Choć od premiery Cyberpunka 2077 minęły już ponad trzy lata, tak uniwersum nie stoi jednak w miejscu. Po wyboistej drodze, jaką tytuł przeszedł przez ten czas, jego winy w pewnym stopniu odkupił dodatek Widmo Wolności, wypuszczony w ubiegłym roku. Gdy dodamy do tego rozwijanie świata za pomocą różnych mediów, życie fanów staje się coraz ciekawsze. W ubiegłe wakacje przeczytać mogli Cyberpunk. Bez przypadku, który wyszedłspod pióra Rafała Kosika. Natomiast w kwietniu bieżącego roku na półki polskich księgarń trafił szósty komiks, czyli tytułowy Blackout, o którym chciałbym dzisiaj opowiedzieć.
Powrót Króla
Za napisanie porywającej historii odpowiada Bartosz Sztybor. Jest to postać, o której w ostatnich latach słyszał chyba każdy. Pracując w CD PROJEKT RED jako dyrektor ds. komiksu i animacji odpowiadał za stworzenie scenariuszy dla trzech albumów z uniwersum Cyberpunka oraz trzech kolejnych ze świata Wiedźmina. Razem ze wspomnianym we wstępie pisarzem pracował również przy animacji Cyberpunk: Edgerunners, która w okolicach premiery wywołała ponowny szał na futurystyczny świat. Przy tym wszystkim zdarzyło mu się drobne potknięcie w postaci netfliksowej adaptacji Pana Samochodzika i Templariuszy, jednak jego nazwisko stało się słynne za przyczyną Cyberpunk 2077 – Sny Wielkiego Miasta, który przyniósł swoim twórcom prestiżową nagrodę Hugo.
Opowieść prosto z Night City zilustrował natomiast Roberto Ricci (seria Urban), absolwent rzymskiej Scoula Internazionale di Comics. Za wypełnienie jego rysunków kolorami odpowiadała natomiast Fabiana Mascolo (Shifting Earths, Yasmeen), która swoje umiejętności doskonaliła na tym samym uniwersytecie.
Kropla optymizmu w mrocznym oceanie Night City
Głównym bohaterem komiksu jest Arturo, niepoprawny marzyciel pracujący jako serwisant w Diverse Media Systems, firmie odpowiadającej za produkcję braindance’ów. Naprawiając skutki blackoutów, coraz częściej nawiedzających Night City, spotyka się z ludźmi, ze wszystkich sfer społecznych, od polityków zaczynając, na bezdomnych kończąc. Każda z takich interakcji obnaża przed nim fałszywość miasta, w którym żyje. Cały czas targają nim także mroczne myśli związane z zakończeniem własnego żywota, czemu daje wielokrotny upust w doświadczanych przez siebie nagraniach.
Gdy jeden z ludzi napotkanych podczas wypełniania obowiązków uświadamia mu jak wiele bólu potrafi u innych spowodować braindance, protagonista decyduje się zacząć wykorzystywać to medium w celach terapeutycznych. Jego altruistyczne plany zostają jednak prawie natychmiastowo zastopowane przez bogaczy stojących wiele szczebli nad nim na korporacyjnej drabince. Odważna decyzja zostawia go z ogromnym długiem do spłacenia. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zejście na ścieżkę przestępstwa. Niepisana zasada tego typu przygód mówi jednak, że przed wyruszeniem w miasto należy zebrać drużynę.
Skomplikowane dzieło
Bartosz Sztybor w stworzonej przez siebie historii zwraca szczególną uwagę na braindance’y, które stanowiły jeden z głównych motywów Snów Wielkiego Miasta. W przypadku najnowszego tytułu kładzie on szczególny nacisk na to jak wirtualne przeżycia wpływają na ludzi, którzy z nimi obcują. Jedno ze spotkań wywołuje w duszy Arturo decyzję o zaprzestaniu pracy jako diler wirtualnego uzależnienia, na rzeczy wykorzystywania projektowanych przez siebie wspomnień w celach terapeutycznych. Choć starcie z bezdusznymi korposzczurami przynosi mu wiele problemów, to zmianę świata na lepsze zaczyna od swych najbliższych, którym pomaga zwalczyć, chociażby demony uzależnienia. Sam sposób opowiadania historii bywa momentami nieco skomplikowany, szczególnie na dalszych stronach, gdzie wszystko ogrywa się według planu, znanego wyłącznie protagoniście.
Warto dodać, że niedbała kreska Ricciego doskonale podkreśla brud i chaos charakterystyczny dla tego uniwersum. W pojedynczych kadrach, związanych m.in. z depresyjnymi myślami Arturo, komiks nie boi się jednak pójść w stronę brutalności i lejącej się krwi.
Sprawdź też: Cyberpunk 2077: Bez Przypadku – recenzja książki. Nic nie dzieje się… bez przypadku
Przyszłość komentarzem współczesności?
Cyberpunk 2077. Blackout jest kolejnym dziełem, które przedstawia losy zwykłych, przeciętnych ludzi, którzy starają się przeżyć w brutalnym mieście rządzonym przez pieniądze wielkich korporacji. Na szczególną uwagę zasługuje także przedstawienie braindance’ów, które zdają się być trafną krytyką wszechobecnych we współczesnym świecie smartfonów, które w skrajnych przypadkach powodują uzależnienie użytkownika. Z tego powodu z niecierpliwością będę czekał na kolejny album ze scenariuszem spod pióra Sztybora, który dowiódł, że w świecie Cyberpunka nie ma sobie równych.
Sprawdź też: Rutynowa kontrola. „Cyberpunk 2077. Twój Głos” – recenzja komiksu