MIEJSCE DLA KAŻDEGO GRACZA

Previous slide
Next slide

Mroczna Feniks – recenzja filmu. Nie tykaj bo zacznie śmierdzieć.

Zanim Avengersi się zjednoczyli, a Rober Downey Junior w roli Iron Mana został twarzą MCU, w kinie superbohaterskim prym wiedli X-Meni. Przygody mutantów, jako jednych z najpopularniejszych herosów w świecie Marvela doczekały się ogromu adaptacji, interpretacji oraz ekranizacji – zarówno live action, jak i animowanych. Jedne były lepsze, drugie gorsze. Jednak żadna nie okazała się tak potwornym koszmarem, jak Mroczna Feniks.

Tak mroczna, że aż strach oglądać

Akcja Mrocznej Feniks rozgrywa się niedługo po wydarzeniach z filmu X-men Apokalipsa. Drużyna Profesora X po pokonaniu prastarego mutanta zajęła się rozwijaniem swoich umiejętności oraz spokojną codziennością w szkole. Aż do wyruszenia w kosmos, w celu uratowania amerykańskich kosmonautów.  Stawiając na szali własne życie, bohaterowie po pokonaniu wszelkich przeciwności wrócili na ziemię z dodatkowym pasażerem w postaci kosmicznej istoty nazywanej Feniksem – ta postanowiła zadomowić się w ciele Jean Grey (Sophie Turner). Niestety z czasem nieproszony gość zaczął przysparzać superbohaterom wielu problemów, które nieodwracalnie wpłynęły na ich codzienność.

Tak w skrócie można opisać pierwsze dziesięć-piętnaście minut filmu, które jako wprowadzenie do całej historii mogą wprawić nas w wyjątkowo pozytywny nastrój i wzbudzić potrzebę obejrzenia fantastycznej wysokobudżetowej produkcji. To co prawda w dużej mierze zasługa Hanza Zimmera – utworem Gap, świetnie zbudował klimat już na starcie seansu.

Jednak, czy dobry początek oznaczał dla Mrocznej Feniks równie udane rozwinięcie i zakończenie?

Nie, nie oznaczał

Koszmar. Ten film to koszmar jakich mało. Zapewniam Was ilość przymiotników, jakich moglibyśmy użyć w odniesieniu do Mrocznej Feniks, wykracza poza jakąkolwiek skalę rzetelności, a nawet dobrego smaku. Jako osoba, która naprawdę nie lubi marudzić i zawsze szuka plusów w każdej produkcji, muszę się przyznać, że po seansie byłem zniszczony psychicznie i fizycznie. Chyba mój organizm próbował sobie poradzić z przemyśleniami i wrażeniami niczym jak z wirusem.

Cooo, było aż tak źle?!

A no było… Niestety Mroczna Feniks mimo naprawdę ciekawego materiału źródłowego na ekranie wypada niezwykle blado. Kosmiczny blask, którego oczekiwaliśmy, okazał się jedynie kilkoma ciekawymi scenami z wykorzystaniem CGI oraz dialogami między głównymi bohaterami. Niestety, film oglądałem niedługo po premierze na DVD, więc nie będę w stanie przytoczyć tutaj żadnych konkretnych przykładów – możecie uwierzyć mi na słowo, albo zabrać się za seans – ja nie odważyłem się tego zrobić ponownie.

Krzyk i rozpacz

Dobrze. Skoro napisałem, że było źle i tragicznie, to teraz wypada, abym napisał dlaczego. Mroczna Feniks to łzawa pełna krzyków rozłożonych w kilkunastu różnych lokacjach pogoń za Jean Grey. Główna bohaterka pojawia się w jakimś miejscu, robi tam totalną rozwałkę, spotyka przyjaciół, chwile z nimi rozmawia (wtedy wszyscy wylewają z siebie masę emocji i okrzyków typu „JEAN PRZESTAŃ, OPAMIĘTAJ SIĘ, TO NIE JESTEŚ TY”) i ucieka dalej. Tempo w produkcji jest od początku do końca praktycznie takie samo. Bohaterowie nie przechodzą ani mniejszych, ani większych przemian wewnętrznych w trakcie całego tego bałaganu. Jasne, czasami zmienia się ich podejście do młodej telepatki oraz wszystkich krzywd przez nią wyrządzonych. Jednak nie jest to w żaden sposób mocno zaakcentowane. Wspomniane tak, ale słowa nie idą w parze z czynami. Po prostu nikt i nic w tym tytule nie jest w stanie nas zaskoczyć, zachwycić, ani przyspieszyć bicia naszego serca.

Nie tykaj, bo zacznie śmierdzieć

Od pewnego czasu z radością głoszę, gdzie się da, że ogromnie mnie cieszy fakt, iż muzyka zaczęła w produkcjach filmowych i serialowych od MCU odgrywać kluczową rolę. Utwory wybrzmiewające z głośników w trakcie seansu Spider-Man: Bez drogi do domu były niczym miód dla moich uszu. Michael Giacchino po raz kolejny zabiera nas w podróż do pajęczego świata, ale tym razem z wyjątkowo mocnym przytupem.

Chociaż historia nie jest taka zła

Można powiedzieć wiele złego. Jednak trzeba też przyznać, że sama w sobie ta historia jest ciekawa. Młoda dziewczyna opanowana przez kosmiczną moc w niezrozumiałym szale zaczyna krzywdzić bliskich. Ci mimo całego wyrządzonego przez nią zła, nie poddają się i są gotowi poświęcić własne życie, aby uratować przyjaciółkę. Murowany hit. Gdyby tylko dało się zamieść pod dywan kilka nielogicznych i totalnie bezsensownych wątków (Mystique patrzę na Ciebie)… Niestety jednak ani ja, ani Wy nie mamy takiej mocy, więc niestety musimy pogodzić się z tym, co Fox w ostatnim tchnieniu przed przejęciem przez Disneya z siebie wypuścił.

Były minusy, ale są i plusy

W powyższym akapicie zasiałem ziarno pozytywności, które teraz wykiełkuje. Napisałem wiele złego, w tym, że seans był koszmarem. Niemniej obejrzałem (ale drugi raz nie chcę) i żyję, a nawet czasami wracam myślami do kilku ciekawych scen. Szczególnie zapadła mi w pamięć Sophie Turner, która w mojej ocenie jest perfekcyjną Jean Grey i naprawdę mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie nam dane ją zobaczyć w tej roli. Poza Brytyjką w produkcji warto zwrócić uwagę na (momentami) dopracowane CGI i muzykę. A i oczywiście nie zapominajmy o geniaaaaalnym duecie Profesor X (James McAvoy) i Magneto (Michael Fassbender) – jak dla mnie, ta dwójka mogłaby wcielać się w komiksowych bohaterów do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej.

I to by było na tyle z plusów. Niestety.

Dlaczego?

Nie wiem. Sam zadaje sobie to pytanie bardzo często. Dlaczego tak dobry materiał źródłowy został przeniesiony na ekran i zamieniony w cyrk? Ciężko stwierdzić. I w zasadzie tyle lat po premierze, to już chyba nie ma znaczenia. Jeżeli coś Was podkusi do obejrzenia Mrocznej Feniks, to śmiało spróbujcie, ale pamiętajcie… robicie to na własną odpowiedzialność.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