Jagged Alliance 3 – recenzja gry – Najemnicy wszystkich krajów łączcie się

UDOSTĘPNIJ

24 lata – tyle musieli czekać fani Jagged Alliance, aby dostać nową produkcję z cyferką 3. Podobno cierpliwość popłaca, jednakże… czy zawsze? 

Grand Chien, kraj obfitujący w surowce naturalne, lecz dręczony wewnętrznymi podziałami, pogrąża się w chaosie. Prezydent znika, a kontrolę nad pozamiejskimi terenami przejmuje organizacja paramilitarna znana jako „Legion”. Rodzina prezydenta przeznacza cały swój majątek i wykorzystuje porozumienie z potężną korporacją Adonis, aby zlecić grupie wykwalifikowanych najemników odnalezienie zaginionego i przywrócenie ładu w kraju. Gracz obejmuje więc dowództwo nad wspomnianym oddziałem i rusza wyzwalać podzielony kraj. Wiele z jego decyzji będzie miało kluczowe znaczenie dla przyszłości Grand Chien.

Na początek trzeba uczciwie przyznać, że Jagged Alliance 3 wygląda mocno średnio – zarówno animacje, jak i tekstury mogłyby być zdecydowanie lepsze. Błyskawicznie jednak o tym zapominamy, gdy damy się ponieść rozgrywce. A ta jest doprawdy wciągająca i mocno angażująca! 

Jagged Alliance 3

Dla ciebie mam granat, dla ciebie serię z automatu

Mapa Grand Chien jest dosyć spora i oferuje sporo możliwości. Zajmujemy kopalnie generujące przychód oraz miasta, zapewniające dostęp do kupców czy dostarczające rozrywki strudzonym najemnikom po ciężkim dniu strzelania. Zajęte obszary mogą być zaatakowane przez wrogie bojówki, toteż wymusza to na nas szkolenie milicji. Oczywiście każde takie działanie kosztuje pieniądze oraz co najważniejsze – czas. Ten mknie jak strzała, a najemnicy, jak typowe psy wojny za darmo narażać swojego życia nie chcą. Dlatego musimy co jakiś czas odnawiać ich kontrakty. Wybór potencjalnych wielonarodowych kontrahentów jest doprawdy spory – od weteranów, po totalnie świeżaki, które wezmą grosze za tę robotę. A skąd weźmiemy na to pieniążki? Z zajętych kopalni diamentów, bądź przejmując wrogie transporty tego cennego surowca. Zarządzanie czasem oraz funduszami jest równie ważne, jak sprawne dowodzenie w bitwie. 

Sprawdź też: Street Fighter 6 – recenzja gry – wszyscy w Metro City znają KungFu

Potyczki są bardzo rozbudowane, jak przystało na serię Jagged Alliance. Praktycznie każdy element wpływa na potencjalny strzał. Pogoda, jakość broni, czy osłona, za którą znajduje się cel – gracz musi się skupiać na wielu aspektach, a ślepe szarżowanie to pewny przepis na klęskę. Starcia są dynamiczne i bardzo angażujące. Przeciwnicy nie czekają na nas i potrafią nawet zaszarżować na zbunkrowanych najemników. Miałem sytuację, że mój oddział zajął wygodną pozycję w niewielkiej chatce i czekał cierpliwie na wrogów w zasięgu. Nagle przed samym wejściem pojawiła się trójka bojowników, uzbrojonych w strzelby. Dobrze, że miałem na podorędziu kilka granatów, które uratowały mi całą sytuację. Nawet z najtrudniejszych sytuacji da się na szczęście wyjść obronną ręką, ale trzeba czasem mocno się nagłówkować. Dlatego tak ważne jest robienie zwiadu, który zapewnia cenne informacje. Te są zwłaszcza potrzebne, gdy chcemy zająć kolejny posterunek bojowników Legionu. 

Przetrwanie zapewnia naszym najemnikom doświadczenie oraz sprzęt zebrany z poległych przeciwników. Rozwój postaci jest całkiem przyjemny oraz rozbudowany – dobrze dobrana drużyna poradzi sobie w każdej sytuacji oraz uzyska dostęp do wartościowych materiałów. Na ogromny plus można także zaliczyć humor – twórcy wprost deklarują, że wiele zwrotów, żarcików czy sytuacji są nawiązaniami do kina akcji lat 80. oraz 90., dlatego nie można ich odbierać zbyt dosłownie. 

