GRAPODPADA

MIEJSCE DLA KAŻDEGO GRACZA

Polska gra z piekła rodem. „Painkiller: Czarna Edycja” – recenzja gry

Krew, flaki, powykręcane kreatury i on pośród demonów DoomGuy, a chwila pomyliły mi się gry oczywiście mowa tu o Danielu Garnerze! Zapraszam do recenzji zapomnianego już przez wielu Painkillera.

Screen z gry Painkiller: Czarna Edycja

Doom w polskim wydaniu

Jedną z najważniejszych różnić pomiędzy regularnym wydaniem Painkillera a Czarną Edycją jest dołączony do podstawki dodatek Battle out of Hell kontynuujący fabułę pierwszej odsłony. Oprócz tego w zestawie znajdziemy film o powstaniu gry, teledysk oraz zwiastun wersji na Xboxa Cllassic.

Najprościej mówiąc, Painkiller to oldschoolowy FPS. Porównując go do innych tytułów jako pierwsze na myśl wpadają takie gry jak seria Doom czy Serious Sam. Wszystkie te gry mają wspólną cechę nieprzerwaną, wartką akcję.

REKLAMA

Piekielna historia

Fabuła raczej jest przeznaczona dla mniej wymagających odbiorców tylko po to, aby uzasadnić rozpierduchę, którą wykonujemy podczas rozgrywki. Daniel wraz z ukochaną giną w wypadku samochodowym.  Miłość jego życia od razu dostaje się do Nieba w przeciwieństwie do naszego bohatera.  Garner jednak ma jeszcze szansę, jeśli skopie tyłek piekielnym hordom p wraz z ich generałami, to otrzyma możliwość dołączenia do ukochanej. Sam Daniel znajduje się w miejscu pomiędzy Niebem a Piekłem w Czyśćcu. Bez namysłu wyruszamy, aby pokonać armię Lucyfera.

Screen z gry Painkiller: Czarna Edycja

Diabelskie pejzaże i pomioty

Podczas naszej krucjaty zwiedzimy naprawdę różnorodne poziomy, raz odwiedzimy ponury klasztor z opętanymi mnichami, a innym razem piekielne wesołe miasteczko aż kończąc na samym piekle. Sama podstawka oferuje 24 poziomy, a w dodatku Battle out of Hell dodano 10 kolejnych. Każdy z prezentowanych poziomów ma własny klimat, a niektóre wręcz porażają swoim rozmachem. Monstra zamieszkujące zaświaty rzadko powtarzają się w innych lokacjach, co grze dodaje atrakcyjności. Same stwory nie grzeszą rozumem, jednak ich liczebność i różnorodność jest na tyle duża, że bez przerwy trzeba zmieniać taktykę, aby nie zostać przypartym do muru. Wśród adwersarzy napotkasz między innymi opętanych mnichów, groźnych ninja czy umęczone dzieci.

Warto dodać, że każdy stwór posiada jakąś specjalną umiejętność. Jedne atakują na odległość, a inne posiadają nawet umiejętność latania. Z pokonanych przeciwników wypadają dusze, które reperują nasze zdrowie, a zebranie ich 66 gwarantuje nam przemianę w demona, który przez krótki czas sieje ogromne zniszczenie na planszy. Gra została podzielona na rozdziały. Na końcu każdego rozdziału czeka na nas ogromny boss, na którym należy zastosować specyficzną taktykę, aby maszkarę uśmiercić. Przykładowo podczas pojedynku z pierwszym bossem należy celować w określone części ciała i ukrywać się przed atakami specjalnymi w małych kapliczkach.

Screen z gry Painkiller: Czarna Edycja

Arsenał umarłego krzyżowca

W trakcie naszej przeprawy będziemy mogli korzystać z zestawu kart czarnego tarota, który modyfikuje rozgrywkę w określony sposób. Dzięki jednej dusze będą przywracać więcej życia, a dzięki drugiej czas wokół nas zwolni na krótką chwilę. Karty tarota dzielą się na srebrne, które działają automatycznie przez cały czas i na złote które wywierają efekt czasowy. Aby się w nie wyposażyć, należy je zakupić za zbierane złoto podczas gry. Zanim będziemy zdolni zakupić daną kartę, należy ją na początku odblokować, wykonując określoną czynność. Między innymi podczas jednego z poziomów gracz nie może otrzymać żadnych obrażeń Zahaczmy jeszcze o bronie dostępnych w grze, bo ludzie z People Can Fly postawili na oryginalność. W całej grze wraz z dodatkiem znajdziemy siedem niosących destrukcję broni. Każda z dostępnych spluw posiada dwa tryby strzału. Podstawową bronią jest tytułowy Painkiller. Pierwszy tryb sprawdza się na bliski dystans, tnąc wszystko na swojej drodze, drugi zaś potrafi atakować na dystans, wystrzeliwując żółty promień. Dostępne są także takie konfiguracje jak kołkownica/wyrzutnia granatów czy electrogun/wyrzutnia shurikenów.

Screen z gry Painkiller: Czarna Edycja

Klasyk warty nadrobienia

Grafika zestarzała się naprawdę godnie i nie kuje w oczy jak niektóre tytuły z tamtego okresu. Z teksturami czas obszedł się dość łaskawie, natomiast niektóre animacje mogą wyglądać dość sztywno.  Rozwałce towarzyszy ostra metalowa muzyka. Dodajmy do tego dobrze udźwiękowienie odgłosów broni czy pomiotów piekielnych. W nielicznych spokojnych momentach można usłyszeć spokojne, ambientowe odgłosy.

Painkiller pomimo kilkunastu lat na karku nadal jest rewelacyjnym shooterem, niestety niesłusznie zapomnianym zapewne przez coraz gorsze kontynuacje, za które już byli odpowiedzialni inni twórcy. Mam nadzieję, że dzięki tej recenzji zachęciłem was do zapoznania się z tym genialnym tytułem.

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