REKLAMA

Splendor Marvel – recenzja gry planszowej. Tylko dla fanów komiksów?

Adam Aleksandrowicz

Opublikowano: 3 lipca 2022

Spis treści

Splendor Marvel to nowa wersja jednej z najpopularniejszych gier karcianych dla całej rodziny. Stajemy na czele drużyny bohaterów i złoczyńców z uniwersum Marvela, żeby zdobyć Kamienie Nieskończoności, sięgnąć po Rękawicę i pokonać Thanosa.

Splendor Marvel – recenzja gry planszowej. Tylko dla fanów komiksów?

 

Splendor znam. Grałem.

W podstawową, czy może bardziej pierwszą wersję Splendoru grałem parę razy u mojego brata i niesamowicie mi się podobało. Tytuł jest bardzo prosty, zasady można wytłumaczyć w kilka minut, sama rozgrywka również nie jest długa. Idealna na początek albo zakończenie wieczoru planszówkowego.

REKLAMA

Nie planowałem zakupu Splendoru, bo zwykle nie kupuję takich tytułów, które posiadają osoby z najbliższego otoczenia. Po co, jak mogę iść i pograć u kogoś innego? Jednak nadarzyła się idealna okazja, otóż – na stronie Rebela w zakładce „Uszkodzone” pojawiła się oferta Splendor Marvel 40% taniej. Grzech było nie brać. Powiem wam, że nie ma się czego obawiać, te przedmioty mają głównie małe wgniecenia na opakowaniu. Kupowałem dwa razy i gdyby ktoś mi nie powiedział, to w życiu bym nie zauważył tych wad.

Sprawdź też: Stranger Things: Attack of the Mind Flayer – recenzja gry planszowej. Łupieżcy Umysłów przejmują kontrolę.

Zasady są komiksowo proste

Jeżeli graliście w podstawowego Splendora to w tym poczujecie się, jak w domu… z drobnymi małymi wyjątkami.

Zasady są komiksowo proste – uczestnicy dobierają kolorowe znaczniki – w tym przypadku Kamienie Nieskończoności, które pozwalają na rekrutowanie kolejnych postaci do drużyny. Te karty zapewniają nam stały dostęp do danego koloru kamienia. Możemy również rezerwować kartę i dobrać znacznik T.A.R.C.Z.Y., którym możemy zastąpić dowolny inny kamień. Celem gry jest zdobycie każdego rodzaju Kamienia Nieskończoności oraz szesnastu punktów, żeby przejąć Rękawicę i pokonać Thanosa (i przy okazji resztę graczy).

Dodatkowo możemy spełniać warunki miejsc znanych z komiksów Marvela, żeby zdobyć jeszcze więcej punktów. Jedna z większych zmian względem poprzedniej wersji i mogąca nieco namieszać w rozgrywce, to płytka Avengers. Jeżeli któryś z graczy zdobędzie trzy symbole ,,A” (znajdują się przy niektórych postaciach), to bierze ją do siebie. Jednak! Gdy inna osoba uzbiera ich więcej, przejmuje płytkę i związane z nią bonusowe trzy punkty. Nawet nie wiecie, jak może to pokrzyżować plany, gdy myślicie, że już macie wygraną w kieszeni i nagle ktoś ją zabiera i to on zwycięża!

Sprawdź też: Harry Potter Hogwarts Battle – recenzja gry planszowej.

Thanos pozazdrościłby takich Kamieni Nieskończoności

Mam wrażenie, że rzadko chwalę opakowanie i wypraskę, a uważam, że w tym przypadku warto. Niewiele jest pudełek, które dobrze utrzymują komponenty na miejscu niezależnie od orientacji pudełka na półce. Tutaj jednak mogę wywijać pudełkiem, zabrać je do znajomych, a karty i żetony będą na swoich miejscach.

Same znaczniki Kamieni Nieskończoności są naprawdę solidne wykonane. Nie jest to jakaś popierdółka wykonana z kartonu, a masywne i grube kawałki twardego plastiku. Jak w kasynie – czasem siedzę i sobie je obracam między palcami.

Jeszcze jeden mały dodatek, który uważam za bardzo sympatyczny. Osoby, które cierpią na zaburzenie rozpoznawania barw, również mogą cieszyć się rozgrywką, ponieważ każdy kamień ma swój symbol graficzny.

Czy tylko dla fanów komiksów?

Uważam, że te dwie małe zmiany w postaci płytki Avengers i przymusu zebrania przynajmniej jednego koloru każdego kamienia sprawia, że Splendor Marvel według mnie jest lekko ciekawszą i odrobinę bardziej wymagającą grą. Nie chodzi tylko o to, żeby jak najszybciej uzyskać szesnaście punktów, ale musimy również pomyśleć, jak spełnić inne wymagania.

Nie ma znaczenia czy na tych kartach są arystokraci, postacie z komiksów, czy cokolwiek innego – nie zdziwiłbym się, jakby kiedyś powstała wersja z postaciami z DC czy Harry’ego Pottera. Rysunki na kartach nie są ważne, bo rozgrywka opiera się o coś zupełnie innego. Jeżeli jesteście fanami Marvela, to gorąco polecam tę edycję, a jeśli wolicie coś mniej trykociarskiego, to możecie się zaopatrzyć w podstawową opcję – gra się praktycznie tak samo.

PS. Jedynym minusem tej gry jest to, że na kartach nie uświadczymy żadnych mutantów (X-Men) 🙁

Sprawdź też: Dobble Marvel Emoji – recenzja gry karcianej. Stare dobre Dobble, chociaż trochę nowe!

Adam Aleksandrowicz

Urodzony z padem w dłoni. Gdy wszyscy na wsi zagrywali się na Pegazusie, ja grałem na Playstation. W swoim życiu byłem skrytobójcą, superbohaterem, archeolożką, zabójcą bogów, smokiem, hakerem i przetrwałem apokalipsę. W wolnych chwilach buduję miasta i popijam krafciki. Z grubsza tak wygląda moje życie. Z grubsza, bo lubię zjeść.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Devil May Cry key art

Białowłosy znowu w akcji. Devil May Cry – recenzja serialu

Białowłosy znowu w akcji. Devil May Cry – recenzja serialu
recenzja gry Dolina Żywiołów

Dolina Żywiołów – recenzja gry planszowej – Ujarzmij nieujarzmione

Dolina Żywiołów – recenzja gry planszowej – Ujarzmij nieujarzmione
Folklands

Relaks w pikselowej odsłonie – Recenzja gry Folklands 

Relaks w pikselowej odsłonie – Recenzja gry Folklands 
thunderbolts key art

Thunderbolts – recenzja filmu. MCU powoli wstaje z kolan!

Thunderbolts – recenzja filmu. MCU powoli wstaje z kolan!
Nunholy – recenzja gry. Gotycki orgazm z roguelike’iem w tle

Nunholy – recenzja gry. Gotycki orgazm z Roguelike’em w tle

Nunholy – recenzja gry. Gotycki orgazm z Roguelike’em w tle

Daredevil: Tom 1 – recenzja komiksu – Upadek, wina i odkupienie Człowieka Bez Strachu

Daredevil: Tom 1 – recenzja komiksu – Upadek, wina i odkupienie Człowieka Bez Strachu