Super Mario Bros – recenzja filmu DVD. Poszukując swej odwagi…

UDOSTĘPNIJ

Przygody wąsatego hydraulika z włoskim akcentem podbiły już cały świat, stając się fenomenem, któremu trudno szukać konkurencji. W końcu osoby, które nie słyszały o postaci Mario, stanowią bardzo mały odsetek globalnej  populacji. Gdy zadanie przeniesienia historii z gier na wielki ekran trafiło w ręce Universal Pictures oraz Illumination Entertaiment, wydawało się, że ogromne grono fanów może spać spokojnie. Czy tak jednak było? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w poniższej recenzji.

Wizualna uczta

Owocem współpracy wspomnianych wcześniej wytwórni były takie produkcje jak Sing, Jak ukraść księżyc czy Minionki. Wszystkie stały na wysokim poziomie animacji, nie byłem więc zaskoczony, że Super Mario Bros. dotrzymał im kroku, dostarczając prawie 90 minut rozrywki na pełnej kolorowych wybuchów, walk, jak i po prostu pięknych widoków pochodzących z różnorodnych rejonów fantastycznego świata. Matthew Fogel podczas pisania scenariusza stanął na wysokości zadania, sprawnie łącząc motywy z gier z historią przeznaczoną na kinowe ekrany. Natomiast na barki Aarona Horvatha oraz Michaela Jelenica spadło zadanie wyreżyserowania tego półtoragodzinnego widowiska. Owocem ich pracy okazała się łamiąca stereotypy opowieść o braterskiej więzi oraz poszukiwaniu wewnętrznej odwagi. Kto jednak będzie potrzebował bohatera, oraz kto nim zostanie, twórcy zostawiają do naszej własnej interpretacji.

Sprawdź też: Gran Turismo – recenzja filmu – Od gracza do zawodowego kierowcy

Opowieść o bohaterstwie

Film rozpoczyna się sekwencją przedstawiającą atak potężnej armii Bowsera na lodowe królestwo Pingwinów. Nietrudno się domyślić, jak kończy się to starcie – urocze niebieskie zwierzaki trafiają do zwisających na łańcuchach klatek w latającej fortecy wielkiego kolczastego żółwia. W momencie gdy zabiera on magiczną gwiazdę ze zniszczonego zamku, akcja przenosi się na Brooklyn, serwując nam reklamę hydraulicznego biznesu dwójki braci. Całkowicie nieprzypadkowo nosi on nazwę Super Mario Bros. Następnie jesteśmy świadkami jak wszyscy ich znajomi, a nawet rodzina dokuczają owej dwójce, gdyż zrezygnowali oni z dobrze płatnej pracy w firmie rozbiórkowej na rzecz rozkręcenia własnej firmy. Pierwsze zlecenie, które otrzymują, nie kończy się zbytnim sukcesem, stając się paliwem dla kolejnych żartów. Wieczorem bracia widzą w telewizji, że w wyniku awarii wodociągów całej dzielnicy grozi zalanie, więc wyruszają oni, by uratować okolicę i jednocześnie wyrobić sobie dobre imię. Za przyczyną wielkiej zielonej rury przenoszą się do innego świata, niestety trafiając w różne rejony. Luigi ląduje w mrocznym lesie i po krótkiej chwili zostaje przez sługi czarnego charakteru. Mario natomiast zalicza dość miękkie lądowanie w Grzybowym Królestwie, gdzie na prawie samym początku spotyka Toada. Nie mija dużo czasu, a wyruszają oni wraz z księżniczką Peach, by zyskać pomoc od króla Goryli i pokrzyżować plany Bowsera, zarówno militarne, jak i matrymonialne.

Plejada bohaterów z gier

Nietrudno domyślić się, że najwięcej akcji skupia się wokół tytułowych braci – Mario i Lugiego, którym głosu w oryginalnej wersji udzielają Chris Pratt oraz Charlie Day. Na szczególną uwagę zasługuje pierwszy z panów. Wykreował on głos bardzo podobny do tego kultowego, za który odpowiadał Charles Martinet (który kilka tygodni przed momentem, w którym piszę tę recenzję, zamknął za sobą ten rozdział), ale jednocześnie dodał od siebie bardzo dużo. Dzięki temu wersja wąsatego hydraulika przedstawiona w tej adaptacji zyskała jeszcze więcej wyjątkowości. To nie koniec gwiazd w obsadzie, gdyż księżniczka Peach mówi głosem brylującej w ostatnich latach na ekranach Anyi Taylor-Joy, a irracjonalnie zakochany w niej Bowser – Jacka Blacka (na swoim koncie ma już inną kultową postać, czyli Po z Kung-Fu Pandy). O jego wykonaniu autorskiej piosenki Peaches można by napisać osobny tekst, więc wspomnę tylko, że jednocześnie jest ona bardzo komiczna, ale też na długo zapada w pamięć.

