcze bardziej zmutowana historia?
Przekonacie się w trakcie seansu, nie chce spoilerować wam fabuły. Starcie dwóch światów pokaże, jak ważne są nasze przekonania na własny temat i wszystkie, nawet bolesne i złe wspomnienia, bo to właśnie one są trzonem naszej osobowości, kształtowanej na bieżąco. Byłam zachwycona, że tyle cennej wiedzy zostało opakowane w tak przystępny i zabawny sposób. Trzynastoletnia Riley ma cały zestaw pozytywnych przekonań, które ułatwią jej funkcjonowanie, wie, że jest wystarczająca (nie ma potrzeby tłumaczenia się ani porównywania z innymi), jest dobrą przyjaciółką, jest zabawna, jest dobra w sporcie. Życzyłabym każdej młodej osobie takich narzędzi.
Naprawdę udany debiut
Debiut pełnometrażowy Kelsey Manna mnie urzekł. Pewnie wiele w tym zasług scenariusza stworzonego przez MegLeFauve i Dave’a Holsteina. Twórcy z wielką uwagą sportretowali sytuacje, które trafią do każdego. Sama w trakcie seansu dokopywałam się do niektórych żenujących wydarzeń z lat nastoletnich, zaśmiewając się w głos. W głowie się nie mieści 2 obfituje w humor, który trafi także do dorosłych, chociaż czasami miałam wrażenie, że dubbing jest przygotowany właśnie do osób w moim wieku. Szczerze rozbawiła mnie galeria osobliwości ukrytych głęboko w odmętach pamięci Riley. Do rozpuku śmiałam się podczas dialogów wygłaszanych przez były obiekt westchnień młodej, werterycznego i rozpikselowanego bohatera gier jRPG, który z gracją Buzza Astrala wypluwa kolejne podniosłe frazesy.
Harata Tasakami jestem i będę dozgonną fanką! Kolejną świetną postacią był piesek Mądruś ze swoim magicznym Piterkiem. Z jednej strony niepokojący, z drugiej strony przypominający satyrę na stare bajki ze wszechwiedzącą główną postacią.
Przez te zabiegi poczułam, że seria idzie w ślady Toy Story. Będziemy towarzyszyć głównej bohaterce niczym Andyemu. Jest jeszcze tyle emocji do zbadania i tyle ważnych wydarzeń, które je generują. Ucieszyłam się, że jest potencjał na kolejną część i mam nadzieję, że Pixar go nie zmarnuje. Właśnie takie bajki powinniśmy oglądać. Myślę, że nie jeden z dorosłych szczerze się wzruszy w trakcie seansu. Nawet moje oczy w trakcie jednej sceny były kompletnie zaszklone i czułam poruszenie.
Sprawdź także: Echo – recenzja serialu. Street-level ratunkiem dla MCU?
Pewnie też nie jeden chciałby trafić na taką animację w swoim dzieciństwie. Najnowsza produkcja Disneya omawia ważne tematy, które poruszane są na co dzień w gabinecie terapeutycznym. Warto, żeby ludzie już od najmłodszych lat mieli świadomość mechanizmów działania emocji i potrafili prawidłowo je rozpoznawać i nazwać.
Podsumowanie
Obok Elemental i To nie wypanda to kolejny mądry tytuł, który oprócz rozrywki oferuje młodszym i starszym odbiorcom emocjonalne momenty skłaniające do refleksji. Nie zabraknie inteligentnych dowcipów i czytelnej, szczególnie dla starszych odbiorców, gry słów. Chociaż niektórym finał historii i morał wyda się analogiczny do części pierwszej, to nie o unikatowość w tym filmie chodzi, ale o codzienne gesty i rozwijanie poprzez nie inteligencji emocjonalnej. Właśnie takiego Disneya chce oglądać. Dlatego nie zastanawiajcie się zbyt długo, biegnijcie do kina i dajcie się ponieść emocjom!