Sword Art Online Last Recollection – recenzja gry. Rozgrywka pozostała już tylko mglistym wspomnieniem.

UDOSTĘPNIJ

Najbardziej ze wszystkich gier kocham RPG, z kolei ze wszystkich role playów serduszko najmocniej bije mi do jRPG. Przy kilkudziesięciu godzinach spędzonych w typowej japońskiej produkcji zżywam się z bohaterami i po jej ukończeniu przeżywam gierkowego kaca, zastanawiając się, czy którakolwiek gra jest w stanie zapełnić tę dolegliwą pustkę? O Sword Art Online Last Recollection słyszałam na długo przed premierą od zaznajomionych maniaków gatunku ze Stanów Zjednoczonych. Zachęcona entuzjastycznymi recenzjami sama zaczęłam czekać na premierę. Czy warto było czekać? O tym przekonacie się z poniższej recenzji.

Sword Art Online Last Recollection
Sword Art Online Last Recollection

Seria z długą tradycją

Najnowsza, siódma już odsłona cyklu Sword Art Online ma być zwieńczeniem i pożegnaniem z serią. Po niezbyt entuzjastycznie przyjętym Alicization Lycoris przyszło czekać nam trzy lata na Last Recollection. Liczyłam, że czas ten twórcy poświęcą na usprawnienie rozrywki i dowiozą nam produktu przynajmniej na poziomie Fatal Bullet najbardziej udanej produkcji z uniwersum. Niestety, Bandai, podobnie do Square Enix postanowił mieć mocne pewniaki, które wystrzelą gracza z kapci jak np. Tales of Arise i taśmowe, generyczne jRPG dla zagorzałych fanów jak SAO. Szkoda, że tak zmarnowano potencjał historii, której początki sięgają 2002 roku. Wszystko zaczęło się od ilustrowanych powieści Rekiego Kawahary o graczach, którzy nie znając prawdy o grze Swords Art Online, logują się do tajemniczego świata brutalnej gry, w której stawką jest przeżycie. Czytelnicy oszaleli na punkcie tej opowieści i wkrótce doczekała się ona własnej mangi, anime oraz konsolowych adaptacji.

Sword Art Online Last Recollection
Sword Art Online Last Recollection

Sprawdź także : Under the Waves [PS5] – recenzja gry – Na morza dnie

Gracz niezaznajomiony z poprzednimi produkcjami może poczuć się na początku zagubiony

Samo intro może być dla gracza niezaznajomionego z cyklem ciut niejasne. Zaczynamy od walki, wybuchów i pościgów smoków. Podczas potyczki z jednej z bestii spada Dorothy trzymająca w rękach małą Sarai. Chociaż nie wiadomo, kim naprawdę jest i czy nie stanowi zagrożenia, grupa pod przywództwem Kirito postanawia wziąć ją pod swoje skrzydła. Więcej nie będę zdradzać, żeby nie zaspoilerować tutaj wydarzeń. Oś fabularna SAO: Last Recollection bazuje na drugim sezonie SAO: Alicization – War of Underworld. Nie spodziewajcie się jednak adaptacji 1:1, zakończenie będzie dodatkowym smaczkiem dla fanów, wnoszącym powiew świeżości do lore.

Po tym krótkim wstępie cała drużyna wyrusza przed siebie. Dookoła pył, wyjałowiona ziemia, chaos i przygotowania do bitwy.

Sprawdź także: Inspektor Gadget: Mad Time Party – recenzja gry – Na tej imprezie odpalicie wrotki!

Sword Art Online Last Recollection
Sword Art Online Last Recollection

Nie spodziewajcie się barwnych i wyróżniających lokacji

Sama gra nie jest zbyt długa, w odróżnieniu od typowego jRPG czas przewidziany na jej ukończenie wynosi poniżej 30 godzin. Niestety, czas rozgrywki może się sporo wydłużyć. Wszystko przez nieprecyzyjne polecenia. Przy wielu zadaniach krążyłam bez celu, szukając danej lokalizacji czy przedmiotu, co doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Sama mapa i system nawigowania też pozostawia wiele do życzenia. Wydaje mi się, że momentami twórcy z braku pomysłów, żeby wydłużyć grę, na siłę zmuszają nas do monotonnej eksploracji tych samych smutnych lokacji, które kończą się odkryciem kolejnego, nic niewnoszącego do fabuły skrawka mapy. Trochę smutno mi było, że mapa jest dość pusta i uboga w znajdźki, lubię jak w RPG dużo się dzieje i mam spore obłożenie w inwentarzu. Tutaj tego zabrakło. Grafika w grze również nie zachwyca. Pomimo dzisiejszych możliwości oscyluuje w okolicach tej z PS3.

Sword Art Online Last Recollection
Sword Art Online Last Recollection

Sprawdź także : Bloodstained: Ritual of the Night — recenzja gry — Spooky scary… demonic cats?

Grę śmiało można by nazwać SAO: Dorothy i spółka

Cały świat wydaje się pogrążony w letargu, podobnie jak postacie, które w większości są nijakie i nie dodają nic od siebie. Kirito, chociaż jest liderem, zostaje przez Dorothy sprowadzony do roli bocznego obserwatora. W miarę upływu czasu ich relacja ewoluuje.  Alice i Eugeo również są dla niej tłem. To właśnie ona z jej charyzmą i emocjonalnością dźwiga całe story na barkach. W trakcie przebiegu kampanii możemy zobaczyć dramatyczne retrospekcje z jej przeszłości. Spotykamy kolejne bliskie jej osoby, powoli wszystko zaczyna się układać, rzucając nowe spojrzenie na tę z pozoru zimną postać. Z przyjemnością obserwowałam jej wątek.

Pozostałe kobiece persony wydają się być jedną i tą samą, nieznacznie zedytowaną postacią, mam tutaj na myśli Lisbeth, Asunę, Sarai, Silicę, Leafę czy Sinon. Mimika Kainana też momentami pozostawiała wiele do życzenia, szczególnie w cut scence, gdzie inne postaci zachowały patetyczny wyraz twarzy, on wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć ze śmiechu, a z jego oczami działy się dziwne rzeczy. Niestety byłam tak zaskoczona, że nie zdążyłam zrobić skrina, pochłonięta tym, co się dzieje.

Najmocniejszym i najjaśniejszym punktem gry jest combat. Bardzo przyjemnie walczyło mi się u boku mojej drużyny. System walki jest dość rozbudowany, mamy dużo opcji, ciosów, perków, możemy zmieniać się z naszymi towarzyszami, zagrzewać ich do walki, większość normalnych przeciwników nam niestraszna. Zabawa zaczyna się, jeżeli trafimy na obszar polowań, wtedy z zaskoczenia wdajemy się bójkę z przeciwnikiem o wiele od nas silniejszym. I tak ja, przez przypadek, będąc na levelu 2, wystartowałam do monstrum na poziomie 19, rozpoczynając nierówną walkę niczym Gucio z żabami. Przegrałam z kretesem, później podjęłam kilka równie absurdalnych pojedynków, za każdym razem z podobnym rezultatem.

W trakcie rozgrywki najbardziej urzekły mnie motywy muzyczne umilające mi potyczki z potworami.

Sword Art Online Last Recollection
Sword Art Online Last Recollection

Sprawdź także : The Texas Chain Saw Massacre – recenzja gry. Krótka gra o zabijaniu.

Podsumowanie

Jak na grę mającą być zwieńczeniem serii próżno szukać tu fajerwerk i rozmachu. Tak jak pisałam na wstępie, jest to budżetowy tytuł skierowany przede wszystkim do fanów uniwersum Sword Art Online. W mojej skali to takie 6/10. Chociaż system walki jest satysfakcjonujący i gra się z nim naprawdę przyjemnie, to trwa to tylko do czasu, zanim nie pojawi się kolejny frustrujący quest. Grafika do najmocniejszych również nie należy, co może odrzucić część odbiorców. Jeżeli podobały Ci się poprzednie odsłony SAO, to Last Recollection jest grą dla Ciebie. Jeśli nie, to radziłabym poczekać na nadchodzące FFVII Rebirth czy Grandblue Fantasy Relink.

Zalety

– historia i postać Dorothy
– przyjemny system walki, który dawał prawdziwą satysfakcję ubijając potworki
– zakończenie inne od tego w anime, miłośnicy serii będą mieli niespodziankę i urozmaicenie
– motywy muzyczne, stanowiły bardzo przyjemne tło do rozgrywki
– szybko wpadają trofki na PS5

Wady

– przeciętna grafika
– postaci wyglądają jak zrobione z tej samej kalki
– dość ponure i monotonne lokalizacje
– momentami aż nazbyt karykaturalne animacje postaci niepasujące do danej sceny
– często niejasne misje, doprowadzające do frustracji brakiem sprecyzowania celu

 

logo firmy cenega

Za kod dziękujęmy CENEGA POLSKA