Previous slide
Next slide

Muusiiiicieeee w to zaaaagraać. Recenzja gry Goat Simulator 3

Czy może być coś lepszego od gry stworzonej po to, aby móc wczuć się w kozę!? Otóż nie, proszę państwa! Zwłaszcza gdy ta koza ma długi język i nie waha się go użyć! 

Goat Simulator 3 to bezpośrednia kontynuacja pierwszej odsłony i wbrew numerkowi – nie jest ona trzecią grą z tej serii. Po drodze powstały różne pomniejsze lub wieloosobowe tytuły, ale nie były to „te symulatory kozy”. Jak zwykle deweloperzy postawili na humor. Już na samym starcie zostajemy wyśmiani – początek jest żywcem wyjęty ze Skyrima (słynna sekwencja na wozie), a narrator z nas szydzi, że nie ominęliśmy przydługawego wstępu. Potem nasza koza wysiada z przyczepy i… to już od nas zależy. Coffee Stain North ponownie zafundowało nam wielką piaskownicę pod postacią wyspy San Angor,  która tylko czeka, aby polizać jej sekrety. 

A tych jest całkiem sporo – znajdźiek umieszczono tutaj ponad 200 i rozrzucono po sporej mapie. Poza tym mamy do zrobienia banalne zadania w stylu naprawienia maszyny bądź wygranie wyborów prezydenckich. Czasami zdarzają się trudniejsze questy, jak przenoszenie paczek, gdy na mapie szaleje tornado. Poza tym bystrzy obserwatorzy znajdą w grze wiele nawiązań oraz popkulturowych easter eggów. Co dostajemy w zamian za „wylewanie siódmych potów”? Specjalną walutę, którą możemy wykorzystać do wykupienia nowego ekwipunku, skórek oraz innych ozdób godnych naszego przeżuwacza. Nie brakuje tutaj absurdalnych strojów lub gadżetów pokroju ujeżdżającej nas babci z bazooką czy demonicznych rogów, sprawiających, że możemy przyciągać wszelkie przedmioty do siebie. Możecie także odkryć w sobie duszę nosorożca bądź świni, ewentualnie zostać kozią wróżką. Każde marzenie może zostać spełnione! 

Gra z każdej strony mówi nam, że powinniśmy zaprosić znajomych do zabawy. Tych może być maksymalnie czwórka i oprócz wspólnego wykonywania zadań, możemy zmierzyć się z nimi w różnych minigierkach. Najciekawsza moim zdaniem jest zdecydowanie zabawa w chowanego – gracz zamienia się w dowolny obiekt w świecie gry. Natomiast szukający musi go znaleźć i tryknąć. Chowający zdobywa dodatkowe punkty, jeśli jest w ciągłym ruchu, co wymusza na nim z kolei przekradanie się pod nosem przeciwnika.  

Nie dla samotnej kozy

Przygody Pilgor oraz jej ekipy to przede wszystkim zabawa dla dwójki bądź więcej znajomych – grając samotnie, szybko nudzą się zadania czy monotonne staje się szukanie znajdźiek. Poza tym rozsiane po świecie zabawne minigry jasno wskazują, że samotna koza nie będzie czerpała pełni radości z ogromnej piaskownicy, jaką przygotowali dla niej twórcy. To jedna z podstawowych wad Goat Simulator 3. Z drugiej strony takie rozwiązanie ze strony twórców nie dziwi – pierwotny Symulator Kozy nudził po 15 minutach, a dodanie gry wieloosobowej sprawiło, że można spędzić tutaj kilka naprawdę miłych godzin. Zwłaszcza w trakcie zabawy kanapowej. 

Bądźmy także bezczelnie szczerzy – to nie jest ambitna produkcja, w której spędzimy dziesiątki godzin, odkrywając sekrety tego świata. Mamy tutaj sporo żarcików, nawiązań czy po prostu głupkowatych gagów, ale nie jest to nic, co przykuwa nas na dłużej przed ekran. Goat Simulator 3 najlepiej dawkować sobie… w małych dawkach – dzięki temu starczy na dłużej. Do tego dochodzi zwariowana i totalnie nieprzewidywalna fizyka, która potrafi doprowadzić do niezłego chaosu. Bycie przerażającym kopytnym ssakiem szerzącym zniszczenie potrafi bardzo cieszyć, ale prędzej czy później staje się nudne i powtarzalne.

Gra dla ludzi z dystansem

Goat Simulator 3 to nie tyle konkretna gra, ile luźna piaskownica z licznymi minigierkami czy tajemnicami do odkrycia. Graficznie i dźwiękowo jest dosyć przeciętnie i próżno tu szukać ładnych widoczków czy wpadającej w ucho muzyki. Animacje mogłyby być lepsze, ale jeśli takowe by były, czy wówczas symulator kozy nie utraciłby swojego pierwotnego, prześmiewczego kształtu?  

Ta produkcja to po prostu miła odskocznia, idealna na kilkunastominutowy relaks. Nie mamy tutaj zawiłej fabuły, wysokiego poziomu trudności czy skomplikowanych mechanik. Ot biegamy sobie jako koza, dewastując biedne, niczemu niewinne miasteczko, pełne humanoidalnych bananów, nieodpalonych bomb atomowych czy przyklejonych do drzew hipisów. Dzień jak co dzień z życia Pilgor. 

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl