Gdy inne tajne jednostki nie dadzą rady ukończyć misji, pozostaje jedno rozwiązanie. Na pomoc wzywa się agencję IMF (Impossible Mission Force). Ludzi, którym niestraszne są wyzwania, które innych przyprawiłyby o zmianę w kolorystyce ubrań. W tym roku już po raz siódmy na dużych ekranach byliśmy świadkami jak Ethan Hunt z ekipą dokonują czegoś niemożliwego.
Sprawdź także: Ahsoka – recenzja serialu. Dave Filoni, zbawca odległej galaktyki
Obsada do zadań niemożliwych
Po raz kolejny na czele drużyny staje legendarny agent, mistrz inwigilacji i kamuflażu – Ethan Hunt, grany przez Toma Cruise’a (Top Gun, Barry Seal: Król Przemytu), który jak dobrze wiemy, lubuje się w rolach takiego typu. Zakulisowego wsparcia udzielają mu ponownie jego bliscy przyjaciele Luther Stickell oraz Benji Dunn. W te postacie wcielają się jak zawsze Ving Rhames (Krwawa Rzeka, Pulp Faction) oraz Simon Pegg (Star Trek, Hot Fuzz – Ostre Psy). W ich towarzystwie ujrzymy również Ilsę Faust oraz Grace, odgrywane przez Rebeccę Fergusson (Diuna, Reminescenja) i Hayley Atwell (Kapitan Ameryka: Pierwsze Starcie, Kopciuszek). Naprzeciw nich staną natomiast rzesze wrogów z Gabrielem, kreowanym przez Esai Moralesa (Chicago PD, Zabójcze Umysły) na czele.
Na krześle reżysera zasiadł ponownie Christopher McQuarrie (Na skraju jutra, Walkiria), który miał już okazję wielokrotnie współpracować z gwiazdorem kina akcji, będącym jednocześnie producentem tych produkcji. Co ważne, McQuarrie zajmował się również tworzeniem scenariusza do siódmej odsłony serii o misjach niemożliwych do wykonania.
Sprawdź także: Flash – recenzja filmu blu-ray. Poprzez multiwersum.
Prorocze przesłanie
Służby wywiadowcze stworzyły program sztucznej inteligencji, którego zadaniem była infiltracja rosyjskiego okrętu podwodnego i ułatwienie śledzenia go przez inne statki. Jak nietrudno się domyślić, szybko usamodzielnił się, doprowadzając nie tylko do zniszczenia jednostki, ale też przeniknięcia większości systemów na świecie. Wszelkie próby ze strony ludzkości doprowadziły do jeszcze szybszej ewolucji programu. Na całym świecie rozpoczyna się wyścig o zdobycie dwóch fragmentów klucza, umożliwiających kontrolę nad komputerem. Jedyną nadzieją okazuje się jak zawsze tajna agencja specjalizująca się w misjach niemożliwych do wykonania przez innych. Nie jest jednak tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać, gdyż Ethanowi jako jedynej osobie na świecie przyświeca zniszczenie zagrożenia dla ludzkości zamiast prób kontroli. Kilkuosobowa drużyna ma więc przeciwko sobie nie tylko konkurencyjnych agentów, ale też sztuczną inteligencję, której wolę wypełnia Gabriel, mający z Huntem wspólną historię. Jednak nie wszyscy mogą wyjść z tej potyczki cali.
Sprawdź także : Ted Lasso – recenzja serialu. Pokochałam AFC Richmond
Zero tandety
To, co jako pierwsze rzuciło mi się w oczy to brak wybuchów na każdym kroku. Owszem na przestrzeni całego filmu można kilka eksplozji zaobserwować, jednak mają one logiczne uzasadnienie i są dobrze wplecione w fabułę. W zamian za to otrzymaliśmy sporą dawkę pięknych widoków. Nie ma znaczenia, czy obserwujemy bohatera biegnącego po dachu lotniska w Abu Dabhi, szaloną ucieczkę przez centrum Rzymu, pościg przez mroczne uliczki Wenecji czy w końcu akrobacje w alpejskiej dolinie. W każdej z tych lokacji, oprócz charakterystycznej dla serii akcji w bardzo szybkim tempie, otrzymujemy również szerokie ujęcia. Równoważą one szaleńcze sekwencje, co sprawia, że ten film po prostu chce się oglądać.
Sprawne oko dostrzeże również nawiązania do innych znanych dzieł z gatunku kina akcji. Nie tylko do pierwszego Mission Impossible, ale też do Polowania na Czerwony Październik. W tym miejscu trzeba wspomnieć też o tym, że przez krótką chwilę na ekranie miał możliwość brylować Marcin Dorociński, choć osobiście chętnie bym zobaczył, jak poradziłby sobie z ważniejszą rolą. Obok tego dostajemy charakterystyczne dla serii gadżety, jak np. samoniszczącą się wiadomość ze szczegółami zadania (i wszystkimi związanymi z tym cytatami), pistolety z usypiającymi strzałkami, czy też maski. Choć tym razem nie wszystkie gadżety działają jak z płatka. W pewnym momencie Benji natrafia natomiast na bombę, której rozbrojenie wymaga udzielania odpowiedzi na pytania. Kilka ostatnich ma na celu uświadomienie sobie tego, co kryje w duszy. za to pierwsze z nich przypominają bardziej pojedynek na zagadki między Bilbem a Gollumem.
Sprawdź także: Oppenheimer — recenzja filmu — “Ludzie tego świata muszą się zjednoczyć, inaczej przepadną.”
Czyżby nadchodził koniec?
Według medialnych przekazów kontynuacja Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One ma być drugą połową finału serii. Czy znaczy to, że już nigdy nie ujrzymy agentów IMF w akcji? Biorąc pod uwagę częstotliwość pojawiania się kontynuacji czy rebootów serii nic nie jest pewne. Muszę jednak przyznać, że kierunek, w którym zaczęły zmierzać filmy spod szyldu Mission Impossible, zachęca do obejrzenia. W końcu fabuła i przekaz stanęły na równi z akcją. Nie chroni to jednak przed drobnymi wpadkami jak odczepiające się i spadające wagony. Jedne z nich spadały natychmiastowo, a inne grzecznie wisiały, dając bohaterom odpowiednią ilość czasu na przedostanie się do kolejnego. Mimo to muszę przyznać, że jest to chyba mój ulubiony film z tej serii i bardzo chętnie obejrzę jego kontynuację.