Previous slide
Next slide

Asteriks i Obeliks: Imperium smoka – recenzja filmu. Gorzej już było...

Asteriks i Obeliks: Imperium smoka to kolejny już film aktorski ze znanymi nam z komiksów i animacji odważnymi Galami, którzy wciąż stawiają opór Rzymskiemu Imperium. Doskonale to znamy. No właśnie… mam wrażenie, że to wszystko już było.

Lubię filmy z Asteriksem i Obeliksem, ale...

Pewnie już na początku narażę się dużej części ludzi, ale nie przepadam za aktorskimi adaptacjami Asteriksa i Obeliksa. Animacje są naprawdę w porządku – trzymają przyzwoity poziom, są zabawne, często niosą ze sobą jakieś przesłanie. Natomiast filmy są zbiorem gagów rodem z jakiegoś kabaretu, których humor żenuje. Jako losowe teksty działają – wystarczy zobaczyć, ile z nich przedostało się do polskiej popkultury, ale jako całość nie mają zbytnio sensu.

Na pomoc Cesarzowej Chin!

Zwiastun Asteriks i Obeliks: Imperium smoka nie napawał optymizmem – żarty o podboju Chin i przejęciu AliExpress przez Cezara wywoływały u mnie ciarki żenady. Nie było w tych zapowiedziach nic ciekawego, co w jakikolwiek sposób mogłoby mnie zainteresować. W samym filmie nie ostał się chyba ani jeden żart z trailera i chciałbym powiedzieć, że to dobrze, ale wciąż nie ratuje to tej produkcji.

Fabuła w tych aktorskich Asteriksach i Obeliksach za bardzo nie istnieje – to tylko pretekst do tego, żeby wrzucić do filmu całą masę gierek słownych czy żartów sytuacyjnych, które zazwyczaj też są tylko pustym odniesieniem do świata rzeczywistego. Nie mam nic przeciwko temu, że postacie mówią slangiem, bo to taka konwencja, ale fajnie też, jakby całość była dobrze zrobiona.

Nasi dzielni Galowie wyruszają do Chin pomóc tamtejszej cesarzowej powstrzymać Deng Tsin Qina (tak, to jest bardzo subtelny żart z piosenki zespołu ABBA, która swoją drogą pojawia się też w filmie) przed podbojem całego królestwa. Oczywiście we wszystko musi być zamieszany Cezar (Vincent Cassel).

Ale to już było...

Nie ma sensu oglądać Asteriksa i Obeliksa dla fabuły, bo schemat zawsze jest ten sam. Ktoś przybywa do wioski Galów prosić o pomoc – swoją drogą zawsze mnie bawiło, że cały świat zna tę malutką osadę. Scenarzysta też to zauważył, bo wódz wioski komentuje tę sytuację. Oczywiście okazuje się, że ten wódz to za dużo do gadania nie ma, bo jego żona trzyma go pod butem i podejmuje decyzje za niego.

W samej wiosce również po staremu – kowal i rybak kłócą się o to, że ten drugi sprzeda nieświeże ryby, Kakofoniks nie umie śpiewać, wszyscy go biją i związują, starym chłopem opiekuje się piękna kobieta, w której zakochany jest Obeliks (Gilles Lellouche), a tytułowi bohaterowie polują na dziki i wyżywają się na patrolujących las Rzymianach. Rozumiem, że jest to element tożsamości tej serii, ale dobrze, jakby za tym stała jakaś wartość. Takie puste wrzucanie wydarzeń nie bawi, nawet nie sprawia, że osada wygląda na żywą. To wygląda jakby Pan Reżyser (Guillaume Canet – ten sam człowiek, który wciela się w Asteriksa) miał listę rzeczy, które po prostu sobie odhaczał bez większej refleksji.

Byłem na wersji z dubbingiem, więc ciężko jakkolwiek ocenić mi grę aktorską. Seria przyzwyczaiła nas do tego, że aktorzy w niej się zmieniają, a w tym przypadku wymieniono całą obsadę. Muszę przyznać, że wyglądają dobrze. Pod względem wizualnym nie ma się do czego przyczepić. Nawet efekty specjalne, które momentami wyglądają lekko sztucznie, pasują mi do konwencji.

Dubbing jest znośny – aktorzy głosowi robią, co mogą, ale żarty nie siadają. Ciężko mi powiedzieć, w jakim stopmiu to wina tłumaczenia, czy w oryginale też jest kiepsko i nie dało się tego uratować. Nie znam francuskiego, więc niestety nie zweryfikuję. Robert Makłowicz, który wciela się w narratora, średnio mi odpowiada. Scenariusz jest w porządku, ma sporo odniesień do gotowania i jedzenia, ale według mnie mówi zdecydowanie za wolno. Jego maniera mówienia pasuje do programów kulinarnych, ale nie sprawdza się jako narrator.

Mamy w filmie występ gościnny Ibrahimovica, który chyba nawet się nie odezwał i po prostu zagrał siebie. Dosłownie zrobił to, co na boisku. Wątek miłości Kleopatry (Marion Cotillard) i Cezara w ogóle nie wiem, po co się tutaj znalazł. To tylko jedna scena, która w ogóle nic nie wnosi, w tym przypadku nawet nie jest gagiem (albo jest, ale nie zrozumiałem).

Czy da się uratować Asteriksa i Obeliksa?

Jeżeli chcecie obejrzeć dobry film z Asteriksem i Obeliksem, to wybierzcie animacje, a aktorskie wersje omijajcie szerokim łukiem. Nic się w tej produkcji nie broni – nie jest zabawny, nie ma interesującej fabuły ani dobrze napisanych bohaterów.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl