REKLAMA

Księgarnie i Kościopył – Recenzja książki. Małe początki wielkiej przygody

Jakub Trojanowski

Opublikowano: 1 grudnia 2023

Spis treści

Kilka miesięcy temu przebojem na księgarniane półki w Polsce weszła debiutancka książka Travisa Baldree – Legendy i Latte. Zdążyło minąć zaledwie kilka miesięcy, a zostaliśmy uraczeni kolejnym dziełem, którego akcja ma miejsce wiele lat przed poprzedniczką. Czy Księgarnie i Kościopył są odcięciem kuponu od debiutanckiego sukcesu, czy wręcz przeciwnie otrzymaliśmy równie porywającą opowieść? O tym postaram się opowiedzieć w tej recenzji.

Już nie debiutant

Księgarnie i Kościopył

Księgarnie i Kościopył to druga książka, która wyszła spod pióra Travisa Baldree. Wcześniej miał on swój wkład w tworzenie gier komputerowych. Pracował między innymi przy Fate, Torchlight I oraz Torchlight II czy Rebel Galaxy. Obecnie jest on współwłaścicielem i CEO niezależnego studia deweloperskiego Double Damage Games, które założył po opuszczeniu szeregów poprzedniej firmy, pod której banerem została wydana wcześniej wspomniana gra Rebel Galaxy oraz jej prequel – Rebel Galaxy Outlaw.

Jak pisze na swojej stronie Baldree, udzielił on swojego głosu „w setkach audiobooków” z bestsellerową serią Cradle Willa Wighta na czele. Ich lista świadczy, że rozwijający się pisarz już wielokrotnie spotykał się z fantastyką. Książkę na nasz język przełożyła natomiast Patrycja Zarawska, a wydana została nakładem wydawnictwa Insignis niemal równolegle z premierą wersji oryginalnej.

REKLAMA

Orczyca łamiąca stereotypy

Sprawdź także: PC Engine: The Box Art Collection – recenzja książki – konsola z japońskim rodowodem

Dwadzieścia lat przed akcją Legend i Latte młoda orczyca Viv podczas bitwy z armią nekromantki prze do przodu, nie bacząc na pozostałych wojowników podległych Rackamowi. Brak osłaniania przez towarzyszy bardzo szybko kończy się dla niej raną na udzie, wyłączającą ją na dłuższy czas z akcji. Gdy w końcu przychodzi do siebie, okazuje się, że kompania zostawiła ją w małej nadmorskiej mieścinie Murk, cieszącej się obecnością lekarza.

Wojowniczka ma wrócić do zdrowia, a gdy to już nastąpi, towarzysze odbiorą w drodze powrotnej z bitewnej kampanii, która pcha ich ciągle do przodu. Nie może ona jednak usiedzieć w jednym miejscu, więc prawie od razu wyrusza na zwiedzanie okolicy, w której przyjdzie jej spędzić najbliższe tygodnie. Bardzo szybko nawiązuje nowe znajomości, choć nie wszyscy darzą ją ogromną sympatią ze względu na fach, jakim się para. W końcu nogi zanoszą ją do małej, podupadającej księgarni prowadzonej przez uroczą szczurołaczkę.

Z jej pomocą odkrywa piękno kryjące się w woluminach, a w zamian swoimi pomysłami i zaradnością pomaga w przywróceniu lokalu do dawnej świetności i nadania mu rozpędu na przyszłość. Choć nie jest tego na początku świadoma, między sielanką przekrada się spisek, któremu tylko ona będzie w stanie stawić czoła.

Przed wyruszeniem do księgarni należy zebrać drużynę

Księgarnie i Kościopył

Podobnie jak w przypadku Legend i Latte podczas wydarzeń opisanych w książce wokół Viv zbierają się, jak wydawałoby się przypadkowe osoby, które w normalnych warunkach raczej nie miałyby okazji się poznać. Widać więc, że nawet w momencie, gdy marzenia o prowadzeniu kawiarni jeszcze nie pojawiły się w jej głowie, orczyca była katalizatorem dla nowych znajomości i duszą towarzystwa.

