Choć premiera Cyberpunka 2077 zapisała się negatywnie w pamięci graczy, to po prawie trzech latach od tego momentu i wielu poprawkach gra w końcu zaczęła cieszyć się dobrą opinią w środowisku gamingowym. W tym czasie światło dzienne ujrzały inne dzieła, jak chociażby komiksy czy krótki serial animowany Cyberpunk Egderunners. 9 sierpnia bieżącego roku na polski rynek trafiła książka spod pióra samego Rafała Kosika. Czy owoc współpracy pisarza, z producentem gier, czyli „Cyberpunk 2077: Bez przypadku” okazał się znakomitym i wartym przeczytania tytułem? Tego dowiecie się z poniższej recenzji.
Sześciu przypadkowych wyrzutków
Książka już od pierwszej strony wrzuca nas do znanego z gry świata pełnego brutalności i cybernetycznych wszczepów. Trafiamy bowiem na sześciu, totalnie obcych sobie bohaterów, którzy zostali zaszantażowani przez jednego z fixerów. Wpadł on bowiem na pomysł, by do przeprowadzenia napadu wykorzystać nowych graczy, nieznanych ani gangom, ani policji. Po akcji każdy członków z założenia miał rozejść się w swoją stronę, lecz nie mija dużo czasu, gdy los znowu zbiera ich razem, by ramię w ramię stawili czoła gangom, skorumpowanej policji, a nawet wielkim korporacjom – Arasace i Militechowi. Choć nie są tego świadomi, za ich przypadkowym spotkaniem oraz nękającymi ich problemami stoją postacie zasiadające wiele pięter nad powierzchnią ulicy.
Sprawdź też: Legendy Gier Wideo – recenzja książki – Jak to z grami bywało?
Gang z Przypadku, taka nazwa przylgnęła do szóstki wyrzutków, którym z początku wydaje się, że za ich spotkaniem stał właśnie przypadek. Z czasem odkrywają oni, że nic nie jest takim, jakim się wydaje. Najwięcej wydarzeń skupia się wokół dwójki postaci, byłego żołnierza Zora, obecnie starającego się wieść spokojne życie bez wszczepów oraz tancerki z nocnego klubu, Ayi, która próbuje uchodzić za kobietę stroniącą od cybernetyki. Oprócz nich w skład Gangu wchodzą również takie osobistości jak Ron, sześciopalczasty ripperdoc (połączenie chirurga i cybernetyka), Milena, znudzona życiem korporacyjna negocjatorka, Borg, urzędnik, któremu marzy się życie gangstera, a także Albert, nastoletni nerd, ciągle spierający się z matką. Dodatkowo poznajemy również wydarzenia z punktów widzenia postaci im przyjaznych oraz wrogich (jeśli kogokolwiek z Night City da się określić jako przyjaznego).
Pisarskie wyzwanie
Sam autor przyznaje, że napisanie Bez przypadku było dla niego wyzwaniem, gdyż w swoich poprzednich dziełach stawiał on na tworzenie świata. W tym przypadku jednak podczas procesu twórczego musiał wpasować się w wykreowane już wcześniej uniwersum. Dzięki temu mógł jednak większą uwagę poświęcić na bohaterach, ich historiach, motywacjach oraz problemach. Już w jednym ze swoich wcześniejszych dzieł, Marsie, skupiał się na podobnej tematyce co w Cyberpunku, czyli wirtualnej rzeczywistości, cyborgizacji czy rozpadzie społeczeństwa. Ja natomiast czytając jego najnowsze dzieło miałem w głowie obrazy z dwóch tomów należących do serii Felix, Net i Nika (Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie możliwa Katastrofa oraz Felix, Net i Nika. Świat Zero), w których pojawiały się takie zagadnienia jak sztuczna inteligencja krążąca po sieci, używanie implantów przez ludzi czy wszechobecna komercjalizacja. Jak więc widać mimo potrzeby zmodyfikowania podejścia do procesu twórczego pan Kosik, nadal poruszał się w znajomych sobie sferach, a także mógł w pewnym sensie wrócić do korzeni.
Nowa opowieść w ustanowionym uniwersum
Już po samym tytule nietrudno się domyślić, że przygoda przesdtawiona na kartach powieści dziać się będzie w świecie wykreowanym na potrzeby gry z 2020 roku. Akcja toczy się głównie w różnorodnych dzielnicach ponurego Night City. Gang z Przypadku zwiedza więc te same dzielnice, po których poruszają się gracze, sterując poczynaniami V. Te, które zapadły mi najbardziej w pamięć to Kabuko oraz PRP. Zdarza się im jednak zahaczać o te bardziej luksusowe, jednakże nie są to zazwyczaj długie wizyty. Również inne elementy świata zostały przez autora pieczołowicie odwzorowane. Nie ma znaczenia czy chodzi o gangi rządzące miastem, czy wszczepy, czy nawet modele broni. Dzięki temu podczas lektury miałem wrażenie, jakby była to nowa gra komputerowa z tego uniwersum, tyle że przeniesiona na papier.
Sprawdź też: Dungeons & Dragons: Ścieżka Druida – recenzja książki. Trudne początki bohatera
Wcześniej już wspomniałem, że dzięki kreowaniu opowieści w istniejącym już świecie Kosik mógł poświęcić więcej czasu i miejsca na inne aspekty, a przede wszystkim na bohaterów. Nie ma znaczenia, czy jest to jeden z szóstki, czy na przykład próbujący ich złapać policjant. Na przestrzeni powieści otrzymujemy znaczną dawkę informacji związanych z ich historią, marzeniami czy problemami. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że autor wykazał się wysokim poziomem zdolności w przeniesieniu problemów wszechobecnych we współczesności do futurystycznego świata. Nieraz bowiem słyszymy bądź też oglądamy lub czytamy o nastolatkach, którym zarzuca się lenistwo, podczas gdy prowadzą oni całkiem dochodowe biznesy, albo o kobietach, które borykają ze znalezieniem stałego partnera. Takich przykładów mógłbym wymieniać jeszcze więcej, jednak warto odkryć je samemu podczas lektury Bez Przypadku.
Wspaniałe połączenie thrillera z sci-fi
Cyberpunk 2077: Bez Przypadku to przykład thrillera umiejscowionego w futurystycznym świecie. Ogrom zwrotów akcji, spisek, który ze szczytów korporacji sięga aż do poziomu ulicy, sprawił, że podczas lektury przewracałem stronę za stroną, bo nie mogłem się doczekać rozwinięcia, czy też zwieńczenia akcji. Szczególnie mocno odczułem to na ostatnich stu, może nawet stu pięćdziesięciu stronach, gdzie akcja zaczęła zawiązywać się w taki sposób, że nie byłem w stanie oderwać się od książki. Co ciekawe historia nie jest przedstawiona w formie jednej, ciągłej opowieści, lecz co kilka akapitów przeskakuje ona między punktami widzenia różnych bohaterów. Dodatkowo przerywana jest ona przez logi pewnego urządzenia, którego rolę poznajemy dopiero na ostatnich stronach powieści.
Piękne wydanie
Sama książka została wydana w formacie zbliżonym rozmiarem do formatu A5, a jej grubość wynosi około 4 cm. Obie te cechy sprawiają, że możemy ten tom zabrać ze sobą wszędzie. Dodatkową zaletą jest twarda okładka, przez co nie musimy obawiać się pogiętych kartek, jeśli na czas podróży książka wyląduje np. w plecaku. Jej przednią część zdobi grafika autorstwa Dilary Özden, którą ja interpretuję jako dwie osobowości kobiety trzymające cybernetycznie zmodyfikowanego mężczyznę (co sugerują przewody i płytki widoczne przez prześwitującą czaszkę). Po wewnętrznej stronie okładki otrzymujemy natomiast identyczne panoramy Night City. Również zakładka, którą otrzymałem z moim egzemplarzem książki, przedstawia fragment tego widoku.
Smaczki dla spostrzegawczych
Mając do czynienia z jakimkolwiek dziełem kultury, dużo uwagi poświęcam na szukanie odniesień do innych, często kultowych produkcji. Natomiast w przypadku dzieł takich jak Bez przypadku Staram się znaleźć nawiązania do innych tytułów z uniwersum, w którym ten tytuł funkcjonuje. Muszę przyznać, że i w tym przypadku się nie zawiodłem. Oprócz oczywistych powiązań, jak przytoczone wcześniej dzielnice, gangi czy bronie, które pojawiły się w grze, można natrafić też na pojedyncze akcenty, nawiązujące do fabuły tytułu od CD Projekt Red. Rafał Kosik we wspaniały sposób podczas filozoficzno-metafizycznych rozważań potrafił wspomnieć o Alt Cunningham oraz jej ukochanym, któremu w grze głosu i twarzy użyczył sam Keanu Reeves. Również pewien wynalazek wschodniej korporacji dość często przewijał się na kartach powieści. Ponadto jedna z pomniejszych antagonistek korzysta z ikonicznych ‘mantis blades’.
Kolejny krok pisarza w uniwersum
Rafał Kosik zasłynął na polskim rynku głównie za sprawą dwóch książkowych serii Felixa, Neta i Niki oraz Amelii i Kuby. Sam jestem fanem pierwszej z nich, a fabułę większości odsłon (z wyjątkiem dwóch najnowszych) znam już na pamięć. Spod pióra pana Kosika wyszły również dzieła skierowane do nieco starszych czytelników (Mars, Vertical, Kameleon czy Różaniec). Bez przypadku nie jest jednak jego pierwszym spotkaniem z uniwersum, w którym funkcjonuje również gra stworzona przez CD Projekt Red. Przyłożył on bowiem rękę do scenariusza wspomnianego wcześniej serialu, a książka jest jego kolejnym krokiem w tym futurystycznym świecie. Tom ten jednocześnie pojawił się w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych oraz Polsce. Za wydania zagraniczne odpowiadają kolejno Orbit UK oraz Orbit US, natomiast na rodzimym rynku książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph, założonego przez pisarza i jego żonę. Oprócz dzieł Kosika wydaje ono również dzieła takich autorów jak Robert Wegner czy Radosław Rak.
Cyberpunk przeniesiony na papier.
Cyberpunk 2077: Bez Przypadku to dzieło o tyle interesujące, że oddaje ducha przygody, którego poznaliśmy niecałe trzy lata temu w produkcji polskiego studia. Rafał Kosik tak wpisuje się w uniwersum, że czytając jego najnowsze dzieło, byłem w stanie wyobrazić sobie jak dana sytuacja wyglądałaby jako scena z gry. Dodatkową zaletą jego najnowszego dzieła jest fakt, iż w futurystycznym świecie ukazuje on niebezpieczne sytuacje, które mają miejsce już teraz. Dodatkowo przestrzega ono przed zagrożeniami wywodzącymi się przed stawianiem w zbyt dużym stopniu na sztuczną inteligencję czy uciekaniu w wirtualny świat. Dodatkowo w rozważania jednego z bohaterów wplata on przemyślenia na temat ludzkiej świadomości, odnosząc się do naukowych teorii jak ta nieoznaczoności Heisenberga czy kwantowa teoria świadomości Penrose’a i Hameroffa.
Sprawdź też: I’m Too Young To Die: The Ultimate Guide to First-Person Shooters 1992–2002 – recenzja książki.
Myślę, że jest to nowe doświadczenie dla pisarza, który dotąd był kojarzony głównie z książkami skierowanymi do młodszej części czytelników, a w tym dziele nie bał się napisać scen pełnych brutalności, lejącej się krwi, czy też intymności, które tak pasują do cyberpunkowego świata. Książkę poleciłbym każdemu, bez względu na to, czy grał w Cyberpunka, czy też nie. Bez przypadku jest oczywiście poszerzeniem dla rozwijającego się uniwersum, lecz dla laików może stanowić pierwszy krok do zagłębienia się w Cyberpunka, gdyż do jego przeczytania nie jest potrzebna znajomość innych pozycji. Czekam też na kolejne owoce współpracy pana Kosika z CD Projekt Red, gdyż wszystko wskazuje na to, że połączenie polskich pomysłów i talentów może przynieść wiele dobrego