Sprawdź też: Avatar: Istota Wody – recenzja filmu na Blu-Ray. Graficzne cudo na małym ekranie

Na każdym kroku czuć klimat gier Nintendo

Kolejny aspekt, pod którym film został dopracowany do najmniejszego szczegółu to muzyka. Animacja wypełniona została po brzegi oryginalnymi motywami oraz efektami dźwiękowymi z gier, co nie powinno dziwić, skoro pod podpisał się pod nim sam Shigeru Miyamoto – legenda branży i filar marki. Zostały one połączone z muzyką autorstwa Briana Tylera, którego również nie trzeba przedstawiać. Dodatkowo w kilku scenach pojawiają się kultowe już utwory. Podczas sekwencji, w której Mario trenuje pod okiem księżniczki, by z hydraulika zmienić się w bohatera w tle nieco ironicznie wybrzmiewa Holding Out For a Hero w kultowym wykonaniu Bonnie Tyler. Nie jest to może tak kultowa scena jak finał Shreka 2, ale na pewno nie jeden z widzów wspomni o niej, słysząc ten utwór. Królestwo goryli dostarcza dwa kolejne hity, czyli Take On Me oraz Thunderstruck. Czy muszę mówić, że osoby, które wychowały się na pierwszych konsolowych tytułach z tego uniwersum, mogą się wzruszyć? Myślę że to oczywiste.

Daleko mi do bycia takim wyjadaczem uniwersum jak Maciej Hopek – jeden z redaktorów portalu. Mimo to po godzinach, które spędziłem w dzieciństwie z kolegami przy konsolach, byłem w stanie wyłapać niektóre z licznych odniesień do innych produkcji. Bez względu na to czy była to mroczna posiadłość, do której trafił Luigi, wszechobecne znajdźki, czy przebrania głównego bohatera, każde z tych mrugnięć okiem chwytało za fanowskie serce. Natomiast pościg po tęczowym moście wyglądał jakby został żywcem wyjęty z Mario Kart (z niebieską skorupą włącznie).

Pozostaje czekać na więcej.

Super Mario Bros. okazał się hitem, który dostarczy dobrej zabawy zarówno dzieciom, jak i dorosłym fanom marki. Oznacza to, że jest to idealny wybór na seans dla całej rodziny. O mierze sukcesu może świadczyć fakt, iż film miał już na koncie ponad miliard dolarów w momencie premiery w Polsce. Dodam też, że z przyjemnością obejrzę kontynuację tej historii, pod warunkiem że Luigi otrzyma więcej czasu ekranowego.

Sprawdź też: Strażnicy Galaktyki vol. 3 – recenzja filmu na Blu-ray i DVD. So F**king special! 

Zalety

Połączenie gry z historią przeznaczoną na wielkie ekrany,
ogrom nawiązań do wielu gier,
wspaniały dobór aktorów głosowych,
Peaches.

Wady

Mało czasu dla Luigiego.

Najnowsze artykuły w kategorii filmy i seriale

UPADEK LUDZKOŚCI – RECENZJA FILMU KRÓLESTWO PLANETY MAŁP
09lip

UPADEK LUDZKOŚCI – RECENZJA FILMU KRÓLESTWO PLANETY MAŁP

Seria Planeta Małp to klasyka science fiction, która od momentu…

W głowie się nie mieści 2 – recenzja filmu. „Nowe” emocje w natarciu. 
27cze

W głowie się nie mieści 2 – recenzja filmu. „Nowe”…

Disney w ostatnim czasie jest dość nierówny, potrafi zaserwować widzom…

Puchatek: Krew i miód 2 – recenzja filmu – Chciałbym powiedzieć, że jest dobrze…
03cze

Puchatek: Krew i miód 2 – recenzja filmu – Chciałbym…

Po sukcesie finansowym pierwszej odsłony twórca całego przedsięwzięcia – Rhys…

Echo – recenzja serialu. Street-level ratunkiem dla MCU? 
14maj

Echo – recenzja serialu. Street-level ratunkiem dla MCU? 

Na Echo nie czekałem prawie w ogóle. Pierwsza produkcja spod…