Nick Spencer powraca z kolejnym, już dziewiątym tomem przygód Niesamowitego Spider-Mana. Jak zwykle pojawiają się starzy znajomi i Pająk ma ręce pełne roboty. Czy Dawne grzechy to zbiór, który przynosi w końcu długo wyczekiwany powiew świeżości?
Mroczniejsza strona Nowego Jorku
Już w pierwszym zeszycie, czyli Amazing Spider-Man: Dawne Grzechy. Preludium dostrzegłem, że to nie będzie kolejny znośny tom przygód Petera Parkera. Na tych kilku kartkach poznajemy Zjadacza Grzechów i jego origin story, które mnie od razu skojarzyło się z klimatem komiksów Neila Gaimana. Wszędobylski mrok i gęsta atmosfera, która prawie wylewa się ze stronic tego zbioru. Jest w tym coś uzależniającego i pomimo gęsiej skórki i niepokoju, chce się po prostu czytać i dowiedzieć co będzie dalej.
Znane schematy
Niestety całościowo fabuła jest dość schematyczna. Powracają „starzy znajomi” Kindred oraz Zjadach Grzechów i Parker musi uporać się z ich niecnymi planami. Na szczęście Nick Spencer poprowadził historię w ten sposób, że czytelnik nie ma prawa się nudzić. Osobiście przebrnąłem przez całość w około godzinę i nie mogłem oderwać wzroku od kolejnych plansz.
Jednym z najważniejszych motywów Amazing Spider-Man. Dawne grzechy są problemy Człowieka Pająka z przeszłością, ma on wiele „flashbacków” ze starć ze swoimi przeciwnikami, czy snów, które powodują, że budzi się w nocy. Jakby tego było mało, Mary Jane nie mieszka obecnie w Nowym Jorku, a Peterowi coraz ciężej żyć w związku na odległość.
Sprawdź też: Avengers. Fantastyczna Czwórka. Empireum – recenzja komiksu – Kree, skrulle i żywe krzaki
Kreska kluczem do sukcesu
Dotychczasowe tomy były zbiorem zeszytów, które Nick Spencer tworzył głównie z Ryanem Ottley. Nie były to rysunki złe, ale nie skłamię, jeżeli napiszę, że wyglądały jak typowa „marvelowa” kreska. Tym razem możemy zobaczyć coś zupełnie innego. Przede wszystkim genialne prace Guillermo Sanny we wcześniej wspomnianym Preludium. Mam wrażenie, że to one, bardziej niż scenariusz, sprawiły, że czułem się, jakbym czytał komiksy Neila Gaimana.
Kim Jacinto, Bruno Oliveira, Mark Bagley oraz Marcelo Ferreira również stworzyli kilka ciekawych plansz, ale to ponownie styl typowy dla nowoczesnego Marvela, którego nie jestem ogromnym fanem. Na szczęście wyżej wspomniany Sanny przeniósł na papier pomysły, które na długo zostaną w mojej pamięci.
Rachu-ciachu i po strachu
Amazing Spider-Man. Dawne Grzechy to zdecydowanie powiew świeżości w runie Spencera. Mroczny klimat to coś, czego tutaj brakowało i myślę, że to idealny moment na zmianę nastroju. Pomimo że całościowo jestem zadowolony z tego, jak scenarzysta prowadzi tę historię, to czasami odnoszę wrażenie, że za dużo „skacze” pomiędzy wątkami. Mam nadzieję, że niedługo dowiem się, dokąd to wszystko zmierza, tym bardziej że nie zostało już wiele tomów. Tom 9 jest godny polecenia, nawet jeżeli nie czytało się poprzednich. Moim zdaniem warto przeczytać nawet samo Preludium, które jest istną perełką w tym runie.
Sprawdź też poprzednie tomy:
– Amazing Spider-Man: Ścigany – recenzja komiksu. To nie jest opowieść, której się spodziewasz.
– Amazing Spider-Man. Za kulisami – recenzja komiksu. Parker i Spencer duet idealny!
– Amazing Spider-Man: Rzeź absolutna – recenzja komiksu. Chyba prędzej filler absolutny.
– Amazing Spider-Man. Dranie i Łajdacy. Tom 8 – recenzja komiksu – Kolejne kłopoty Petera Parkera.