Pstryk #2 – skacząca zamaskowana owca, cyber Tokio i strzelanie w stylu metroidvanii

Pstryk

Guitar hello! Z tej strony Kasia Szałańska oraz Maciej Hopek. Wróciliśmy po dłuższej przerwie z nowym wydaniem Pstryka. Tak, wiemy, trochę czasu minęło od pierwszego, ale hej, nikt nie obiecywał też regularności. Dzisiaj przygotowaliśmy dla Was kolejne 3 gry – mamy nadzieję, że będziecie zadowoleni. A kiedy kolejny Pstryk? Jak Bóg da i partia pozwoli.

Rite

Graliście w Super Meat Boy albo Celeste? Jeśli tak to już wiecie z jakim typem gry macie do czynienia. Tak, to kolejna platformówka z gatunku tych precyzyjnych, gdzie najmniejszy błąd powoduje nasz zgon i powrót na początek mapki. Rozgrywka jest dość prosta – przejmujemy kontrolę nad stworem przypominającym zamaskowaną owcę, skaczemy po platformach, wymijamy pułapki, zbieramy kluczyk i pędzimy do następnego levelu – i tak przez 160 etapów. Możemy też spróbować zebrać wszystkie monetki, które są rozsiane po mapie, co wbrew pozorom, nie zawsze jest takie proste, ale za to niezwykle satysfakcjonujące.

REKLAMA

Do kwestii technicznych nie mam absolutnie żadnych zarzutów – wszystko działa płynnie, nasza postać jest responsywna, a grafika niezwykle cieszy oko, a w tle przygrywa niezwykle przyjemna i wpadająca w ucho muzyka. Serio, pixel art w tej grze to po prostu coś pięknego – animacja Super Owcy jest obłędna, tak samo jak tła czy przeszkadzajek. Naprawdę, czapki z głów, widać napracowanko.

Z całego serca mogę Wam polecić Rite. Jasne, jest to dość wymagająca produkcja, ale przy tym bardzo wciągająca i uzależniająca, dodatkowo z pięknymi wizualiami. Szkoda tylko, że twórcy nie pokusili się o jakiś wątek fabularny, aczkolwiek jego brak nie jest jakoś szczególnie drażniący . Tak czy siak – jeśli lubicie trudne platformery, to bierzcie w ciemno.

Akane

Cały opis gry mógłbym skondensować do: rouglite, katana, Tokio, neony, synth wave. Brzmi jak idealne połączenie, prawda? I takie w sumie jest. Akane, tytułowa bohaterka, postanawia zaprowadzić ład i porządek w Tokio – mieście opanowanym przez złoli. Jej głównym orężem jest katana, którą przyjdzie nam ciachać niemilców, lecz w sytuacjach awaryjnych możemy też skorzystać z broni palnej. W trakcie walki ładuje nam się również pasek energii, który możemy wykorzystać w dwojaki sposób: przeprowadzamy błyskawiczne cięcie przed siebie albo (przy pełnym naładowaniu) wstrzymujemy na chwilę czas i wycinamy w pień wszystko, co widoczne na ekranie, łącznie z silniejszymi przeciwnikami. Po przekroczeniu setki trupów stajemy w szranki z bossem, którego trzeba pacnąć trzy razy, aby łaskawie padł.

Co jednak jeśli zginiemy? Cóż, zaczynamy zabawę od nowa – cała zabawa polega na polepszaniu swojego wyniku. Co ciekawe, jest też wpleciony pewien wątek fabularny – ba, gra posiada też zakończenie! Jednak aby je odblokować, należy wcześniej wykonać wszystkie misje dostępne w grze, a tych jest cała masa. A to wykonać combo na 200 trupów, a to zabić przeciwnika z pistoletu, czy odbić określoną liczbę pocisku. Za każdego zaliczonego quest’a dostajemy ulepszenie. Może to być nowa spluwa, paczka fajek zmieniająca nieco nasze umiejętności lub nowe buty, które też mają wpływ na motorykę postaci.