Jedną z pierwszych znajomości, które nawiązała była ta ze sczurołaczką Paprotką. Prowadziła ona księgarnię, choć zasób słów czasem pasował bardziej do szewca. Od samego początku podsuwa ona Viv tytuły zmuszające do zatrzymania się i wyciągnięcia wniosków, jednocześnie wzmagając w orczycy zainteresowanie słowem pisanym. Choć Viv początkowo czuje się nieswojo (nie tylko z powodu pikantnych rozdziałów w podsuwanych tytułach), to po krótkim czasie decyduje się pomagać nowej przyjaciółce w prowadzeniu biznesu, czy to fundując krzesła i stolik, przy którym mogliby usiąść potencjalni sąsiedzi, czy też podrzucając pomysły na odświeżenie asortymentu. W ciekawy sposób pokazuje to biznesową żyłkę bohaterki, która była jednym z najważniejszych aspektów w Legendach.

Jeśli czytaliście już Legendy i Latte to zapewne pamiętacie uroczego Naparstka nieustannie wymyślającego nowe słodkości, to Księgarnie i Kościopył nie powinny zawieść was pod tym względem. Tym razem przy cukierniczej ladzie stoi krasnoludka Maylee, która czasy walki ma już za sobą, a maczugę schowała do skrzyni, zamiast niej biorąc do ręki wałek. Mimo świadomości , że orczyca spędzi w Murk tylko kilka tygodni obie spędzają wiele czasu tylko we dwójkę pielęgnując rodzące się uczucie.

Wraz z rozwojem fabuły księgarnie zaczyna odwiedzać coraz więcej postaci ze Skowronem – elfim lekarzem na czele. Natomiast w gospodzie bohaterka spotyka gnomkę Gallinę, która nie daje jej spokoju, gdyż marzy o dołączeniu do ekipy Rackama Co ciekawe Viv nie jest jedynym orkiem w Murk, ponieważ już pierwszego dnia jej drogi krzyżują się z Pittem, który zamiast stereotypowej dla tego gatunku wojaczki pracuje z drewnem. Z kolei Tornister to jedna z najbardziej tajemniczych osobistości, z którą związana jest druga połowa tytułu.

Obyczaje fantastycznego świata

Księgarnie i Kościopył

Księgarnie i Kościopył to kolejna książka Travisa Baldree, która łączy w sobie fantasy i powieść obyczajową tworząc dość specyficzny gatunek cozy fantasy. Opowieść różni się jednak od pierwszej odsłony, gdyż stosunek między sielankowością a walkami i spiskami przechylił się tym razem w stronę tego drugiego. Nie dostaliśmy wnikliwych opisów prowadzenia lokalu oraz dokładnych spisów dochodów i przychodów. W zamian za to możemy przeczytać o orczycy, która zmuszona jest na chwilę odpocząć i zrezygnować z pędu życia, by zupełnie niespodziewanie zacząć doceniać słowo pisane i nawiązać wiele nowych relacji. Jak wiemy, Viv na końcu tomu rusza w dalszą drogę, jednak epilog zdradza, że zostawiła ona w nadmorskiej mieścinie trwałe ślady.

Sprawdź także: Cyberpunk 2077: Bez Przypadku – recenzja książki. Nic nie dzieje się… bez przypadku

Spojrzenie w przeszłość

Choć do lektury Księgarnie i Kościopył nie jest wymagana znajomość jej poprzedniczki, to dopiero przy przeczytaniu obu dzieł wyciśniemy z nich całą esencję. W nowszym tomie dowiemy się, dlaczego w późniejszych latach Viv tak bardzo uwielbiała książki, a także, w jaki sposób zdobyła Czarnokrew – oręże stanowiące jeden z nieodłącznych elementów jej kawiarni. Natomiast z Legend dowiemy się jak potoczyły się dalsze losy pewnej upierdliwej gnomki, która uczepiła się orczycy jak rzep psiego ogona.

Klimat pozornej sielanki dodatkowo wzmagają swojskie nazwy lokali, które podczas swoich przygód odwiedza orczyca. Tawerna, w której budzi się pokiereszowana Viv, nosi nazwę, która niektórym czytelnikom może przypomnieć o słynnym swego czasu nagraniu krążącym w polskiej części internetu. Zwie się ona bowiem Okoń. Większość bohaterów nabywa słodkie przekąski w Piekarni Morskiej Pieśni, a księgarnia, która staje się najważniejszym miejscem dla rozwijającej się akcji to Księgarnia Ostorzepy. W równie ciekawy sposób zostało również przedstawione życie toczące się w małym klejnociku wybrzeża, które w dużej mierze toczy się monotonnie od przypłynięcia jednego statku do przybycia kolejnego. Z czasem jednak i z drobną pomocą głównej bohaterki zaczyna się to zmieniać, gdy ludzie zaczynają kupować więcej książek, a lokalna autorka płomiennych romansów zaczyna prowadzić spotkania autorskie w księgarni.

Chcę tego więcej

Zaczynając lekturę Ksiegarń i Kościopyłu spodziewałem się utworu podobnego do Legend i Latte. Faktycznie mają one wiele wspólnych cech, jednakże każda z nich cieszy się odmiennym klimatem, co sprawia, że obie stoją na równie wysokim poziomie. Pisząc kolejną książkę, autor był świadom, że nie może po raz kolejny zasypać czytelników opisami prowadzenia lokalu, dlatego postawił na nieco inną tematykę, która do mnie przemówiła równie mocno co poprzednia. Na samym końcu książki autor zdradza nam, że początkowo zamysł na książkę był totalnie inny, jednak finalnie otrzymaliśmy ciekawą powieść dla każdego czytelnika, który spędził na tej ziemi minimum kilkanaście wiosen. Natomiast pieczołowitość, z jaką autor pomału tworzy uniwersum, sugeruje, że możemy mieć do czynienia z cyklem, który będzie w stanie stanąć w szranki ze Światem Dysku Terry’ego Pratchetta.

Sprawdź także: Dungeons & Dragons: Złodziejski Honor – recenzja książki. Przyjemna comfort książka na jeden wieczór

ZALETY +

WADY -

 

Za przekazanie książki do recenzji dziękujemy wydawnictwu  Insignis

Jakub Trojanowski

Student medycyny, prywatnie wielki fan papierowego wydania Gwinta. Od dziecka pochłaniam książki i filmy o różnorodnej tematyce. W wolnych chwilach, przy pracy lub nauce zawsze w tle wybrzmiewa klasyczną i filmową. Zarówno w grach, jak i w życiu lubię nieszablonowo podchodzić do problemów. Nie mam ścisłej czołówki ulubionych uniwersów, ale podium zajmują Władca Pierścieni, Wiedźmin i Mass Effect. Co nie znaczy, że z chęcią nie podyskutuję, chociażby o Asasynach goniących po dachach Szturmowców Imperium Galaktycznego.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Jestem ich milczeniem – recenzja komiksu – Zabójstwo, winnica i głosy w mojej głowie.

Jestem ich milczeniem – recenzja komiksu – Zabójstwo, winnica i głosy w mojej głowie.

Squirrel with a Gun – Futrzasty John Wick  

Squirrel with a Gun – Futrzasty John Wick  

Pierścienie Władzy. Sezon 2 – Recenzja Serialu –

Pierścienie Władzy. Sezon 2 – Recenzja Serialu –

Pojedynek o Śródziemie – Recenzja gry planszowej

Pojedynek o Śródziemie – Recenzja gry planszowej

Atlas Śródziemia – Recenzja Książki. Pakuj się, idziemy zwiedzać Śródziemie

Atlas Śródziemia – Recenzja Książki. Pakuj się, idziemy zwiedzać Śródziemie

Gotham: Rok Pierwszy – recenzja komiksu – Geneza upadku miasta Mrocznego Rycerza

Gotham: Rok Pierwszy – recenzja komiksu – Geneza upadku miasta Mrocznego Rycerza