REKLAMA

Occupy Mars: The Game – recenzja gry. Elonie, ucz się ode mnie!

Jakub Trojanowski

Opublikowano: 4 sierpnia 2023

Spis treści

Chciałoby się rzec, że to mały krok dla twórców, a wielki skok dla społeczności graczy. Jeśli po przeczytaniu książki Andy’ego Weira lub obejrzeniu jego filmowej adaptacji poczuliście chęć podróży na marsa to Occupy Mars to pozycja idealna dla was. A może tak jak ja niedawno mieliście do czynienia z Surviving Mars lub czwartą odsłoną uniwersum Mass Effect? Wtedy również warto zapoznać się ze zrecenzowaną poniżej grą.

Misja na Marsa

10 maja bieżącego roku na platformy Steam i Epic Games trafiła gra Occupy Mars: The Game. Co prawda udostępniona została w formie wczesnego dostępu, więc podczas rozgrywki można napotykać okazyjne błędy. Nie oznacza to jednak, że nie warto grać w ten tytuł. Wręcz przeciwnie, jak najbardziej trzeba go wypróbować i śledzić jego rozwój.

Dzieło zostało stworzone przez polskie studio Pyramid Games z Lublina. Mają oni w swoim portfolio takie tytuły jak Dinosaur Fossil Hunter, Zoo Keeper, Castle Filpper czy umiejscowiony w tym samym uniwersum Rover Mechanic Simulator. Za wydanie odpowiada natomiast PlayWay, skupiające się przede wszystkim na symulatorach. To właśnie pod ich szyldem pojawiły się na rynku takie perełki jak House Flipper, kolejne odsłony Car Mechanic Simulator czy Drug Dealer Simulator jak i również wspomnianą przed momentem produkcję o łazikach marsjańskich

REKLAMA

Occupy Mars

Misja na Marsa

10 maja bieżącego roku na platformy Steam i Epic Games trafiła gra Occupy Mars: The Game. Co prawda udostępniona została w formie wczesnego dostępu, więc podczas rozgrywki można napotykać okazyjne błędy. Nie oznacza to jednak, że nie warto grać w ten tytuł. Wręcz przeciwnie, jak najbardziej trzeba go wypróbować i śledzić jego rozwój.

Sprawdź też: Fall of Porcupine – recenzja gry. Szpitalne perypetie gołębia

Dzieło zostało stworzone przez polskie studio Pyramid Games z Lublina. Mają oni w swoim portfolio takie tytuły jak Dinosaur Fossil Hunter, Zoo Keeper, Castle Filpper czy umiejscowiony w tym samym uniwersum Rover Mechanic Simulator. Za wydanie odpowiada natomiast PlayWay, skupiające się przede wszystkim na symulatorach. To właśnie pod ich szyldem pojawiły się na rynku takie perełki jak House Flipper, kolejne odsłony Car Mechanic Simulator czy Drug Dealer Simulator jak i również wspomnianą przed momentem produkcję o łazikach marsjańskich

Jestem Mark Watney

Warto zaznaczyć, że gra oprócz kilku standardowych samouczków oferuje zarówno rozgrywkę w formie kampanii, jak i swobodnej rozrywki. Od pierwszych minut fabuły miałem wrażenie, że napotykam znajomą historię. Nie uważam jednak, że jest to wada produkcji. Gdy po kilkunastu minutach akcji fabularnej nasz bohater zmuszony jest uciekać z bazy marsjańskiej, skojarzenia stawały się coraz silniejsze. Tym bardziej, że zamiast polecieć w stronę niebieskiej planety, trafiamy z powrotem na jej czerwonego sąsiada. Od tego momentu niczym Mark Watney w książce Andy’ego Weira lub filmie Ridleya Scotta staramy się przeżyć, będąc prawdopodobnie jedynymi ocalałymi na tym globie. Jest to o tyle ciekawe posunięcie, iż dzięki niemu gra wydaje się wręcz kontynuacją lub alternatywną wersją powyższych dzieł.

