Previous slide
Next slide

Czas na małe sycylijskie lądowanie – recenzja Company of Heroes 3

RTS-ów w ostatnich latach jest jak na lekarstwo – tych dobrych i wysoko budżetowych jeszcze mniej! Dlatego Company of Heroes 3 jawiło się jako światełko w tunelu. Dostaliśmy produkt silny jak niemiecka stal, czy raczej wątpliwej jakości niczym włoskie karabiny?

Company of Heroes 3 to kontynuacja serii, która zadebiutowała w 2006 roku. Wówczas sporo namieszała na dosyć „konserwatywnym rynku” RTS-ów. Liczba dostępnych rodzajów jednostek była mocno ograniczona, ale każda z nich spełniała określoną funkcję na polu bitwy, lub mogła zostać wyposażona w nowy sprzęt. Bitwy były dynamiczne, a mapa dzieliła się na sektory, które zajęte generowały surowce. Nie ma tu miejsca na mozolną rozbudowę bazy, bo budynków było dosłownie kilka. Jednakże taki styl bardzo spodobał się graczom i był swoistym powiewem świeżości względem gier strategicznych czasu rzeczywistego.

Czy zatem kolejna odsłona serii zmienia radykalnie tę kwestię?  Nie. Od strony rozgrywki nie wprowadzono żadnej rewolucji względem Company of Heores 2 – to wciąż dynamiczny RTS, gdzie zamiast ilości jednostek, gdzie najważniejsze jest manewrowanie nimi i wykorzystanie ich potencjału bojowego. Mimo tego bitwy są nader imponujące, a fruwające pociski artyleryjskie czy grupy nacierającej piechoty robią spore wrażenie. Na początku wybieramy jedną z trzech specjalizacji dostępnych dla każdej ze stron konfliktu, a następnie zdobywając doświadczenie bojowe, odblokowujemy nowe jednostki czy zdolności np. nalot lotniczy. To wymaga, że gracz ciągle dąży do konfliktu i utrzymywania ważnych punktów na mapie w celu generowania surowców oraz zdobywania doświadczenia bojowego.

Czas na małe włoskie wakacje

Świetnie rozwiązano kwestię kampanii, bo tych mamy aż dwie. W pierwszej lądujemy na mapie Włoch i w trybie turowym przejmujemy kolejne okupowane tereny z pomocą sił brytyjskich oraz amerykańskich. Potyczki oraz ważne momenty fabularne rozgrywamy w trybie rzeczywistym. Początkowo obawiałem się, że twórcy wpadli w typową pułapkę RTS-ów z takim rozwiązaniem, czyli wpadnięcie w pętlę monotonnego powtarzania tych samych czynności. Na szczęście nie! Każda potyczka wygląda zgoła inaczej – bronimy swoich pozycji, przejmujemy punkty strategiczne na mapie albo toczymy pełnowymiarowy konflikt. Są także specjalne zadania fabularne, których przebieg jest już podyktowany odpowiednimi skryptami. Dlatego jako gracz nie odczuwamy znużenia, że po prostu przesuwamy żołnierzyki na mapie, aż do samego Rzymu.

Druga z kolei opowiada o niemieckiej kampanii w Afryce, gdzie narratorem jest sam Erwin Rommel, zwany Lisem Pustyni. Pod jego dowództwem niemieckie siły ekspedycyjne Afrika Korps nieźle napsuły krwi Brytyjczykom oraz ich sojusznikom. Deweloperzy wybrali całkiem „bezpieczną” jednostkę III Rzeszy, która w dużej mierze obrosła niezłą legendą. Kampania jest dosyć ciekawa i nieźle poprowadzona i w przeciwieństwie do włoskiej, nie mamy tutaj mapy taktycznej. To klasyczny CoH, gdzie przechodzimy misję za misją.

Za mundurem… stoją czołgi

Jak zwykle w przypadku produkcji od Relic Entertainment każda ze stron konfliktu diametralnie się różni. Amerykanie mają wyśrodkowane jednostki, które potrafią się dopasowywać do sytuacji na polu walki. Niemiecki Wermacht stawia na twardą obronę i potężne jednostki pancerne, wspierane przez elitarną piechotę. Brytyjczycy oraz Africa Corps stawiają na mobilność, oraz szybkie uderzenia. W przypadku Aliantów dużą rolę ogrywa także lotnictwo, pozwalające na dewastujące uderzenia czy niespodziewane zrzuty spadochroniarzy za liniami wroga.

Duża ilość detali oraz pieczołowicie wykonane modele jednostek zaspokoją potrzeby fanów wszelkich militariów. Twórcom udało się uniknąć wtop, chociażby takie, jakie robi Call of Duty, jeśli chodzi o umundurowanie czy wyposażenie poszczególnych stron konfliktu. Ponownie wojska pancerne odgrywają kluczową, przełamującą rolę, jednakże dobrze wyposażona piechota, manewrująca na mapie potrafi nieźle napsuć krwi.

Jednakże jak zwykle jest problem z balansem i w moim odczuciu siły Zjednoczonego Królestwa znacząco ustępują swoim oponentom. Brytyjczycy mają wyjątkowo słabe jednostki oraz artylerię i granie nimi jest niezwykle bolesne. Tam, gdzie Niemcy wystawiają elitarne jednostki, a Amerykanie potrafią skutecznie dopasować swoich wojaków, tam mieszkańcy Wielkiej Brytanii kuleją w każdym aspekcie.

Cosik tak mało… tego wszystkiego

Trochę mi się zdaje, że twórcy pośpieszyli się z premierą gry. Lista map jest dosyć uboga, na szczęście przy premierze gry pojawiły się już narzędzia moderskie. To trochę ratuje sytuację, ale mimo to szybko poszczególne potyczki stają się nużące, a my szybko uczymy się, jakie „wąskie gardła” warto obstawiać na danych mapach. Nawet skórki kosmetyczne do jednostek praktycznie nie istnieją, co sugeruje pośpiech z premierą. Co prawda posiadacze przedpremierowej edycji mogą się pochwalić kilkoma do Amerykanów, ale pozostałe frakcje nie mają nic. To dosyć dziwne, bo menu do customizacji oddziałów jest nader rozbudowane. To zapewne przygotowane do aktualizacji wprowadzającej alternatywne wyglądy. Mam tylko nadzieję, że będzie ona darmowa… albo przynajmniej w bardzo niskiej cenie.

Od strony historycznej najwięksi fanatycy będą kręcić nosem – to typowe czarno-białe przedstawienie konfliktu, gdzie ci dobrzy (alianci i włoscy partyzanci) walczą z tymi złymi (faszystowskie Włochy i III Rzesza). Trochę szkoda, że tym razem twórcy odpuścili i nie pokazali obrazu wojny z nieco bardziej rzeczywistej strony, jak miało to miejsce w przypadku Company of Heroes 2. Z drugiej strony nie dziwię się, że przy obecnie niskim poziomie wiedzy na temat II wojny światowej Relic Entertainment wolało uniknąć kontrowersji. Nienajgorzej jednak prezentuje się opowieść o „Lisie Pustyni” Erwinie Rommlu, jednak końcówka jego kampanii jest dziwnie ucięta… tak jakby twórcy nie wiedzieli, jak ją skończyć. Trochę dziwne rozwiązanie,.

Company of Heroes 3 to bez wątpienia solidny RTS najwyższej klasy, stworzony przez weteranów gatunku. To obowiązkowa pozycja dla każdego fana strategii oraz dla wielbicieli historii. Miejmy tylko nadzieję, że deweloperzy nie zapomną o dalszym rozwijaniu produkcji i nie zostawią wszystkiego w rękach graczy. Trochę więcej map oraz rozwinięcie stron konfliktu byłoby bardzo i to bardzo miłym urozmaiceniem. Relic Entertainment ma w moim serduszku specjalne miejsce, ale mimo to będę im bardzo uważnie patrzył na ręce. Gorąco wierzę, że nie zapomnieli, za co fani pokochali ich strategie.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl