Legendy Gier Wideo – recenzja książki – Jak to z grami bywało?

UDOSTĘPNIJ

Każdy z graczy bez względu na to, czy na liczniku ma lat 20, 30 czy 50 musiał słyszeć o takich legendarnych tytułach jak Mario, Sid Meier’s Civilization,  Pokemon czy SimCity. Czy znamy osobistości stojące za tymi produkcjami oraz historię ich życia? Jak się bowiem okazuje, niektóre z nich są wyjątkowo interesujące, co podkreśla Bartłomiej Kluska w swojej najnowszej książce.

Autor od lat zagłębiony w branży

Legendy Gier Wideo to najnowsze dzieło spod pióra Bartłomieja Kluski, dziennikarza i doktora nauk humanistycznych, któremu tematyka historyczna oraz growa jest niestraszna. Książka wydana została w maju bieżącego roku z ramienia nowego wydawnictwa Gamebook założonego przez osoby związane z portalem Eurogamer.pl, o którym jeszcze wspomnę. Co więcej, nie jest to pierwsze dzieło autora, w której łączy obie dziedziny, gdyż w 2008 ukazał się tytuł Dawno temu w grach. Czas pionierów: Szkice z historii gier komputerowych, który odwiedzał podobne rejony. W jego portfolio znajduje się również Automaty Liczą. Komputery PRL czy Bajty Polskie.

Legendy Gier Wideo

Tylko, czy aż 20 rozdziałów?

Pierwszy raz z tą książką spotkałem się na internetowym profilu polskiej wersji portalu Eurogamer.  Pojawiały się tam portrety oraz krótkie informacje dotyczące postaci, o których przeczytamy w książce. W końcu jest to niezła gromadka, bo aż 20 twórców gier cyfrowych. Od tych, które nazwiska nieco zatarły się już na kartach historii, po tych, o których nadal możemy od czasu do czasu przeczytać w Internecie.

Sprawdź też: Dungeons & Dragons: Ścieżka Druida – recenzja książki. Trudne początki bohatera

Przyznam się, że wcześniej słyszałem tylko o niektórych, w przypadku innych znałem tylko ich dzieła. Biję się też w pierś, bo znaleźli się tacy, o których pierwszy raz przeczytałem dopiero w Legendach. Oczywiście jak w każdej dobrej książce znajdziemy tutaj również kilka stron wstępu, na których (w tym przypadku) sam autor opowiada o pomyśle na książkę oraz subiektywnym wyborze tych właśnie 20 osób, które najmocniej wpłynęły na rozwój gier cyfrowych.

Legendy Gier Wideo

Od tych, których nie znałem…

Lubicie układać różnokształtne spadające klocki w rytmie równie skocznej, co charakterystycznej i wpadającej w ucho muzyki? Ja swego czasu też uwielbiałem grać w Tetrisa. Jak się okazuje, stał za tym jeden z informatyków zza ówczesnej wschodniej granicy. Sam pomysł stanowił jednak delikatną modyfikację pentonimo – układanki logicznej złożonej z kształtów stworzonych z pięciu przylegających do siebie kwadratów. Ze względu na realia czasów komunistycznych jego prawa autorskie rozpłynęły się niczym w pył w powietrzu. Ochoczo skorzystali z tego zarówno podwórkowi twórcy, jak i wielcy gracze pokroju Segi czy Nintendo. Na szczęście jednak pod koniec ubiegłego wieku Aleksiej Pażytnow odzyskał swoje prawa i zaczął ich bezlitośnie ścigać. Nic w tym dziwnego, bo sam z dzieciństwa pamiętam, że żadna z konsolek nie mogła się obyć bez jakiejś wariacji Tetrisa. Natomiast w tym wieku autor przypomniał o sobie grą Hexic, w której dla odmiany układaliśmy sześciokąty.

Legendy Gier Wideo

Przez tych, których kojarzyłem…

W Polsce znamy Cywilizację, jednakże w oryginale (Sid Meier’s Civilization) w tytule zawarte jest również imię i nazwisko pomysłodawcy cyklu, czyli Sida Meiera. Zanim światło dzienne ujrzała pierwsza z odsłon najsłynniejszej chyba strategii, jej twórca zajmował się przede wszystkim symulatorami. Początkowo skupiał się przede wszystkim na tych samolotowych, by potem zahaczyć również o łodzie podwodne. Po drodze spod jego rąk wyszły również bardziej znane szerszemu gronu tytuły jak Pirates! czy Railroad Tycoon. Choć za kolejne z odsłon strategii turowych (w tym Cywilizację IV, z której pochodzi jeden z moich ulubionych utworów) nie odpowiadał już on sam, a raczej tłumy bezimiennych programistów to Sid Meier uważa, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa jeśli chodzi o tworzenie gier komputerowych.

