Neo Geo Mini – recenzja konsoli. Podręczny salon arcade

UDOSTĘPNIJ

Neo Geo Mini

Gdyby powstała o mnie jakaś pasta to prawdopodobnie jej tytuł brzmiałby „mój stary to fanatyk mini konsol” – i byłoby w tym dużo prawdy. Jakoś ciężko oprzeć mi się pokusie dołożenia kolejnej miniaturki do kolekcji. Tym razem padło na Neo Geo Mini w wersji japońskiej.

Znaczące różnice

W przeciwieństwie do omawianego wcześniej na naszej stronie PC Engine Mini, różnice między wydaniem międzynarodowym a japońskim są dość znaczne – głównie w liście gier, ale też uświadczymy je w wyglądzie. Przede wszystkim – japońska wersja nie posiada podświetlanej od spodu gałki. Niestety, bo wygląda to po prostu świetnie. Inna sprawa to kolorystyka maszyny – ogólnoświatowa wersja jest biało-czarna, japońska zaś, biało-czerwona. Istnieje jeszcze kilka wersji limitowanych, jak Samurai Shodown, Samurai Spirits czy Christmas Edition, jednak są na tyle rzadkie, że nie ma sensu rozkładać ich opisu na czynniki pierwsze. Najważniejsze są gry w dwóch najbardziej popularnych wersjach. Japońska zawiera praktycznie całą serię The King of Fighters, za to światowa – Metal Slug. Warto mieć ten fakt na uwadze przy ewentualnym wyborze konsoli.

A co w środku?

W pudełku standardowo – poza instrukcją, znajdziemy również kabel USB-C do zasilania oraz zestaw naklejek, którymi możemy ozdobić sobie front naszej maszynki. Sama konsola wyposażona jest w złącze mini HDMI, więc jeśli będziemy chcieli podłączyć ją do telewizora to niestety, ale będziemy musieli posiłkować się przejściówką lub odpowiednim kablem. Na szczęście nie jest to wymagane, ponieważ jest wyposażona w bardzo wysokiej jakości ekran oraz głośniki, dzięki czemu od czerpania przyjemności z rozgrywki dzieli nas tylko podpięcie do prądu. Szkoda jedynie, że nie pokuszono się o ewentualne zasilanie bateriami, przez co sprzęt byłby jeszcze bardziej „mobilny” (o ile to dobre określenie w przypadku mini automatu do gier). 

Po bokach znajdziemy również dodatkowe złącza USB-C na opcjonalne kontrolery, które oczywiście sprzedawane są oddzielnie. Te wyglądem do złudzenia przypominają pady do Neo Geo CD, aczkolwiek jest między nimi jedna, ale za to spora różnica, a mianowicie gałka. Ta w oryginale była oparta na mikro stykach, przez co przy jej poruszaniu dało się słyszeć charakterystyczne klikanie znane z automatów arcade – były przy tym bardziej precyzyjne. W przypadku odświeżonej wersji mamy do czynienia z analogiem co okazuje się dość uciążliwe przy np. bijatykach. Nie mniej, ogół sprzętu prezentuje się naprawdę solidnie – nie trzeszczy, nie pachnie tanim, chińskim plastikiem, nie lata po stole jak poparzone (a to dzięki gumowym podstawkom na spodzie) – po prostu wygląda i brzmi solidnie.

Salon arcade

Wybór gier jest naprawdę spory – dostajemy 40 tytułów. Co prawda, większość z nich to bijatyki, ale znajdą się też akcyjniaki, gry sportowe czy shumpy – dla każdego coś miłego. Warto w takiej sytuacji zaopatrzyć się w pada – oczywiście najlepiej w oryginał, aczkolwiek wieść gminna niesie, że przy pomocy przejściówki idzie podłączyć inne kontrolery. Ile w tym prawdy? Przyznam szczerze, że nie wiem, nie próbowałem, więc też nie chcę obiecywać, że ten sposób w 100% zadziała.

Emulacja stoi na standardowym dla tego typu urządzeń poziomie. Nic się nie zacina, nie muli (poza momentami, w których faktycznie musi – ponieważ tak działało to na oryginalnym sprzęcie), ani się nie „wykrzacza”. Artefaktów graficznych czy problemów z dźwiękiem również nie uświadczyłem. Oczywiście, jak to w przypadku takich mini konsol bywa, producent nie dał użytkownikom dodawania własnych gier. 

Jeśli chodzi o menu, to szału nie ma. Ba, jest wręcz ubogo w porównaniu do innych sprzętów tego typu. Możemy wybrać język (i o dziwo, w edycji japońskiej jest również angielski), ustawić sortowanie gier, jasność ekranu oraz głośność dźwięku. Tak, to w zasadzie tyle – żadnych ustawień graficznych czy filtrów CRT nie uświadczymy. Do każdej gry oczywiście mamy też 4 sloty na zapis i możliwość wczytania. Jak mówiłem – jest skromnie i nawet sam wygląd menu nie powoduje opadu szczęki.

Odwieczne pytanie: dla kogo?

W tym wypadku jest to wyjątkowo trudne pytanie. Czy komuś poleciłbym ten sprzęt? I tak, i nie. Jest to produkt skierowany typowo dla fanów automatów oraz gier spod znaku firmy SNK. Ci będą zachwyceni, bo w całkiem przystępnej cenie otrzymają sporo produkcji, które potrafią kosztować naprawdę spore pieniądze (popatrzcie sobie na ceny gier na Neo Geo lub Neo Geo CD – momentami aż głowa boli). Cała reszta może sobie bez żalu odpuścić – no, chyba że jak ja, nie możecie się obejść bez kolejnego gadżetu w swojej kolekcji.

Podziel się ze znajomymi: