Wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego Egmont stawia na wydawanie serii z Wolverinem, pomijając przy tym inne albumy, które mogłyby wzbogacić mitologię Krakoi i lepiej przybliżyć życie jej mieszkańców. Jak więc prezentuje się kolejna jedynka z Wolverinem w roli głównej?
Wolverine w Madripoorze
Wydarzenie X-Mieczy dobiegło końca, rozpoczął się nowy okres dla mutantów, jednak scenarzysta Benjamin Percy jakby tego nie zauważył i w ogóle nie odnosi się do turnieju.
Rządy X. Wolverine jest kontynuacją tomu z poprzedniego cyklu. Logan udaje się do Madripoora, aby wziąć udział w licytacji i… spotkać starego znajomego Mavericka. Z jednej strony doceniam odniesienia do przeszłości Wolverine’a i subtelne mrugnięcia okiem do fanów. Z drugiej strony wygląda to jednak jak zwykłe żerowanie na nostalgii, ponieważ te elementy niewiele wnoszą do fabuły — po prostu są.
Całość dodatkowo przeplata się z retrospekcjami i dynamiczną akcją, co idealnie pasuje do tytułowego bohatera. Niemniej, to zwykła brutalna walka, pozbawiona głębszego sensu.

Powrót wampirów
W drugiej części komiksu powraca wątek wampirów, który jest jeszcze mniej angażujący niż pierwsza połowa albumu. Czytając tę historię, mam wrażenie, że jest ona całkowicie oderwana od całego lore mutantów i Krakoi. Rozumiem motywacje wampirów oraz to, dlaczego Wolverine jest dla nich istotny, ale czy naprawdę ten wątek musi się tak przeciągać i powracać co kilka zeszytów?
Wizualnie jest w porządku. Rysunki są typowe dla tej serii, a odpowiadają za nie dwaj artyści — Scot Eaton i Adam Kubert. Podobnie jak w Rządy X. X-Men panowie mają podobny styl, więc album od strony wizualnej jest spójny.
Sprawdź też: Świt X. X-Mieczy. Tom 1 i Tom 2 – recenzja komiksu – Turniej, a raczej jego parodia

Można pominąć
Jeżeli ktoś jest fanem Logana, to może znajdzie coś dla siebie w Rządy X. Wolverine. Jednak dla osób, które nie lubią akcji, a bardziej kupuje ich wizja mutantów przedstawiona przez Hickmana, to tutaj nie znajdą nic dla siebie. Komiks nie ma żadnego wpływu na resztę światka X-Men, więc można go na spokojnie pominąć.
Sprawdź też poprzednie tomy:
– Rządy X. X-Men. Tom 1 – recenzja komiksu – Nowy początek