Occupy Mars

Wyruszam na podbój Marsa

Nasz bohater wyposażony jest przede wszystkim w skafander, który możemy spersonalizować jeszcze zanim wejdziemy do gry. Jako że została ona stworzona przez polskie studio, to wśród naszywek dostępnych do wyboru pojawia się również nasz polski orzeł, którego ochoczo umieściłem na kombinezonie mojego bohatera. Do naszego wdzianka dołączony jest również wielofunkcyjny tablet dający dostęp do wielu funkcji. Pierwsza z nich to ekran ekwipunku, w którym możemy przesuwać przedmioty do podręcznego paska, zmienić uszkodzony hełm, wymienić zużytą butlę z wodą lub tlenem. Możemy tam również nadzorować nasze funkcje życiowe.

Sprawdź też: Warhammer 40k: Boltgun — recenzja gry. Krwawo i nudno?

W kolejnej z zakładek mamy dostęp do otrzymywanych wiadomości, jednakże znacznie ważniejsza jest ta umieszczona nieco poniżej. Umożliwia ona dostęp do czegoś, co jest już chyba obowiązkowym fragmentem większości gier, czyli drzewka umiejętności (w tym przypadku nazwanego technologiami). Możemy rozwijać się w jednym z pięciu działów: botanice, elektryczności, materiałach, mechanice oraz zablokowanej jeszcze chemii. Punkty do odblokowania kolejnych poziomów zdobywamy poprzez wykonywanie czynności związanych z daną dziedziną. Oczywiście trudno byłoby przeżyć na obcej planecie bez wybudowanego schronienia, dlatego z poziomu kombinezonu mamy również dostęp do działu związanego z konstrukcjami możliwymi do postawienia. Do ich stworzenia potrzebujemy odpowiedniej ilości zasobów, które poza skromną dawką w naszej kapsule ratunkowej zdobywamy podczas eksploracji marsa i opuszczonych baz na jego powierzchni.

W naszym ekwipunku znajdziemy takie przedmioty jak piła, służąca przede wszystkim do dekonstrukcji napotkanego złomu, palnik pomagający w stawianiu nowych obiektów, młot pneumatyczny do kruszenia skał oraz detektor umożliwiający odnalezienie podkładów wody. W dalszej rozgrywce przydatna będzie także sadzarka do nasion. Tak, w Surviving Mars możemy hodować własne rośliny, a po zbudowaniu kopuły nawet drzewa. I niczym w Marsjaninie to, co zostawimy w pięknej muszli na tzw. dwójce również przerabiamy na glebę.

Occupy Mars

Z przyjemnością będę śledził rozwój

Occupy Mars mimo dość wczesnego stopnia rozwoju dostarcza wielu ciekawych doświadczeń dzięki zastosowaniu dość oryginalnych rozwiązań. Finalnie daje to graczom szerokie pole do wykazania się kreatywnością, w szczególności przy łączeniu poszczególnych obiektów kablami i rurami. Natomiast obietnice o słuchaniu opinii graczy sugerują powodzenie tytułu w niedalekiej przyszłości.

ZALETY +

WADY -

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy better. gaming agency

Jakub Trojanowski

Student medycyny, prywatnie wielki fan papierowego wydania Gwinta. Od dziecka pochłaniam książki i filmy o różnorodnej tematyce. W wolnych chwilach, przy pracy lub nauce zawsze w tle wybrzmiewa klasyczną i filmową. Zarówno w grach, jak i w życiu lubię nieszablonowo podchodzić do problemów. Nie mam ścisłej czołówki ulubionych uniwersów, ale podium zajmują Władca Pierścieni, Wiedźmin i Mass Effect. Co nie znaczy, że z chęcią nie podyskutuję, chociażby o Asasynach goniących po dachach Szturmowców Imperium Galaktycznego.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

„Totally Spies! – Cyber Mission” – recenzja gry. Odlotowe wykorzystanie nostalgii w niecnych celach

„Totally Spies! – Cyber Mission” – recenzja gry. Odlotowe wykorzystanie nostalgii w niecnych celach

S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl – recenzja gry. Bije i kocha

S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl – recenzja gry. Bije i kocha

La La Glitchland – Recenzja gry Sofie: The Echoes

La La Glitchland – Recenzja gry Sofie: The Echoes

Smerfy Smerfne Marzenia – recenzja –

Smerfy Smerfne Marzenia – recenzja –

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns — recenzja

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns — recenzja

Cozy Games – Przytulne gry na jesień – Felieton pod Pada

Cozy Games – Przytulne gry na jesień – Felieton pod Pada