REKLAMA

Neom — recenzja książki — Z Bliskiego Wschodu do gwiazd

Daria Rogut

Opublikowano: 13 lutego 2025

Spis treści

Odwiedź Neom, arabskie miasto przyszłości, gdzie ulicami przechadzają się roboty, skąd wyruszysz w międzygwiezdną podróż, a sztuka może okazać się zabójcza.

Głodna wrażeń podobnych do tych, które przyniosła mi lektura serii o Mnichu i Robocie autorstwa Becky Chambers, sięgnęłam po najnowszą książkę autorstwa Laviego Tidhara. Neom to krótka powieść science fiction, której akcja osadzona jest w uniwersum stworzonym przez autora w książce Stacja Centralna. Tidhar ma jednak tyle pomysłów na tak ogromny wszechświat, że spokojnie można czytać te pozycje oddzielnie.

W Neom nie poszukiwałam science fiction z ogromną stawką, nie szukałam wielkich galaktycznych wojen, opisów kosmicznego podboju czy rozbudowanych opisów rewolucyjnych technologii przyszłości. Liczyłam na to, że przeczytam coś futurystycznego, ale jednocześnie przyziemnego i skupionego bardziej na jednostkach niż na perspektywie całej galaktyki. Poniekąd moje oczekiwania zostały spełnione. Trudno jest mi jednak pozbyć się poczucia zawodu.

REKLAMA

 

Bliski Wschód przyszłości

Zdecydowanie największym atutem Neom jest sam pomysł na świat przedstawiony. Książka Tidhara to idealna pozycja dla tych, którzy są już zmęczeni amerykocentryzmem w literaturze science fiction. Pochodzący z Izraela autor postanowił bowiem w centrum swojego zainteresowania postawić Bliski Wschód przyszłości. Jego najważniejszym punktem jest miasto Neom, dla którego inspirację stanowi projekt futurystycznego i ekologicznego megamiasta, które władze Arabii Saudyjskiej planują wybudować na wybrzeżu Morza Czerwonego. Neom według Tidhara nie jest jednak takim rajem, jak zapowiadają Saudyjczycy. Dla bogatych, owszem, wydawać się może miejscem idealnym. Dla pragnących ucieczki w gwiazdy jest ono źródłem nadziei. Biedniejszych czeka tu jednak głównie codzienna harówka na usługach innych. Próby wyjazdu mogą natomiast skończyć się tragicznie, gdy natrafi się na pustynię pełną śladów dawnych wojen.

Perspektywa tych, którzy znajdują się poza elitą Neomu jest oczywiście ciekawsza, a zatem Tidhar postanawia przedstawić nam swoją opowieść, skupiając się głównie na dwóch postaciach – chwytającej się przeróżnych prac, by się utrzymać Mariam, oraz osieroconego beduińskiego chłopca, Eliasa. Kobieta chciałaby móc wreszcie odpocząć i spokojnie żyć. Chłopiec natomiast marzy o ucieczce z planety, na której pozostał jedynym przedstawicielem swojego ludu. Na ich drodze staje jednak tajemniczy robot stworzony niegdyś jako maszyna do zabijania, którego misja wpłynąć może na losy całego miasta.

 

Morze pomysłów to jednak za mało

Snując swoją opowieść i przyglądając się perspektywom Eliasa, Mariam oraz kilku innych bohaterów, autor otwiera przed czytelnikiem podwoje swojej przebogatej wyobraźni. Napotkać możemy zatem wzmianki o innych planetach, o statkach kosmicznych wciąż poszukujących nowych, nieznanych galaktyk do odkrycia, a pod nogami postaci plączą się gadające szakale i niewidzialne dla ludzkiego oka wirtualne stworzonka z dawnych lat. Tidhar tworzy też przedziwną, przerażającą, ale też na swój sposób fascynującą koncepcję terrorartyzmu, czyli zabijania wyniesionego do rangi sztuki, które zrodziło całe grona terrorartystów prześcigających się w tworzeniu nowych, coraz dziwniejszych i bardziej spektakularnych metod mordowania.

Mam jednak z tą książką ogromny problem. Mam wrażenie, że autorowi udało się mnie zasypać całą masą interesujących pomysłów, ale jednocześnie nie udało mu się zbyt wiele mi pod tym płaszczykiem przekazać. Dowiedziałam się nieco o bohaterach, jednak było ich tak dużo, w tak krótkiej opowieści, że tak naprawdę nikogo nie poznałam dobrze i do nikogo się nie przywiązałam. Najbardziej rozczarowujące jest jednak to, że historia robota i jego misji okazała się strasznie generyczna i w zasadzie stanowiła kolejną próbę opowiedzenia tej samej historii, którą znamy już z mnóstwa dzieł science fiction, ponownie zadając pytania, które już wcześniej słyszeliśmy. Fabule nie udało się zatem doścignąć poziomu oryginalności i wyjątkowości świata, w którym została ona osadzona.

Jeśli poszukujecie zatem w science fiction nowej perspektywy wykraczającej poza zachodnie ramy i intrygującego świata, warto sięgnąć Neom. Należy jednak przygotować się na to, że idee, nad którymi pochyla się autor, nie są rewolucyjne i podobne tematy podejmowano już w wielu innych opowieściach w tym gatunku.

Sprawdź też: Kruche nici mocy — recenzja książki — Powrót do barwnych Londynów

 

ZALETY +

WADY -

Za dostarczenie egzemplarza do recenzji dziękujemy wydawnictwu Zysk!
Daria Rogut

Miłośniczka literatury i dobrych filmów!

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Rogue Waters – recenzja gry – Złoto czy zatopiony skarb?

Rogue Waters – recenzja gry – Złoto czy zatopiony skarb?

Pingwin: Długa droga do domu – recenzja komiksu – Intrygujący powrót do Gotham

Pingwin: Długa droga do domu – recenzja komiksu – Intrygujący powrót do Gotham
Coridden key Art

Coridden – Recenzja gry. Obudź w sobie bestię

Coridden – Recenzja gry. Obudź w sobie bestię

Bitwa pod Maldon. Powrót Beorhtnotha – Recenzja książki. Tolkien to nie tylko Śródziemie

Bitwa pod Maldon. Powrót Beorhtnotha – Recenzja książki. Tolkien to nie tylko Śródziemie
avowed key art

„Avowed” – recenzja gry. Miecz, magia i moralne dylematy, czyli dzień jak co dzień

„Avowed” – recenzja gry. Miecz, magia i moralne dylematy, czyli dzień jak co dzień
recenzja gry techno banter

Techno Banter – recenzja gry. Music, Please! 

Techno Banter – recenzja gry. Music, Please!