W styczniu 2023 roku, miałem przyjemność ukończyć kontynuację historii Ellie i Joela. Mimo, iż zdania fanów są podzielone, osobiście tytuł wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Z okazji wypuszczenia odświeżonej wersji, postanowiłem odświeżyć sobie całą przygodę. Drogi czytelniku, zapraszam do lektury.
Zanim przejdę do rzeczy, chciałbym zaznaczyć, że jako gra została już u nas zrecenzowana tutaj ( RECENZJA ), poruszę jedynie nowości. Będzie to odświeżona szata graficzna, wsparcie kontrolera dualsense, dodatkowy tryb gry i możliwość wglądu do trzech misji, które końcowo do gry nie trafiły. Te zawierają dodatkowo komentarz od samych deweloperów, więc będzie ciekawie.
Tutaj Cię jeszcze nie było, zerknij! – Granblue Fantasy: Relink – recenzja gry. Epickie RPG, w które musisz zagrać tej zimy!
Morderstwo Joela — teraz w natywnym 4K!
Wizualnie nie widzę dużej różnicy pomiędzy obiema wersjami gry. Przynajmniej do czasu, aż nie porównam ich sobie jedna obok drugiej. Dopiero wtedy jestem w stanie zobaczyć, że zmiany owszem są, ale niewielkie. Największą i prawdopodobnie jedyną, którą można zauważyć od razu jest o wiele większa ostrość obrazu, co zawdzięczamy wbudowanej rozdzielczości 4K. Oświetlenie, cienie czy modele postaci również zostały lekko podrasowane, choć są to naprawdę niewielkie ulepszenia. Początkowo myślałem, że gram w zupełnie tą samą grę co zaledwie rok temu! Graficznie produkcja już wtedy stała na wysokim poziomie i nie było potrzeby wprowadzania większych zmian w tej strefie.
Poczuj każdy strzał dzięki wspomaganiu Dualsense!
Dodane zostało również wsparcie kontrolera Dualsense, na co czekała znacząca większość publiczności. Teraz każdy strzał, każde otrzymane obrażenia czy wybuch poczujemy na własnej skórze (oczywiście wszystko zgodnie z zasadami BHP, żeby nikt paluchów nie połamał). Funkcja sprawdza się w grze znakomicie, a bardzo fajną opcją jest też uruchomienie wibracji podczas dialogów. Naśladują one wtedy tonację głosu postaci, drżąc mocniej bądź lżej zależnie od emocji. Zabrakło mi jedynie wykorzystania haptyki do zaakcentowania podłoża, na którym się poruszamy. Sprawdzenie tej funkcji wymagało ode mnie małego poświęcenia, bo musiałem odłożyć mojego ukochanego Nacona i skorzystać ze standardowego kontrolera w celu badawczym. Nie martwcie się, płakałem tylko przez pierwszą godzinę.
Koniec fabuły to nie koniec gry!
Największym highlightem remastera jest dodanie trybu “bez powrotu”. Za jego sprawą The Last of Us zamienia się w rasowego rogalika, w którym bierzemy udział w szeregu misji prowadzących do bossa. Do wyboru mamy 10 postaci, które dzielą się na klasy. Przykładowo Abby skupia się na walce wręcz, a Ellie balansuje między walką dystansową i w zwarciu. Początkowo dostępne są jedynie te dwie bohaterki, lecz z czasem odblokujemy pozostałych ocalałych. Rozgrywkę rozpoczynamy w strefie neutralnej, będącej pomieszczeniem do którego wracamy po każdym udanym wypadzie. W nim odbieramy nagrody, kupujemy przedmioty, ulepszamy broń czy wybieramy kolejny poziom. Wyzwania, przez które musimy przebrnąć, przedstawione są nam jako polaroidy wiszące na tablicy korkowej. Co jakiś czas ścieżka którą tworzą zaczyna się rozwidlać, dając nam możliwość wyboru dalszej drogi. W ten sposób możemy zdecydować, czy chcemy rozegrać cięższe starcie które da nam lepsze nagrody, czy wolimy nie ryzykować porażki.
Tutaj Cię jeszcze nie było, zerknij! – Miłość do grobowej deski. „Banishers Ghosts of New Eden” – recenzja gry
Wypady są zróżnicowane, mogą polegać na odpieraniu fal przeciwników, przetrwaniu do końca licznika a nawet obronie sojusznika. Na naszej drodze mogą stanąć żołnierze WLF, Blizny bądź zarażeni. Do tych ostatnich podchodzić trzeba ze szczególną ostrożnością, w końcu wystarczy jeden Klikacz, a cała nasza rozgrywka przepadnie. W tym wypadku gra przeniesie nas do podsumowania i będziemy musieli zaczynać od początku. Gracze w trakcie oglądania statystyk zobaczą również postępy odblokowywania skórek, kolejnych typów misji, nowych bossów czy gambitów. Te ostatnie to dodatkowe zadania, które zostają nam przydzielone podczas rozgrywki. Może to być np zabicie jednego wroga strzałem w głowę bądź zabicie z ukrycia, co nagradza gracza dodatkowymi nagrodami. Warto wspomnieć jeszcze o modyfikatorach, które mogą ułatwić bądź utrudnić nam zabawę. Końcowo tryb oceniam jako fenomenalny! Daje nam masę godzin zabawy jak i okazję, aby wcielić się w bohaterów pobocznych występujących w grze.
Niewykorzystane, ale nie zapomniane
Interesujące okazały się również trzy nieukończone poziomy, które zostały oddane w ręce graczy do zapoznania się z nimi. Są niedopracowane, miejscami brakuje tekstur czy animacji, więc są bardziej ciekawostką dorzuconą przez Naughty Dog. Każdy z nich poprzedza krótki wstęp, w którym prezes studia, Neil Druckmann, tłumaczy odbiorcy czego zaraz doświadczy czy dlaczego końcowo dany segment nie ujrzał światła dziennego. Podczas eksploracji zauważyć można znaczniki z ikonką głośnika. Interakcja z tym obiektem skutkuje odtworzeniem komentarza deweloperskiego na temat danego elementu bądź sceny. Jestem pod wrażeniem tego, jak interesująca i wciągająca była dla mnie podróż po tych zagubionych poziomach. Miło było móc zerknąć za kulisy produkcji i zobaczyć wszystko od tej drugiej strony.
Ciężki wybór
A czytałeś może to ? – Garden Life: A Cozy Simulator – recenzja gry. Oaza spokoju w świecie wirtualnych kwiatów.
Ciężko jest mi określić, czy pełny remaster The Last of Us Part II był potrzebny. Z jednej strony graficznie dodano natywną rozdzielczość 4K i w sumie nic, co da się zauważyć podczas zwykłej rozgrywki. Z drugiej mamy też wsparcie dualsense, na które czekała znaczna część publiki i cudowny tryb bez powrotu, w którym zabawa zdaje się trwać bez końca. Czy nie dało się tego wszystkiego jednak wypuścić jako płatny update do istniejącej już wersji na PS4, zamiast pełnego wydania? Tego stwierdzić niestety nie potrafię. Dlatego to właśnie was, drodzy czytelnicy, zostawiam z tym pytaniem.