REKLAMA

Ja, Inkwizytor. Miasto Słowa Bożego – Recenzja Książki

Jakub Trojanowski

Opublikowano: 25 listopada 2024

Spis treści

Z inkwizycją zazwyczaj kojarzą się dwie sceny. Pierwsza to panowie w czerwieni wyskakujący znienacka w jednym ze skeczów Latającego Cyrku Monthy Pythona. Druga nie jest już taka przyjemna, gdyż postać przywiązaną do słupa otaczają z każdej strony płomienie. Po lekturze kilku dzieł, w tym najnowszej części przygód Mordimera Madderdina, dochodzę do wniosku, że polscy pisarze stworzyli jeszcze jedną kategorię, czyli ubrani w czerń słudzy Oficjum lubujący się w łóżkowych igraszkach.

 

Ja, Inkwizytor. Miasto Słowa Bożego – Recenzja Książki. Kiedy Inkwizytor trafia do łóżka

Nowe otwarcie Jacka Piekary

Jacek Piekara jest obecny na rynku od dość dawna, również z cyklem Ja, Inkwizytor, jednak jego najnowsza książka opowiadająca o przygodach Mordimera Madderdina jest swego rodzaju otwarciem nowego rozdziału. Po wielu latach współpracy z Fabryką Słów przeniósł on swoje przyszłe dzieła do wydawnictwa Zysk i S-ka, znanego choćby z innych dzieł fantasy, takich jak Władca Pierścieni czy Pieśń Lodu i Ognia. Miasto Słowa Bożego jest już 18. tytułem należącym do cyklu inkwizytorskiego, jednak stanowi samodzielną powieść, dzięki czemu możemy go przeczytać niezależnie od pozostałych części lub jak było to w moim przypadku – właśnie od niego zacząć swoją przygodę z losami słynnego inkwizytora.
Książka została wydana w październiku bieżącego roku, w dwóch wydaniach – twardej i miękkiej oprawie, które zdobi identyczna ilustracja, za którą odpowiada Tobiasz Zysk. Artysta, podobnie jak w przypadku debiutanckich książek Marty Mrozińskiej, stanął na wysokości zadania i dostarczył okładkę, która bezsprzecznie przyciąga wzrok (a w mojej ocenie lepiej pasuje do treści niż te od Fabryki Słów). Wspomniana treść natomiast mieści się na 560 stronach charakterystycznego dla poznańskiego wydawnictwa formatu 140 × 205 mm.

Ja, Inkwizytor. Miasto Słowa Bożego – Recenzja Książki. Kiedy Inkwizytor trafia do łóżka

Z wygodnego łóżka prosto do kotła z wrzącą trucizną

Mimo że pierwszy akapit wydaje się przenosić nas do najważniejszego momentu historii uniwersum, bardzo szybko zostajemy wyprowadzeni z błędu. Okazuje się bowiem, że jest to złudzenie głównego bohatera na podstawie zauważonego obrazu. Nie jest to jedyna niedogodność, z którą się spotyka, gdyż przez zmieszanie różnych trunków podczas popijawy, nie do końca pamięta, co i z kim wyprawiał w łóżku przez kilka ostatnich dni i nocy. Akcja jednak po kilkudziesięciu stronach wychodzi z pieleszy, by dość żwawo ruszyć w daleką podróż.

REKLAMA

Mordimer bowiem na prośbę przyjaciela wybiera się na tajną, jakby się zdawało, misję do odległej Italii, by zwieńczyć negocjacje wielkich rodów, mające na celu przekazanie relikwii. Jest nią rynsztunek świętego Alodiusza, który skrywa w sobie wiele tajemnic. Sprawa komplikuje się jednak jeszcze przed przybyciem inkwizytora na miejsce, który nie może nikomu ufać, więc zdaje się na własną ocenę sytuacji. Nie przeszkadza mu to jednak w częstych powrotach do łóżkowych figli z pewną młodą niewiastą.

Ja, Inkwizytor. Miasto Słowa Bożego – Recenzja Książki. Kiedy Inkwizytor trafia do łóżka

Kodeks prawie wiedźmiński

Nie miałem wcześniej przyjemności spotkać się Madderinem, jednak z ponad 500 stron, które miałem okazję przeczytać, wyłania się dość intrygująca postać. Mordimer z założenia jest pokornym Sługą Bożym i jednym z członków Świętego Oficjum. Dzięki swojemu wachlarzowi umiejętności walczy ze wszelkimi objawami zła, które pojawiają się w Europie, jednak od pewnego czasu błąka się po świecie, bez bliżej określonego celu. Dzięki temu może, np. brać udział w popijawach i przez kilka dni nie wychodzić z łóżka. Muszę jednak przyznać, że od pewnego momentu powtarzające się sceny łóżkowe lub podtekst erotyczny w dialogach zaczął mnie męczyć, gdyż szczerze mówiąc, nie były one zbyt wysokich lotów.

