Hyperkin Retron SQ – recenzja konsoli – GameBoy na dużym ekranie

UDOSTĘPNIJ

Sama idea odpalanie gier z GameBoy’a na telewizorze nie jest nowa – już w 1994 Nintendo wypuściło przystawkę do konsoli SNES o nazwie Super GameBoy, która pozwalała się cieszyć produkcjami z handhelda na szklanym ekranie. Po latach Hyperkin przypomniał sobie o tym pomyśle i postanowił go nieco uwspółcześnić. Jak wypadł Retron SQ? Przekonajmy się.

Co kryje wnętrze?

Eleganckie, kwadratowe pudełko skrywa w sobie wszystko to, czego potrzebujemy. Poza konsolką znajdziemy w środku również pada stylizowanego na SNES’owego, przewód HDMI oraz kabel z końcówką USB C do zasilania. Oczywiście, jak to w przypadku mini konsol bywa, zabrakło ładowarki – aczkolwiek to żaden problem, ponieważ możemy skorzystać z dowolnej, którą mamy pod ręką, np. do telefonu.

Sprawdź też: Evercade EXP – recenzja konsoli. Old school w nowym wydaniu

Sama konsolka wygląda uroczo. Sześciokątna kostka z charakterystycznym ścięciem prezentuje się naprawdę ładnie. Na froncie umieszczono dwa przyciski – włącznik oraz przycisk reset. Znajdziemy tutaj też gniazdo USB do podpięcia kontrolera. Z tyłu skromnie – port USB-C do zasilania, przełącznik skalowania obrazu w proporcjach 4:3 oraz 16:9, gniazdo HDMI oraz slot na kartę micro SD z systemem. U góry producent umieścił slot na kartridże. Bez większego problemu wchodzą w niego gry z GameBoy’a, GameBoy’a Color oraz Advance – zarówno oryginały, jaki bootlegi czy homebrew. Co do wykonania, nie mogę się do niczego przyczepić – konsolka jest dobrze zrobiona, niewielka (wymiary: 19cm x 9,5cm x 16cm ) i sprawia wrażenie solidnej. Jest też odpowiednio ciężka – waży 800 gram z hakiem. Dzięki temu oraz gumowym nóżkom, nie lata po stole jak poparzona.

Co do pada – jak wspomniałem wcześniej, jest to klasyczna bryła kontrolera z konsoli SNES. Cztery przyciski akcji, Start oraz Select, krzyżak i dwa bumpery – no klasyka. Do tego jeszcze 3 metrowy kabel zakończony wtykiem USB, co za tym idzie – możemy go wykorzystać na PC czy konsoli Evercade VS. Jedyna różnica to dodatkowe wyprofilowanie od spodu, przez co kontroler pewniej leży w rękach. Jakościowo nie odbiega on od konsoli – jest dobrze spasowany, przyciski miło się klikają, a d-pad jest odpowiednio precyzyjny. Co najważniejsze, dłonie nie męczą się nawet przy dłuższych, parogodzinnych sesjach. 

Retron SQ

To nie jest sprzętowy klon

Tajemnicą poliszynela jest, że całość opiera się na emulatorze. Na karcie micro SD siedzi bowiem RetroArch – pocięty i do tego zablokowany, ale o tym nieco później. Skupmy się najpierw na najważniejszym, czyli jak to działa. A działa całkiem nieźle, choć nie idealnie. Gry z GameBoy’a oraz GameBoy’a Color działały bez większego problemu, zarówno oryginały, bootlegi, romhacki, jak i produkcje homebrew – ładownie trwało kilka sekund i już można było oddać się beztroskiej rozgrywce. Jedynym wyjątkiem okazał się Game Boy Camera – za nic w świecie nie chciał się załadować, ale przyznam szczerze, że trochę się tego spodziewałem. 

Sprawdź też: Neo Geo Mini – recenzja konsoli. Podręczny salon arcade

Gorzej ma się sprawa z emulacją GameBoy Advance. Gry ładują się znacznie dłużej, niektóre potrafią prawie minutę, a nawet jeśli pasek dojdzie do końca, to nie mamy gwarancji, że wszystko się udało. Jasne, oryginalne carty śmigały bez większego problemu – chociaż z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu, Pinball Challenge Deluxe za nic w świecie nie chciał odpalić mojego ulubionego poziomu. Niestety, problemy pojawiają się też przy produkcjach z serii Classic NES, znanej w Japonii jako Famicom Mini. Żadna z nich niestety nie chciała się uruchomić. Nie jest to nowy problem – ta seria od samego początku sprawiała problemy z emulacją. Szkoda tylko, że było to w 2014 roku, a problem już dawno został rozwiązany. Przy okazji – chińskie kartridże z prototypami, np. Resident Evil 2 lub Diddy Kong Pilot też odmawiały posłuszeństwa. 

Retron SQ

Wszystko poblokujemy i nie będzie niczego

Jak wspominałem, cały system opiera się na dość starej i okrojonej wersji RetroArch, z którą teoretycznie nie idzie nic zrobić – nie mamy bowiem żadnego skrótu, czy też kombinacji klawiszy, aby dostać się do ustawień emulatora. Nie zrobimy też żadnego zapisu gry, nie zmienimy proporcji ekranu. Nic, po prostu możemy sobie pograć. Teoretycznie. Praktycznie, sprawa ma się nieco inaczej. Wystarczy podpiąć klawiaturę pod port USB z przodu i wcisnąć klawisz Esc. Naszym oczom ukarze się skromne menu. Tutaj możemy sobie ustawić skrót klawiszowy na padzie – z doświadczenia polecam go przypisać pod jednoczesne wciśnięcie Start + Select. 

Dzięki temu uzyskamy dostęp do naprawdę przydatnych funkcji: zapis/wczytanie, możliwość włączenia gier z GameBoya tak, jakby były odpalone przez przystawkę Super GameBoy (dzięki czemu tylko zyskują na grafice), robienia screenshotów, zmianę proporcji ekranu i wiele innych, a na upartego nawet odpalimy zgrane na kartę ROMy. Wszystko możemy dostosować pod swoje wymagania.

Retron SQ

Grzech śmiertelny – zmarnowany potencjał

Największym grzechem Hyperkin’a jest całkowite porzucenie dalszego rozwoju oprogramowania. Wiecie, kiedy był ostatni update systemu? W 2021 roku – tak, dwa lata temu. Wtedy została wypuszczona ostatnia wersja OS, z którą teraz jest konsolka sprzedawana. Naprawdę szkoda, bo sprzęt sam w sobie ma olbrzymi potencjał. Można byłoby dodać chociaż możliwość zrzucania save’ów na kartę pamięci oraz ich ponowne ładowanie na kartridże – byłoby to niezwykle przydatne w momencie wymiany baterii podtrzymującej zapis. Samo to by sprawiło, że Retron SQ byłby niezwykle łakomym kąskiem dla kolekcjonerów i retro fanów. Dla przykładu: pierwszy lepszy dumper z AliExpress kosztuje około 200-250zł. 

Jasne, jest to o połowę mniej, ale w sumie jego funkcjonalność ogranicza się tylko do tego. W przypadku konsoli Hyperkin mamy praktycznie gotowy produkt (w końcu mamy wbudowany działający slot na kartridże), który wystarczyłoby podrasować software’owo i odblokować dostęp do dodatkowych funkcji. Problem tylko w tym, że firmie ewidentnie nie chce się tego robić i woli zrzucić całą robotę na społeczność, o czym zresztą wspominali na swoim social mediach. A ta niestety praktycznie nie istnieje – przeczesując Internet znalazłem tylko jeden Custom Firmware, który w dodatku nie został nigdy dokończony. Dodał on funkcjonalne menu, możliwość dumpowania save’ów, ale z ich wgraniem już niestety są problemy. To świadczy tylko o jednym – da się, nie jest to niemożliwe. Tylko, no właśnie… Skoro producentowi się nie chce się usprawniać systemu, to czemu społeczności ma się chcieć?

Retron SQ

Werdykt, nie będący werdyktem

Wypadałoby to jakoś wszystko podsumować i przyznam Wam się szczerze, że sam nie wiem, jak do tego podejść. Z jednej strony mamy fajnie wykonany sprzęt pod względem jakościowym – bo i jakoś użytych materiałów jest bardzo dobra, jak i sam design jest po prostu ładny, idealnie wpasowujący się w klimaty retro. Sam koncept, mimo że niezbyt oryginalny też jest super, bo kto z nas za dzieciaka nie marzył o zagraniu w klasyczne Pokemony na telewizorze. 

Sprawdź też: Neo Geo Mini – recenzja konsoli. Podręczny salon arcade

Z drugiej strony, czar nieco pryska, kiedy dochodzimy do kwestii oprogramowania. Nie dość, że jest ukryte przed użytkownikiem, to jeszcze wykastrowane i ograniczone, a co najgorsze – porzucone przez ich twórców. Jasne, sprawę nieco ratuje fakt, że część z tych rzeczy możemy w łatwy sposób odblokować – tylko trzeba wiedzieć, jak i że taka opcja w ogóle istnieje. 

Gdyby tylko softowe mankamenty zostały poprawione, to z ręką na sercu powiedziałbym Wam „bierzcie, nic lepszego nie znajdziecie”. Potencjał jest, i to ogromny. Czy zostanie wykorzystany i Retron SQ rozwinie w pełni skrzydła? Tego nie wiem. Wiem za to jedno: decyzję o ewentualnym zakupie musicie podjąć sami.

Zalety

– Wykonanie konsoli oraz pada
– Zawartość opakowania
– Emulacja GameBoy’a, GameBoy’a Color
– Cena

Wady

– Okrojony i poblokowany system operacyjny
– Niepełna emulacja GameBoy’a Advance
– Brak dalszego wsparcia OS ze strony producenta

Za przekazanie sprzętu do recenzji dziękujemy firmie Lamel Brands.