Miałem wrócić do głównej serii Coś zabija dzieciaki, jednak coś innego wpadło mi w ręce i musiałem na później odłożyć ten pomysł. Jednak otrzymałem drugi tom Domu Slaughterów – komiksu, który podobał mi się na tyle, że czekałem na jego kontynuację i od razu się za niego zabrałem. Jak wypada ciąg dalszy historii z tytułowego domu?
Szkarłatne maski
Dom Slaughterów. Szkarłat. Tom 2 to zupełnie nowa, oderwana od poprzedniego albumu, historia. Tym razem śledzimy losy Edwina – młodego skryby w Zakonie Świętego Jerzego, który zostaje odciągnięty od swoich codziennych obowiązków i wysłany w okolice obozu letniego dla dzieci, aby zbadać plotki o grasujących tam potworach. Na miejscu spotyka dzieciaka bez oka, który zaczyna mu opowiadać, co się wydarzyło. Niestety rozmowę przerywa wychowawca, więc bohater wraca na pokład kutra, którym dotarł na miejsce.
Za scenariusz w tym tomie odpowiada Sam Johns. Całość napisana jest w bardziej mrocznym i filozoficznym stylu. Z racji tego, że Edwin nie jest łowcą potworów, za to ma bardzo dobrą pamięć i niesamowity talent artystyczny, historia skupia się na naturze samych stworzeń, a nie starciu z nimi. Wręcz powiedziałbym, że jest to walka z wewnętrznymi demonami, a nie fizycznymi, choć te drugie też się w komiksie pojawiają.
Bardzo dużą rolę w opowieści odgrywają dyskusje z chowańcem – zaklętym piórem, z którym Edwin odbywa długie i głębokie rozmowy. Mi się w większości podobały, choć czasem były zbyt przeciągnięte. Na szczęście historie są cudownie zilustrowane, co dodaje im klimatu.
Szkarłatne ilustracje
Za rysunki w Domu Slaughterów. Szkarłat. Tom 2 odpowiada Letizia Cadonici, a kolory nałożył Francesco Segala i patrząc na to, jak finalnie prezentuje się komiks, uważam, że był to strzał w dziesiątkę. Całościowo nie jest znowu to może jesteś cudo, jednak zdarzają się takie strony i kadry, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Najbardziej podobały mi się ,,splash page”, czyli kadry, które narysowane są na całych dwóch sąsiadujących stronach komiksu.
Dodatkowo pojawiają się fragmenty stylizowane na szkice w kolorze szkarłatnym narysowane przez głównego bohatera. Robią niesamowite wrażenie swoim wykonaniem oraz dodają klimatu i mroku całej opowieści, gdyż jest częścią narracji. Dzięki temu stylistycznie całość komiksu w przyjemny sposób się dopełnia.
Sprawdź też: Ladies with Guns. Tom 1 — recenzja komiksu — Strzeż się dam ze spluwami
Dom Slaughterów. Szkarłat. Tom 2 to ciekawa komiksowa przygoda. Nie wszystkim może spodobać się fakt, że jest to nowa historia, a nie kontynuacja poprzedniego tomu. Osobiście podoba mi się ten zabieg, gdyż poznajemy kolejną część tytułowego domostwa. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy w następnym albumie poznali jeszcze inną frakcję.
Wydaje mi się, że warto sięgnąć po ten tytuł, jako rozszerzenie świata Coś zabija dzieciaki, ale również jako autonomiczną historię, bo jest ona zaskakująco ciekawie i przewrotnie napisana.
Sprawdź też poprzednie tomy:
– Dom Slaughterów. Znamię rzeźnika. Tom 1 – recenzja komiksu. Gdy Aaron był jeszcze nastolatkiem.