Przygoda z główną serią o Sandmanie dobiegła końca. Władca Snów umarł. Starożytni bogowie, starzy przyjaciele i wrogowie zbierają się, by oddać mu hołd, zamykając długą opowieść o Morfeuszu. Czy było to godne zakończenie sagi?
Nie(ch) żyje Władca Snów!
Sandman to dla mnie jeden z najbardziej niezwykłych cykli. Moja przygoda z tytułowym bohaterem rozpoczęła się wraz ze startem grapodpada.pl, kiedy to otrzymałem pierwszy tom do recenzji. Od tamtej chwili seria stała się moim stałym towarzyszem.
Akcja dziesiątego tomu Sandmana skupia się na pogrzebie Morfeusza. Sam Władca Snów jednak nie umiera, bo jak może umrzeć jeden z Nieskończonych? Pojawia się więc jego nowe wcielenie – Daniel, który próbuje się odnaleźć w swojej roli.
Natomiast niech was nie zwiedzie motyw przewodni albumu, mimo że mamy do czynienia z żałobą, to cały komiks napisany jest przez Neila Gaimana w dość luźnym tonie. Całość jest bardzo nostalgiczna – każda z postaci napotkana przez Morfeusza na przestrzeni wszystkich opowieści dostaje swoje pięć minut, aby powspominać stare dobre czasy. Wiele wątków doczekało się satysfakcjonującego domknięcia, lecz Gaiman pozostawia otwartą furtkę, umożliwiając ewentualny powrót do tego świata w przyszłości.
Piękne pożegnanie Morfeusza
Podobała mi się również warstwa graficzna. Każdy tom Sandmana to małe arcydzieło, a finał nie jest wyjątkiem. Rysownicy w składzie – Michael Zulli, Jon J. Muth, Charles Vess, zaprezentowali ciekawą kreskę, która wyróżnia finał historii nawet na tle innych albumów z tej serii. Wyjątkowość tej kreski najlepiej oddają przykładowe strony opublikowane przez wydawcę.
Pozycja bardziej niż obowiązkowa!
Sandman. Przebudzenie. Tom 10 to pozycja obowiązkowa (w sumie to finał historii, dziwne jakby było inaczej) dla wszystkich fanów Władcy Snów i Gaimana. To powieść kompletna, która pozostawi we mnie małą pustkę, bo lubiłem cyklicznie wracać do tego świata. Bardzo chętnie w najbliższym czasie przeczytam całość ciągiem, najpewniej przed premierą drugiego sezonu serialu, bo jednak czuję, że mogły mi umknąć niektóre wątki i odwołania z finałowego tomu.
Sprawdź też poprzednie tomy:
– Klasyk w nowym wydaniu .„Sandman. Preludia i Nokturny. Tom 1” – recenzja komiksu
– Oniryczność to moje drugie imię „Sandman. Dom lalki. Tom 2” – recenzja komiksu
– Sandman. Kraina snów. Tom 3 – recenzja komiksu. Nie mogłem wyśnić lepszego komiksu.
– Sandman. Pora mgieł. Tom 4 – recenzja komiksu. Witamy w Piekle.
– Sandman Tom 5. Zabawa w ciebie – recenzja komiksu. Czy to sen czy jawa?
– Sandman Tom 6. Refleksje i przypowieści – recenzja komiksu. Niepowiązane ze sobą historie.
– Sandman Tom 7. Ulotne życia – recenzja komiksu. Na to czekałem!
– Sandman. Uwertura – recenzja komiksu. Co było wcześniej?
– Śmierć. Sandman – recenzja komiksu. Czy Śmierć działa jako protagonistka?
– Sandman. Koniec Światów. Tom 8 – recenzja komiksu. Spotkanie na końcu światów.
– Sandman: Senni Łowcy – recenzja komiksu – Samotny mnich i zwierzęta
– Sandman. Panie Łaskawe. Tom 9 – recenzja komiksu – Wszystko się łączy
– Sandman Noce nieskończone — recenzja komiksu – Cudowny powrót do Sandmana