Jagged Alliance 3

A było tak dobrze…

Czy gra jest trudna? Jak cholera! Twórcy wprost o tym informują przy pierwszym starcie i nawet nie próbują udawać, że jest inaczej. Jedyną opcją, aby nieco złagodzić poziom trudności, jest odpalenie trybu wybaczania. Gwarantuje on niewielki dzienny dochód oraz skraca czas potrzebny do regeneracji naszych najemników. W walce gwarantuje nieco mniejsze obrażenia, jakie otrzymują nasi najemnicy, co sprawia, iż można grać nieco bardziej agresywnie. Zaznaczam nieco, bo wciąż Jagged Alliance 3 nie wybacza błędów. Częste zapisy są więc tutaj rekomendowane. 

Sprawdź też: SlavicPunk: Oldtimer – recenzja gry – Chaos, pistolet i komuna

Interfejs jest stylizowany na lata 90. i to dodaje grze niezłego klimatu. Jednocześnie bywa największym wrogiem – zorientowanie się w skrótach klawiszowych, bądź co gdzie znajduje się na ekranie, to obok taktycznego myślenia, kolejny z wymogów, aby przebrnąć przez tę grę. Sama komunikacja wizualna także potrafi nieźle doskwierać – w Jagged Alliance 3  nigdy nie masz pewności, że ściana, za którą stoisz, zapewni twojemu najemnikowi osłonę. To budziło ogromną frustrację, gdy nagle przeciwnik w centymetrowej dziurze w ścianie trafiał mojego medyka za 25 dmg. Innym razem balans budzi uśmiech politowania – mój snajper w gęstej mgle nie jest w stanie trafić przeciwnika, za to przeciętny bandzior uzbrojony w AK-47 już trafia elegancko z takiej samej odległości. Magia? Jeszcze jaka! Ja rozumiem, że gra ma wysoki poziom trudności, ale takie nielogiczne momenty bywają absurdalne. Okazjonalnie AI potrafi zwariować i biegać żołdakami od jednego punktu do drugiego. To wymusza na nas przeczesywanie mapy, aby w końcu znaleźć jednego lub dwóch maruderów, którzy akurat gdzieś zabłądzili. 

Sprawdź też: Wielkość Disco Elysium – dlaczego tak kocham tę produkcję? – felieton pod pada.

Nawet otoczenie Jagged Alliance 3 bywa mylące. Gra informuje nas, że jakaś postać wykryła części zamienne/lecznicze zioła i szukaj sobie po mapie, gdzie to jest. Co prawda interaktywne obiekty podświetlają się co parę sekund, ale bywa to strasznie nieczytelne. Najbardziej nielogicznym dla mnie rozwiązaniem są stacjonarne sklepy, w których po kliknięciu kupujemy lub sprzedajemy dane produkty. Niestety omyłkowe kliknięcie tych obiektów powoduje, że otrzymamy produkt, który niekoniecznie potrzebujemy. W ten sposób zostałem właścicielem kilku pistoletów… Motyw ciągłego kontrolowania finansów, a co za tym idzie wyścig z czasem, także frustruje. Doskonale rozumiem zamysł twórców, bo taka rozgrywka wymusza na nas ciągły ruch i działanie, jednocześnie doprowadza do szału, bo czasami nawet nie mamy czasu naprawić ekwipunku pomiędzy kolejnymi starciami. A gdzie w tym wszystkim zwiad? Przeprowadzenie niezbędnego szkolenia? Nie ma czasu, leć do kolejnego punktu, bo zaraz skończy ci się hajs! 

Jagged Alliance 3

Jagged Alliance 3 to spełnienie marzeń taktyka

Nowa produkcja Haemimont Games to hołd dla uznanej serii oraz kawał świetnej strategii. Ma ona bardzo wysoki próg wejścia i domorośli taktycy nie mają tutaj czego szukać. Nie raz, nie dwa popełnia się tutaj katastrofalne błędy, które potrafią zrujnować całą kampanię. Jednocześnie trudno nie czuć satysfakcji, gdy uda nam się wyrwać z okrążenia przeciwnika, bądź zdobyć mocno okopany posterunek. Do tego dochodzi humor oraz rozbudowane możliwości customizacji postaci. Dlatego jeśli szukacie taktycznej produkcji, w której spędzicie dziesiątki godzin, to Jagged Alliance 3 jest jak najbardziej dla was! 

Sprawdź też: Diablo IV — recenzja gry. Bramy piekła ponownie zostały otwarte

Zalety

– nieprzewidywalna rozgrywka
– humor
– rozbudowany rozwój postaci
– wysoki poziom trudności…

Wady

– … który potrafi być absurdalny
– momentami nieczytelny interfejs
– AI potrafi biegać w kółko.

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy firmie PLAION