Hellfire Gala to największe wydarzenie sezonu! Bohaterowie z całego świata zjeżdżają się na Krakoę, aby wziąć udział w bankiecie, dyskutować na tematy polityczne oraz pokazać się w oryginalnych strojach. Jest to album, którego mocno wyczekiwałem!
Artystyczny popis kreatywności
Zazwyczaj kwestie wizualne oceniam pod koniec recenzji, jednak tym razem muszę od razu o nich wspomnieć, gdyż są esencją tego tomu. Artyści dali ogromny popis swojej kreatywności, ponieważ stroje bohaterów zaprojektowane specjalnie na Hellfire Galę są niesamowite i idealnie oddają osobowość oraz charakter danej postaci. Album zawiera także strony poświęcone detalom kreacji, dzięki czemu możemy podziwiać je z bliska z różnych stron.
Przegadana historia?
Hellfire Gala wyróżnia się na tle innych eventów czy crossoverów tym, że nie skupia się na akcji, jak np. ostatnio oceniane przeze mnie albumy X-Mieczy. Dostajemy natomiast masę interakcji między postaciami, rozmowy na tematy osobiste czy polityczne, które budują i rozwijają charaktery bohaterów oraz pokazują chemię między nimi. Dla mnie ukazanie dominacji poprzez inteligencję zamiast mięśni jest ciekawsze i wymaga większego wyczucia.
Jest to ważne wydarzenie w świecie mutantów, gdyż rozwija wątki rozpoczęte w Rządy X. X-Men. Podczas gali, w demokratycznym głosowaniu, zostanie wybrany, a następnie przedstawiony nowy skład X-Men. Dodatkowo cały zeszyt zostaje poświęcony terraformacji Marsa, który staje się nową planetą mutantów z Arakko. Gerry Duggan stanął na wysokości zadania i w iście Hickmanowskim stylu przedstawił cały proces. Również rysownik Pepe Larraz świetnie pokazał to wizualnie.
Zważywszy na to, że na Hellfire Galę zostali zaproszeni najważniejsi bohaterowie, wydaje się to wręcz idealnym miejscem, na takie ogłoszenia.
Słabsze momenty czy problem wydawniczy w Polsce?
O ile całościowo album jest napisany genialnie, tak zdarzają się słabsze momenty. Nie będę narzekał kolejny raz na historię z Wolverinem, bo z innych recenzji możecie się dowiedzieć, że nie jestem fanem tego, jak go przedstawia Benjamin Percy. Problem pojawia się w momencie, gdy dostajemy zeszyty, które kontynuują wątki z solowych serii, jak np. X-Corp czy Way of X, a nie zostały one wydane w Polsce. Nie znamy tych postaci i ich relacji, więc dlaczego ma nas obchodzić, że X-Corp wybiera nowy zarząd… Natomiast Way of X wypada w miarę ciekawie i szkoda, że polscy czytelnicy nie będą mieli okazji zobaczyć, jak Nightcrawler z Legionem zakładają religię na Krakoi. Ponownie grupa Hellions wyróżnia się świetnym humorem i stylem, więc znów ubolewam, że nie dostaniemy tego na rodzimym rynku.
Sprawdź też: Świt X. X-Mieczy. Tom 1 i Tom 2 – recenzja komiksu – Turniej, a raczej jego parodia
Ciąg dalszy nastapi…
Rządy X. Hellfire Gala to naprawdę prześwietnie napisane wydarzenie, które pokazuje, że da się stworzyć doskonałą historię opartą na dialogach. Całość podkreśla warstwa wizualna, z genialnymi projektami strojów na czele. Z pewnością ten album zostanie przeze mnie zapamiętany jako jeden z bardziej oryginalnych w historii o mutantach.
Obowiązkowa lektura dla zrozumienia wydarzeń, które rozgrywają się w serii Rządy X. A sam finał Hellfire Gali będzie miał ogromne konsekwencje w przyszłości, zwłaszcza w drugiej części albumu Marauders, który został wydany równocześnie z tutaj omawianym.
Podobało mi się również dodanie archiwalnego zeszytu przedstawiającego jedną z pierwszych Hellfire Gali organizowanych przez mutantów. Miły dodatek, który pozwala spojrzeć, jak to wyglądało kiedyś.
Sprawdź też poprzednie tomy:
– Rządy X. X-Men. Tom 1 – recenzja komiksu – Nowy początek
– Rządy X. Wolverine. Tom 1 – recenzja komiksu – Wolverine powraca, tylko po co
– Rządy X. Marauders – recenzja komiksu – Przygotowania do Hellfire Gali!