Fall of Porcupine – recenzja gry. Szpitalne perypetie gołębia

UDOSTĘPNIJ

Biorąc ten tytuł do recenzji nie sądziłam, że tak spodoba mi się granie gołębiem. W Fall of Porcupine mamy do czynienia z antropomorfizacją, czyli zwierzęta mówią i wykazują cechy podobne do ludzkich. Każda postać posiada osobną, chwytającą za serce historię, których geneza związana jest z pobytem w szpitalu. Co jest niezwykłego w Porcupine, że zapragnęłam zostać tu na zawsze?

W grze wcielamy się w młodego gołębia, który ledwo co skończył studia medyczne i podjął się pierwszej, w swoim życiu, pracy. Finley, bo tak nazywa się nasz protagonista, przeprowadza się do malutkiego miasteczka Porcupine i zaczyna swoją przygodę w miejskim szpitalu. Jednakże już podczas drugiego tygodnia zdarza mu się wypadek z jednym z pacjentów, który niestety jest chory na Alzheimera. Jest to jedynie początek jego szpitalnych perypetii. 

Fall of Porcupine

Każdy każdego zna

Fall of Porcupine zabiera gracza do malowniczego miasteczka, które zostało zaprojektowane z należytą starannością. Nie tylko szpital, który składa się aż z pięciu pięter, przyciąga wzrok, ale także całe miasto skrywa niejedną (do odkrycia) tajemnicę. Poza tym w Porcupine każdy każdego zna i codzienne rozmowy zwiększają imersję. Finley ma też coraz więcej przyjaciół, chociażby krowę Mię, która również zaczęła pracę na tym samym szpitalnym oddziale. 

Click Click Click

Mechanika w grze nie jest zbyt skomplikowana. Tytuł to mieszanka przygodówki z platformówką. Mamy tutaj ciągłą eksplorację terenów, rozmowy z postaciami (co ciekawe jest też opcja wyboru dialogu, która wpływa na dalszą historię) i minigry. 

Sprawdź też: Jagged Alliance 3 – recenzja gry – Najemnicy wszystkich krajów łączcie się

Sterujemy główną postacią, która wchodzi w interakcję praktycznie z każdym budynkiem, rzeczą, czy mieszkańcem. Wystarczy tylko nacisnąć jeden przycisk, by uruchomić dialog. W głównej mierze nasz bohater kroczy po szpitalnych salach i zajmuje się pacjentami. Raz musi zanieść i podać w odpowiednich ilościach (mini gra) leki dla pacjenta, a innym razem osłuchać za pomocą stetoskopu bicie serca (również mini gra). Czasem zdarzają się też poboczne zadania, w których musimy zdobyć jakąś cenną rzecz, np. świecę z festiwalu dla jednej z pacjentek. Wszystko to jest okraszone klikaniem, które w tym tytule niesamowicie mnie relaksowało. 

Fall of Porcupine

To nie jest tylko przygodówka

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że tytuł jest niesamowicie relaksujący. Jednakże im dalej w las, tym można zauważyć, że Fall of Porcupine pokazuje prawdziwy, smutny świat. Obraz szpitala, w którym są chorzy pacjenci. Jedni mają, na szczęście, tylko zdiagnozowaną astmę, lecz są też osoby bardziej schorowane. Finley ma styczność z każdym pacjentem. Młody doktor bardzo często przejmuje się stanem swoich pacjentów i często też dopadają go egzystencjalne myśli. Ja też ogrywając ten tytuł, miałam z tyłu głowy, jak wielkie mam szczęście, że jestem po prostu zdrowa. 

Sprawdź też: 8BitDo Pro 2 – recenzja pada – Wyrafinowana doskonałość

Poza tym gra pokazuje też jedną bardzo ważną zasadę: żyj, jakby jutra miało nie być. Autorzy gry jasno pokazali, że główny bohater w drodze do pracy czerpie z malowniczych krajobrazów miasteczka, jak najwięcej. Następnie przekracza próg szpitala i staje się podporą oraz światełkiem w tunelu dla schorowanych pacjentów. Niejednokrotnie zrobiło mi się przykro, ale nie będę tu spojlerować z jakiego powodu. 

Przyjemne mini gry

Wspomniałam już, że w tytule można natknąć się na mini gry. Interakcje te są związane przede wszystkim z pacjentami, ale poza murem szpitala również na nas czekają. Jedną z nich jest np. koszykówka z Mią. Polega ona na tym, aby w odpowiednim momencie nacisnąć przycisk. W ten sposób piłka przeleci przez obręcz, a my otrzymamy punkt. 

Fall of Porcupine

Inną mini grą jest wbicie igły z lekiem w odpowiednie miejsce na skórze pacjenta. Tutaj także liczy się czas, precyzja i zręczność. Czynności związane z pacjentami są okraszone oceną (im lepsze wykonanie, tym lepsza ocena). Często zdobywałam A, ale zdarzyły się też stopnie C, czyli delikatnie mówiąc, słabe. Wszystko po to, aby nasza przełożona dr. Krokowski była z nas dumna (co rzadko się zdarza). 

Podsumowując, Fall of Porcupine jest podróżą do malowniczej mieściny, w której główne skrzypce odgrywają relacje międzyludzkie. Przeplatane wątki z chorymi pacjentami pokazują, jak ważne jest docenianie własnego zdrowia. Ponadto determinacja głównego bohatera Finleya, jako młodego lekarza, jest dobrym przykładem pracownika marzeń. Nie tylko świetnie wykonuje powierzone zadanie, ale także wysłucha być może ostatnich chwil pacjenta. Nie wiem, jak wy, ale ja idę na jeszcze jeden obchód w szpitalu. 

Zalety

– Malownicze miasteczko Porcupine
– Główny bohater Finley, który jest niesamowicie intrygujący
– Kontakt z pacjentami i minigry związane z nimi
– Fabuła, która kroczy swoim tempem
– Udźwiękowienie, które relaksuje
– Możliwość dokonywania wyboru w dialogu

Wady

– Jedna z minigier jest szalenie trudna
– Krótka (ja chce więcej godzin!)