Wielka woda – recenzja serialu – Powódź której (nie)dało się zapobiec

UDOSTĘPNIJ

W lipcu 1997 r. południowa i zachodnia Polska doświadczyła katastrofalnej powodzi, która pochłonęła 114 ofiar, natomiast blisko 40 000 ludzi straciło dorobek życia. Chcąc poznać szerzej tę historię, postanowiłam obejrzeć serial Wielka woda na Netflixie. Czy ta produkcja opiera się na faktach, czy jest artystycznym wymysłem reżysera?

Jeśli ciekawią Was seriale oparte na wydarzeniach katastroficznych, to gorąco polecam obejrzeć takie serie, jak: Czarnobyl (HBO MAX), Pięć dni w szpitalu Memorial (Apple TV+) czy Dni (Netflix).

Susza nigdy nie jest dobra

Za nim skupię się na recenzji serialu, należy nakreślić historyczny początek, który był preludium do wydarzeń na ekranie. W 1997 r. w Polsce panowały ogromne susze spowodowane dużą temperaturą. Nie było opadów deszczu, a trawy zostały zastąpione żółtymi snopkami. Jednakże od 4 do 8 lipca w końcu nastały intensywne opady deszczu. W konsekwencji do Odry wpadały górskie rzeki, które niosły ze sobą ogromne ilości wody. Tym samym poziom rzeki z dnia na dzień gwałtownie się podnosił.

Wielka woda

Fakty przeplatane z fikcją

Na wstępie autor serialu zaznacza, że produkcja opiera się na faktach historycznych, ale przedstawione losy bohaterów są stworzone na potrzeby scenariusza. Czy to dobrze, czy źle? To zależy. Mnie osobiście nie przeszkadzało to, że postacie były wymyślone. Uważam nawet, że były stworzone z krwi i kości. Miały swoją historię, charakter i ciekawą charakteryzację.

Kadry, przed i w trakcie powodzi we Wrocławiu i okolicznych wsiach, dawały niesamowity efekt bezsilności człowieka z żywiołem. Osobiście umiem dobrze pływać, ale nie wiem, czy dałabym radę z takim nurtem rzeki, który krył pod sobą zdradzieckie wiry. Poza tym w najcięższym momencie powodzi, woda w mieście sięgała nawet pierwszego piętra pobliskich bloków. Wciąż się zastanawiam, co czuli ludzie objęci tą tragedią, kiedy tracili swoje dorobki życia?

Wielka woda

Sprawdź też: Wiedźmin 3. sezon – recenzja 1. części. Nie bójcie się Białego Wilka

Hydrolożka przez duże H

Zatrzymajmy się na chwilę na głównej fabule serialu. Wspomniałam już, że serial czerpie garściami z historii, ale postacie są stworzeni na potrzebę scenariusza. Główna bohaterka Jaśmina Tremer (Agnieszka Żulewska) jest wykwalifikowaną hydrolożką. Zostaje ściągnięta przez organy miasta do Wrocławia, by pomóc i uratować za wszelką cenę stolicę dolnego śląska. Muszę przyznać, że aktorka wcielająca się w tę postać, zagrała rolę fenomenalnie. Jej cięty język, ciągłe riposty i ogromna wiedza na temat hydrologii sprawiały, że dłonie składały się do oklasków. Natomiast posiadane doświadczenie hydrolożki punktowało ułomność profesorów i urzędników miasta.

Poza tym kobieta skrywa też inne tajemnice z przeszłości, które z biegiem czasu wychodzą na jaw. Nie chcę tu spojlerować, ponieważ uważam, że warto osobiście doświadczyć te plot twisty.

Wielka woda

Sprawdź też: Fanfik – recenzja filmu. Polski film, który był potrzebny.

Nie poznałam jej

Oprócz fenomenalnej charakteryzacji Wrocławia i okolicznych wsi, na duże brawa zasługują osoby, które ucharakteryzowały inną, ale równie ciekawą postać – Lenę Tremer (Anna Dymna). Kompletnie nie poznałam aktorki! Postać grana przez Annę Dymnę za młodu osiąga niebywały sukces na estradzie (jest śpiewaczką), ale z biegiem czasu (jak każdy) starzeje się. Staje się osobą m.in.: z problemami odżywiania, z brakiem ruchu i z samotnością.

Aktorka nosi na sobie konstrukcję z pianki i watoliny, które były szyte przez miesiąc! Jej twarz również została skonstruowana z przeróżnych trików kosmetycznych, chociażby z protez. Gdyby nie charakterystyczny głos aktorki, to nie wiem, czy bym w ogóle ją rozpoznała!

Wielka woda

Sześcioodcinkowa uczta

Sześć epizodów, które podarował nam reżyser Jan Holoubek, uważam za wystarczające. Historia została opowiedziana swoim tempem i nie nużyła. Bohaterowie byli stworzeni z krwi i kości, posiadający własne problemy szarego człowieka, a niekiedy budzący politowanie ze współczuciem. Oprócz Jaśminy Tremer i Leny Tremer należy wyróżnić równie interesujące postacie, jak: Jakub Marczak (Tomasz Schuchardt), Andrzej Rębacz (Ireneusz Czop), ojcec Rębacza (śp. Jerzy Trela) i Klara Marczak (Blanka Kot).

Aktorzy, scenografia, reżyseria, muzyka to wszystko dawało niesamowitą imersję poczucia tragedii, która wydarzyła się w lipcu 1997 r. Nie mogłam oderwać się od ekranu telewizora. Chciałam się dowiedzieć, jak to wszystko się skończy.

Podsumowując, serial Wielka woda jest produkcją, która czerpie garściami z wydarzeń lipcowych w 1997 r. Jednakże ten artystyczny wymysł reżysera przy postaciach wcale nie był zły. Nawet pokuszę się o stwierdzenie, że bohaterowie nadali temu tytule rangi oraz powagi. Reżyser stworzył dzieło ukazujące zwykłego szarego człowieka w starciu z żywiołem, którego niestety (nie)udało się zapobiec. Jednakże cieszy fakt, że miasto potrafiło podnieść się z kolan i wciąż możemy podziwiać, jak pięknie prezentuje się na mapie Polski.

Sprawdź też: The Office pl sezon 2 – recenzja serialu. Gdzie jest krzyż?

Zalety

Sześć odcinków, które nie nużą
Fenomenalna charakteryzacja postaci Leny Tremer (Anna Dymna)
Archiwalne nagrania wydarzeń z 1997 r.
Bohaterowie z krwi i kości
Przerażający i dający do myślenia widok zalanego Wrocławia

Wady

Dialogi są momentami za ciche
Niewykorzystany potencjał grasującego krokodyla