LEGO DC Super Villains — recenzja gry — Superłotry vs jeszcze gorsze Superłotry.

UDOSTĘPNIJ

Swoją przygodę z grami LEGO rozpoczęłam od LEGO Batman: The Videogame na PlayStation Portable. Pamiętam, że pokusiłam się o zrobienie dosłownie wszystkiego, co tytuł oferował i przyznam, że bawiłam się wybornie. Niemniej jednak czuć było ogromną powtarzalność, która od pewnego momentu zaczęła mnie odpychać. Po latach postanowiłam powrócić do serii ze słynnymi klockami w roli głównej w celu sprawdzenia, czy nadal wieje nudą, czy może jednak coś uległo zmianie. Jak się grało w LEGO DC Super Villains? Zapraszam do recenzji!

Miłe zaskoczenie

Chwilę po uruchomieniu tego tytułu moim oczom ukazało się menu gry, w którym można zobaczyć postaci ze świata DC. Jednak wisienką na torcie była energiczna muzyka. Bez chwili namysłu kliknęłam „nowa gra” i rozpoczęłam swoją przygodę.

Największym zaskoczeniem była dla mnie możliwość zrobienia własnego superłotra. Rozbudowane menu tworzenia pochłonęło mnie na dobre pół godziny, ponieważ propozycji wyglądu czy umiejętności jest masa i ciężko się zdecydować. Gdy już pokonałam swoje wewnętrzne „ja”, rozpoczęłam wątek fabularny i… była to kolejna miła niespodzianka. Od pierwszych chwil pojawia się moja postać, nad którą spędziłam tyle czasu. Jest to satysfakcjonujące, bo wiedziałam, że ciężkie wybory customizacji nie poszły na marne.

Sprawdź też: Rayman 3 i Ubisoft – jak zmarnować uniwersum [PORADNIK]

Fabuła nie jest najgorsza

Historia przedstawiona w LEGO DC Super Villains jest całkiem niezła w porównaniu do reszty tytułów LEGO. Od samego początku poznajemy słynnych łotrów DC, którzy nie do końca będą „tymi złymi” podczas naszej przygody. Mało tego — będzie nam dane zmierzyć się z jeszcze gorszą ekipą w celu uratowania świata. Lekki paradoks, prawda? Zwłaszcza że jeśli znacie bohaterów ze świata DC, to wiecie, że nie może być nic gorszego. Cóż, jednak może. Co więcej – paczka Jokera w pewnym momencie będzie zmuszona stanąć ramię w ramię z Supermanem i jego przyjaciółmi. Przyznam, że to najbardziej mnie zaskoczyło i jednocześnie zachęciło do poznania całej historii.

Tak jak wcześniej wspomniałam, wątek fabularny nie należy do tych nudnych. Wręcz przeciwnie, im dalej w las, tym częściej będziemy świadkami zwrotów akcji, czy też niepowodzeń naszych bohaterów. Niemniej jednak pod koniec czułam, że twórcy trochę na siłę rozwlekali zakończenie i prawie z zegarkiem w ręku czekałam na napisy końcowe. 

Gameplay to w końcu coś ciekawego

Podczas eksploracji świata DC w klockowej oprawie niejednokrotnie stoczymy batalię z przeciwnikami, które trzeba przyznać, są dobrze wykonane. Dynamiczne ujęcia podczas walki, ciekawe finishery każdej z postaci, czy efekty specjalne w postaci piorunów, migających ciosów tylko dodają smaczku i sprawiają, że rozgrywka nie jest tak bardzo monotonna. Oczywiście jak to przystało na grę LEGO, ponownie wszystko rozwalamy, tak aby zbudować konstrukcję niezbędną do pokonania trudności napotkanych na swojej drodze. Tutaj nic się nie zmieniło i przyznam — bywa irytująco i nudno.

Co ciekawe, co jakiś czas będziemy musieli rozwiązać jakąś zagadkę polegającą na połączeniu przewodów lub pokonaniu labiryntu w celu uruchomienia zasilania w danym sprzęcie. Przyjemny element, który w mniejszym lub większym stopniu zmusza nas do pomyślenia i przeanalizowania konkretnego kroku. Bez wątpienia to przełamuje powtarzalność, która co jakiś czas może się wkradać podczas przygody w świecie LEGO DC Super Villains.

Dodatkowo pomiędzy historią możemy eksplorować otwarty świat, który ani nie jest zbyt mały, ani zbyt duży. Można powiedzieć, że jego wielkość jest idealna i nie przytłacza. Co więcej, jeśli zdecydujemy się odpocząć od wątku fabularnego, to gra oferuje nam zadania poboczne, czy też poszukiwania przeróżnych znajdziek. Jest to bardzo przyjemne, zwłaszcza kiedy potrzebujemy, choć na chwilę się zresetować i nie myśleć (zwłaszcza po ciężkim dniu).

Sprawdź też: Hidden Bunny – recenzja gry – Dla kogo te króliki? 

Kanapowy coop jak znalazł

Sporą zaletą LEGO DC Super Villains jest fakt, że bez problemu można zagrać w dwie osoby — czyli jak to w każdym tytule LEGO. Fakt, że rozgrywka nie jest skomplikowana, a sterowanie intuicyjne sprawia, że do wspólnej rozgrywki bez najmniejszych wątpliwości można zaprosić młodszego gracza. Mało tego — fabuła oraz przestawienie postaci jest zrobione „na wesoło”, dzięki czemu miłośnicy DC bez obaw mogą przedstawić świat swoim pociechom. Dodatkowo obecność polskiego dubbingu powoduje, że rozgrywka jest jeszcze przyjemniejsza i łatwiejsza w odbiorze.

Nie zawiodłam się

Przyznam, że w trakcie przygody z LEGO DC Super Villains bawiłam się całkiem dobrze. Niezła fabuła, łatwy gameplay… to wszystko, czego oczekiwałam od tego tytułu. Co prawda zdarzały się momenty, w których czuć było monotonię, ale to zaledwie drobne niedogodności, które w żadnym stopniu nie skreśliły tego tytułu w moich oczach. Można powiedzieć, że jest to lekka i przyjemna gra, w sam raz na zrelaksowanie się. Czy jest ogromny przeskok między LEGO DC Super Villains a LEGO Batman: The Videogame? Zdecydowanie! Dlatego cieszę się, że dodano urozmaicenia w postaci minigier, stworzenia własnego bohatera, czy też polski dubbing, bo aż tak szybko nie odstawimy tytułu na półkę. Gra warta sprawdzenia, zwłaszcza jeśli lubicie Jokera z jego ekipą oraz klocki LEGO.

Sprawdź też: Mortal Kombat 1 — recenzja gry — rozróba w Outworld

Zalety

Możliwość stworzenia własnego bohatera,
ciekawe finishery każdej postaci,
efekty specjalne podczas walki,
polski dubbing,
klocki LEGO,
obecność sidequestów oraz przeróżnych znajdzek.

Wady

Trochę rozwlekająca się fabuła.

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy firmie GOG.