REKLAMA

Dragon Ball: Sparking! Zero – recenzja gry. Smocze kule w akcji!

Kuba Judek

Opublikowano: 5 listopada 2024

Spis treści

Jedna z najbardziej legendarnych serii anime doczekała się nowej gry. Czy Dragon Ball: Sparking! Zero okazał się godnym następcą trylogii z PS2? Niestety, na to pytanie nie mogę odpowiedzieć, ale już teraz mogę zdradzić, że mamy do czynienia z dobrą produkcją. Zapraszam do recenzji!

Klasyk z PS2 powraca!

Dragon Ball: Sparking! Zero to bezpośrednia kontynuacja produkcji wydawanych jeszcze za czasów PlayStation 2, znanych u nas pod nazwą Budokai Tenkaichi. Tytuły z tej serii zachwycały graczy możliwością walki w pełnym 3D, ogromną liczbą postaci i przyjemną rozgrywką. Sparking! Zero w moim odczuciu dostarcza tego samego, zwłaszcza fanom Dragon Balla.

Dragon Ball: Sparking! Zero – recenzja gry. Smocze kule w akcji!

Twórcy nie wymyślili koła na nowo. Dragon Ball: Sparking! Zero to bezpośrednie przeniesienie tego, co gracze zdążyli już poznać i pokochać. W samej grze otrzymujemy dwa schematy sterowania – nowoczesny i klasyczny, nawiązujący do starych odsłon. Ja zdecydowałem się na pierwszą opcję, bo nie grałem w poprzednie części, jednak starzy wyjadacze na pewno docenią ten szczegół. Gdy już wybierzemy schemat sterowania, przejdźmy do rozgrywki. Możemy atakować wręcz, strzelać pociskami energii ki, a także wykorzystywać trzy techniki specjalne, z czego jedna to ruch o wyższej sile, dostępny tylko w trybie sparking. Każdy ruch i cios nawiązuje bezpośrednio do konkretnych scen z mangi lub anime.

REKLAMA

Trybów gry, niczym smoczych kul, jest wiele

Tryb fabularny w Dragon Ball: Sparking! Zero trochę mnie zawiódł. Grę zaczynamy od pojawienia się Raditza, co sprawia, że nowe osoby chcące wejść w ten świat mogą poczuć się dość zagubione – nie ukrywam, że ja sam należę do tej grupy. Niemniej jednak pochwalam ten tryb za pewne zabiegi, które znacząco urozmaicają rozgrywkę. Po pierwsze, całą fabułę przechodzimy, używając wielu postaci i poznajemy te same wydarzenia z różnych perspektyw. Dla osoby zaznajomionej z twórczością Toriyamy to naprawdę niezła gratka, która przełamuje liniowość fabuły; reszta graczy może się jednak pogubić. Kolejnym atutem trybu fabularnego są epizody Sparking, czyli alternatywne wersje historii. Najprościej można je określić jako fanficki, ale zawsze miło zobaczyć „co by było, gdyby”.

Dragon Ball: Sparking! Zero – recenzja gry. Smocze kule w akcji!

Gdy jednak zmęczy nas poznawanie kolejnych perypetii poszczególnych postaci, twórcy przygotowali dodatkowe tryby gry. W menu (które jest, niestety, nieczytelne) znajdziemy pozycję „Własna walka”, w której ukryty jest multiplayer, zarówno online, jak i lokalny z dzielonym ekranem.

Jedną z ciekawszych możliwości, jakie oferuje Sparking! Zero, jest kreator walk. Jest on naprawdę rozbudowany – umożliwia przygotowanie własnych cutscenek, dialogów oraz starć z określonymi warunkami, jak na przykład wymuszenie transformacji czy zmiany w drużynie. Zabawa z tym narzędziem potrafi zająć naprawdę wiele godzin, a wierzę, że społeczność stworzy wiele ciekawych starć, które będzie można przetestować. Niestety, mam wrażenie, że twórcy sami używali tego kreatora przy tworzeniu trybu fabularnego, ponieważ wygląda on niemal identycznie. Szkoda, że deweloperzy nie postarali się, aby ich własne epizody były bardziej efektowne.