Co ciekawe, tytułowy inkwizytor mimo wszystko jest dość skromną postacią, czemu daje wyraz, kilkukrotnie wspominając, że jego zdolności i pozycja w hierarchii bledną w zestawieniu z innymi osobistościami, które przyszło mu spotkać. Podczas swoich działań kieruje się inkwizytorskim kodeksem, który pozwala na wiele czynów, jeśli przedstawiciel Oficjum da radę uzasadnić je ważnym celem w walce ze złem. Stąd jednak już bardzo krótka droga do nadużyć, których nie da się cofnąć. Muszę przyznać, że to właśnie sposób, w jaki Piekara kreuje moralnie szarego bohatera, przeczącego stereotypowemu obrazowi inkwizytora jako męża idei, jest moim ulubionym aspektem tej książki.

 

Ja, Inkwizytor. Miasto Słowa Bożego – Recenzja Książki. Kiedy Inkwizytor trafia do łóżka

Nie takie ciemne wieki

Gdy odejmiemy od obrazu wykreowanego uniwersum sferę magii i demonów, otrzymamy coś łudząco podobnego do Europy z późnego średniowiecza. Dokładne opisy murów miasta, czy położenia kluczowego dla fabuły klasztoru pomagają w wykreowaniu ich obrazu w swoim umyśle. Jeszcze ciekawiej robi się, gdy Mordimer zagląda do nie-świata, który pozwala zobaczyć magiczną aurę ludzi czy przedmiotów. Wszystko to okraszone jest oczywiście sporą szczyptą nawiązań do innych dzieł kultury, historii naszego świata, polityki czy po prostu mrugnięć okiem do czytelnika. Idealnym tego przykładem są na przykład rozważania bohatera na temat szafy z lodem, którą kiedyś wszyscy ludzie będą mieli w domu.
Lektura całkiem przyjemna, lecz mam mieszane odczucia
Bardzo ochoczo skorzystałem z możliwości rozszerzenia swoich czytelniczych horyzontów o twórczość pisarza, którego w ostatnich latach polecało mi wiele osób. Co prawda przyjemnie czytało mi się Miasto Słowa Bożego, a strony przelatywały znacznie szybciej niż w przypadku innych tytułów, trudno mi jednak stwierdzić, czy oprócz wspomnianej wcześniej kreacji głównego bohatera znalazłbym kolejny równie ważny argument zachęcający mnie do sięgnięcia po resztę odsłon cyklu inkwizytorskiego. Nie wykluczam jednak, że zrobię to dopiero gdy np. gdy będę potrzebował odpoczynku od typowego fantasy, w którym obracam się od kilku lat.

 

ZALETY +

WADY -

Za dostarczenie egzemplarza do recenzji dziękujemy wydawnictwu Zysk!
Jakub Trojanowski

Student medycyny, prywatnie wielki fan papierowego wydania Gwinta. Od dziecka pochłaniam książki i filmy o różnorodnej tematyce. W wolnych chwilach, przy pracy lub nauce zawsze w tle wybrzmiewa klasyczną i filmową. Zarówno w grach, jak i w życiu lubię nieszablonowo podchodzić do problemów. Nie mam ścisłej czołówki ulubionych uniwersów, ale podium zajmują Władca Pierścieni, Wiedźmin i Mass Effect. Co nie znaczy, że z chęcią nie podyskutuję, chociażby o Asasynach goniących po dachach Szturmowców Imperium Galaktycznego.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Pan Błysk – Recenzja książki. Nie zostawiaj Żyrólika bez opieki

Pan Błysk – Recenzja książki. Nie zostawiaj Żyrólika bez opieki

Łazikanty – Recenzja książki. A co jeśli nasze zabawki żyją?

Łazikanty – Recenzja książki. A co jeśli nasze zabawki żyją?

Nawałnica Mieczy: Krew i Złoto – Recenzja książki.

Nawałnica Mieczy: Krew i Złoto – Recenzja książki.

Bursztynowy miecz – Recenzja książki. Jeszcze więcej słowiańskości

Bursztynowy miecz – Recenzja książki. Jeszcze więcej słowiańskości

Nawałnica Mieczy: Stal i Śnieg – Recenzja Książki. Cisza przed burzą

Nawałnica Mieczy: Stal i Śnieg – Recenzja Książki. Cisza przed burzą

Atlas Śródziemia – Recenzja Książki. Pakuj się, idziemy zwiedzać Śródziemie

Atlas Śródziemia – Recenzja Książki. Pakuj się, idziemy zwiedzać Śródziemie