Japoński duet i kieszonkowe potworki

Dwóch panów: Shigeru Miyamoto oraz Satoshi Tajiri. Bez jednego z nich nie mielibyśmy kolekcji potworków, która przekroczyła niedawno próg tysiąca gatunków. Bez drugiego również nie byłoby Pokemonów, ale również Nintendo, jakie znamy, a przede wszystkim całych uniwersów związanych z wąsatym hydraulikiem oraz odważnym bohaterem w zielonym wdzianku. To właśnie Myamoto stoi za postaciami Bowsera, Donkey Konga, czy wąsacza Mario, który w pierwszych tytułach był czarnym charakterem więżącym pewnego goryla. Jego nazwisko, podobnie jak bohatera poprzedniego akapitu, znajduje się w każdym wydawanym tytule, jako swego rodzaju gwarancja jakości.

Sprawdź też: NES/Famicom: A Visual Compendium – recenzja książki. Nostalgiczna podróż w 8-bitowy świat

Swój wkład miał nie tylko w rozwój gier, ale także w tworzenie, chociażby konsoli Nintendo Wii. W ostatniej dekadzie ubiegłego wieku, ciesząc się już reputacją legendy, napotkał na swojej drodze innego twórcę. Nosił on w głowie pomysł na grę, pozwalającą dzieciom, które ze względu na postępującą urbanizację nie mogły już zbierać owadów na polach, łapanie i kolekcjonowanie wirtualnych kreatur. Tym kimś był właśnie Tajiri, a Miyamoto jako jeden z nielicznych zachęcał go do rozwoju projektów, co ostatecznie skończyło się na stworzeniu jednej z najbardziej dochodowych marek, Nintendo, którą korporacja niemiłosiernie doi każdego dnia.

Legendy Gier Wideo

Grafiki od człowieka czy sztucznej inteligencji?

Za szatę graficzną całości książki odpowiada Tomasz Kleszcz, choć jak przyznaje sam Zbigniew Jankowski, pełniący jednocześnie rolę redaktora, jak i wydawcy, przez pewien czas rozważał użycie sztucznej inteligencji do stworzenia portretów omawianych osobistości. Czy była to dobra decyzja? Porównując z przykładowymi fotografiami ze strony wydawnictwa, uważam, że te, które wyszyły spod ręki człowieka, mają w sobie więcej duszy oraz bardziej jednolity styl. Poza wspomnianymi ilustracjami tom wypełniony jest zdjęciami lub zrzutami ekranów z omawianych gier, bądź też konsol. 

Sprawdź też: I’m Too Young To Die: The Ultimate Guide to First-Person Shooters 1992–2002 – recenzja książki.

Moją uwagę zwróciły również pięknie wyróżnione cytaty pochodzące z wywiadów lub innych publikacji. Ciekawym rozwiązaniem były również osie czasu umieszczone na końcu każdego z działów. Oczywiście były one w miarę związane tematycznie z danym bohaterem lub jego dziełami. Przy Sidzie Meierze otrzymujemy więc historię strategii (z Heroes of Might and Magic włącznie), a przy panu Kojimie – skradanek . Wartością dodaną Legend Gier Wideo jest również duża różnorodność opisanych postaci, od tzw. ‘bedroom coders’ przez członków korporacji, aż po osoby kreujące się na gwiazdy branży. Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż niektórzy z nich po pewnym czasie oddali pieczę nad swoim dziełem, a inni, jak chociażby Eric Barone, twórca Stardew Valley cały czas sprawują opiekę nad wykreowanym tytułem.

Legendy Gier Wideo

Książka warta do przeczytania przez każdego

Bez względu na to, czy jest się graczem pamiętającym czasy Commodore 64, czy osobą, która tak jak ja urodziła się już w bieżącym stuleciu, zawsze znajdzie się w Legendach Gier Wideo coś dla siebie. Myślę, że nie ma osoby, która w swojej głowie zdołałaby pomieścić historię wszystkich wspomnianych w książce postaci, tym bardziej jeśli weźmie się pod uwagę związane z nimi ciekawostki czy anegdoty. Warto więc mieć pod ręką takie kompendium, które stworzył Bartłomiej Kluska. Dzięki niemu możemy zarówno zgłębić historię gier, jak i zabłysnąć wiedzą na spotkaniu ze znajomymi. Co więcej, bohaterowie zostali wybrani w taki sposób, że czasem ich nazwiska przewijają się w innych rozdziałach, ze względu na spotkania twórców czy wyciąganie inspiracji przez tych urodzonych lata później.

Sprawdź też: Legendy i Latte – recenzja książki. Zapach ciastek i kawy.

Sam autor już we wstępie przyznaje, że bez problemu mógłby napisać o kolejnych 20 bohaterach, czemu dają wyraz wspomniane już osie czasu. Możemy więc liczyć na to, że w niedalekiej przyszłości ukaże się kontynuacją Legend. Moje biało-czerwone serce podpowiada, że chętnie przeczytałoby co nieco o naszych rodzimych legendach branży, ale w końcu wszystko zależy od autora. Bez względu na to nadal z niecierpliwością będę czekał na zapowiedzi kolejnych książek od pana Kluski lub innych osób, wydawanych przez wydawnictwo GameBook.

Zalety

– Różnorodne grono bohaterów
– Bardzo dokładnie opisane historie
– Piękne portrety, grafiki oraz zdjęcia
– Osie czasu poszerzające temat

Wady

– Nie stwierdzono

Za przekazanie książki do recenzji dziękujemy GAMEBOOK