Dragon Ball: Sparking! Zero – recenzja gry. Smocze kule w akcji!

W grze oczywiście nie brakuje też innych wad. Jedną z największych jest sztuczna inteligencja przeciwników (SI). Bardzo łatwo jest walczyć w sposób, który pozwala bez większych problemów pokonać dowolnego wroga. Czasem sam musiałem narzucać sobie ograniczenia, aby walki były bardziej wymagające i angażujące. Niektórzy mogą też narzekać na brak balansu pomiędzy poszczególnymi postaciami, ale taki stan rzeczy nie powinien nikogo dziwić – w końcu niektórzy bohaterowie mają zdolności niczym bogowie. Poza tym w Sparking! Zero postawiono na czystą, nieograniczoną zabawę, a nie na e-sportową rywalizację.

„Przepraszam, w mojej grze jest anime”

Warto wspomnieć również o grafice. Łączy ona cel-shadingowy styl modeli postaci z realistycznymi, pełnymi detali arenami. O ile na statycznych kadrach nie wygląda to szczególnie okazale, o tyle w trakcie dynamicznych potyczek całość prezentuje się wręcz fenomenalnie. Podczas pojedynków ekran co chwila rozbłyskuje feerią barw i różnorodnych efektów wywoływanych przez liczne transformacje oraz ciosy specjalne.

Sprawdź także:Disney Epic Mickey: Rebrushed – recenzja gry. Eksplozja kolorów!

Dodatkowo, przy wykonywaniu bardziej skomplikowanych technik do rozgrywki wpleciono krótkie animacje, które z powodzeniem mogłyby znaleźć się w nowym odcinku anime. Kolejnym miłym aspektem wizualnym jest fakt, że areny są podatne na zniszczenia powstające w ferworze walki.

Dla wiernego fana czy laika – kto się odnajdzie?

Dragon Ball: Sparking! Zero – recenzja gry. Smocze kule w akcji!

Czy polecam Dragon Ball: Sparking! Zero? Fanom serii zdecydowanie tak, bez zastanowienia – to oni docenią i wyniosą z tej gry najwięcej. Pozostałe osoby, takie jak ja, również będą się dobrze bawić, bo to kawał solidnej produkcji. Jednak nie oszukujmy się – nowicjusze mogą czuć się zagubieni. Dlatego tym ostatnim polecam sprawdzić ten tytuł na dużej promocji.

 

ZALETY +

WADY -

Kuba Judek

Miłośnik gier, seriali i literatury fantastycznej. Do bólu zakochany w różnorakich światach postapo. Wolny czas spędzam na eksplorowaniu Zony czy wyniszczonej Moskwy. Również uwielbiam wypady do opustoszałych grobowców wraz z panią archeolog Larą Croft. Swoją pasją staram się zarażać innych poprzez mój Instagram @fanatyk_postapo

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Undisputed – recenzja gry. Wielki powrót boksu na salony. 

Undisputed – recenzja gry. Wielki powrót boksu na salony. 

Dragon Age Veilguard — recenzja gry — unieś zasłonę, odkryj prawdę  

Dragon Age Veilguard — recenzja gry — unieś zasłonę, odkryj prawdę  

Starship Troopers Extermination – Optymalizacjo, gdzie jesteś? 

Starship Troopers Extermination – Optymalizacjo, gdzie jesteś? 

Just Dance 2025 – recenzja gry. Szubidubi can’t dance? 

Just Dance 2025 – recenzja gry. Szubidubi can’t dance? 

Sword Art Online: Fractured Daydream – recenzja gry. Nowe oblicze serii, które wciągnie fanów rozgrywki multiplayer. 

Sword Art Online: Fractured Daydream – recenzja gry. Nowe oblicze serii, które wciągnie fanów rozgrywki multiplayer. 

EA Sports FC 25 – Wszystko dla klubu

EA Sports FC 25 – Wszystko dla klubu