Warto wspomnieć też o wybornym pixel arcie. Grafika jest przyjemna i co ważne, czytelna. Nie uświadczyłem też żadnych skoków klatek, co w rozgrywce tego typu ma dość spore znaczenie, szczególnie jak zaczyna się robić tłoczno na ekranie. Dodatkowo należy pochwalić twórców za świetną ścieżkę dźwiękową, która idealnie wpisuje się w klimat neonowego Tokio przyszłości.

Akane jest idealnym tytułem na krótsze posiedzenia – przy dłuższych zaczyna się po prostu nudzić. Jednak jako odskocznia, coś na szybką, 15-minutową partyjkę, sprawdza się idealnie. Brać i się nie zastanawiać, tym bardziej że bazowa cena jest stosunkowo niska, a też pojawia się co jakiś czas w promce na Switchu.

Blast Brigade vs. the Evil Legion of Dr. Cread

Jeśli jesteście fanami metroidavanii, to Blast Brigade vs. the Evil Legion of Dr. Cread jest strzałem w dziesiątkę, ponieważ klimat aż wylewa się z ekranu. Podczas przygody będzie nam dane odwiedzić multum lokacji pełnych przeróżnych przeciwników w bardzo malowniczym i kreskówkowym wykonaniu. Co więcej, fabuła nie jest drugoplanowa. Od samego początku wciąga i grzecznie prowadzi nas za rączkę, zmuszając do eksploracji obszernej mapki. Przyznam, że zaskoczył mnie dubbing jest on dopracowany i idealnie współgra z całokształtem. Co prawda można natrafić na zamiennik w postaci długich czytanych kwestii dialogowych, ale nawet takie rozwiązanie ma w sobie to coś”. Dodatkowo warto wspomnieć, że jak na grę indie, to tytuł sam w sobie jest bardzo rozbudowany  ukończenie samego wątku głównego zajmuje 16 godzin.

Ogromną zaletą Blast Brigade vs. the Evil Legion of Dr. Cread jest nie tylko przyjemna oprawa wizualna, ale również to, że w trakcie gry otrzymujemy możliwość ulepszania naszej postaci. Jednymi słowy zwiedzanie wszystkiego dookoła popłaca, ponieważ mapa naszpikowana jest wszelakimi modułami”, które pozwalają rozwijać bohatera pod nasze preferencje oraz poziomy. Fajna sprawa, bo czuć jakikolwiek postęp, zwłaszcza że z poziomu na poziom bywa coraz trudniej.

Równie ciekawym połączeniem fabuły z mechaniką jest fakt, że przechodzimy grę nie jedną, a czterema postaciami, gdzie każda z nich dysponuje specjalnymi zdolnościami, które są wykorzystywane wraz z rozwojem historii. Przyjemna rzecz, ponieważ nie odczuwamy, że liczy się tylko mechanika.

Niemniej jednak muszę przyznać, że Blast Brigade vs. the Evil Legion of Dr. Cread napsuł mi sporo krwi, zwłaszcza przy starciach z bossami. Tu liczy się skill i opanowanie combosów do perfekcji. Nie mówię, że jest to złe, ale bywa szalenie irytujące, chociaż pod sam koniec potyczki daje sporo satysfakcji. Mimo wszystko uważajcie, żeby nie wyrzucić joycona lub co gorsza całej konsoli przez okno, bo przy entej śmierci istnieje taka możliwość. W moim przypadku sprzęt jest cały, ale było blisko.

Polecam, polecam i jeszcze raz polecam. Dobry tytuł na chwilę relaksu, zabicia nudy poza domem lub na kanapie. Obszerny, wymagający, wciągający oraz przyjemny dla oka. Dodam, że Blast Brigade vs. the Evil Legion of Dr. Cread jest również dostępny na PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One, Xbox Series X|S oraz PC, więc jeśli nie posiadacie Pstryka, a chcielibyście ograć, to macie wachlarz możliwości.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

NAJNOWSZE WPISY

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl