REKLAMA

Nintendo Switch Fitness Boxing 3: Personal Trainer – recenzja gry. Nowy rok, nowa ja.

Sonia Moćko

Opublikowano: 21 stycznia 2025

Spis treści

Początek nowego roku to gorący czas postanowień i wyznaczania celów, również tych treningowych. A może zamiast w zatłoczonej siłowni, poboksować trochę w zaciszu domowych czterech kątów wraz z grą Fitness Boxing 3: Personal Trainer na Nintendo Switch?

Kanapowy ziemniak

Nie jest tajemnicą, że daleko mi do Ewy Chodakowskiej. Moją jedyną zewnętrzną aktywnością są spacery. Nie chodzę na siłownie, czasami wybiorę się na basen lub zatańczę z Just Dance, sporadycznie porozciągam się w domu. Pójście na siłownie dla takiego introwertyka jak ja, to koszmar, stresuje się, jak ktoś na mnie patrzy, gdy coś robię, a co dopiero jak ćwiczę. Dlatego kiedy mam ochotę na odrobinę endorfin, odpalam Just Dance 2018 lub Just Dance 2025. Ale nie samym tańcem człowiek żyje. W planach miałam zakup Fitness Boxing with Hatsune Miku, ale tak się składało, że zawsze jakaś inna gra wydawała się pilniejszym zakupem. Teraz myślę, że to przeznaczenie, a ja miałam trafić na Fitness Boxing 3: Personal Trainer od studia Imagineer.

Nintendo Switch Fitness Boxing 3: Personal Trainer – recenzja gry. Nowy rok, nowa ja.

Od seniorki do juniorki, inni jej zazdroszczą, w jeden dzień odmłodniała o 20 lat – sprawdź jak!!!

Po uruchomieniu gry na Nintendo Switch, na ekranie telewizora ukazała się uśmiechnięta, animowana trenerka Lin, która wytłumaczyła mi podstawy, spytała, ile mam lat, ile ważę/mierzę oraz jaki jest cel moich ćwiczeń. Podczas treningu objaśniała każdy jego etap. Zaczęłyśmy od kilkuminutowej rozgrzewki, by zaraz po niej przejść do pierwszego treningu bokserskiego. Lin każe zająć pozycję, lewa noga do przodu, prawa do tyłu, ręce uniesione w górze. Przenoszę środek ciężkości z jednej nogi na drugą, bujając się lekko niczym NPC. Czułam się jak Sonya Blade w Mortal Kombat 4.
W tle słychać dyskotekową muzykę, w rytm której gracz ma wyprowadzać równomierne ciosy w prawidłowej sekwencji. Brzmi nieskomplikowanie, prawda? Pierwszy trening okazał się dla mnie sromotną porażką. Jak to możliwe?

REKLAMA

Nintendo Switch Fitness Boxing 3: Personal Trainer – recenzja gry. Nowy rok, nowa ja.

Po każdym wysiłku otrzymacie statystyki, jak długi był wasz trening, ile kalorii spaliliście, ile combo czy uchybień trafiło na wasze konto. Potem ocena od jednej do trzech gwiazdek i na koniec crème de la crème…wasz fitness wiek, czyli na ile sprawne jest wasze ciało. Anime trenerka nie miała litości i po wystawieniu jednej gwiazdki w moją metryczkę wschodzącej gwiazdy boksu wstawiła 46 lat. Czułam się jak totalny nieudacznik, dokładnie tak, jak po raz pierwszy (i ostatni) odpaliłam Beat Saber i nie potrafiłam ukończyć nawet jednego utworu na poziomie początkującym.
Z apatii wyrwało mnie pytanie: Czy też mogę spróbować? Był to mój narzeczony, którego widok statystyk i zadań zawsze nastraja do rywalizacji. Przejął moje joy-cony i pokazał mi serię pięknie wyprowadzonych ciosów z perfekcyjnym combo. Wiecie, zawsze jak mam jakiś problem z grą, przychodzę do mojego partnera na mentoring. Wystarczy chwila obserwacji mojego gameplayu i już potrafi zdiagnozować popełniane błędy. Tutaj okazało się, że w trakcie tutorialu coś mnie oderwało od ekranu i źle zrozumiałam po powrocie, że przed każdym ciosem muszę jeszcze wciskać przycisk L lub R na joy-conie, co w parze ze słabą koordynacją ruchową doprowadziło do fatalnego wyniku.

Nintendo Switch Fitness Boxing 3: Personal Trainer – recenzja gry. Nowy rok, nowa ja.

Cała ta sytuacja tylko mnie zmotywowała, żeby pokazać Lin, na co mnie stać i jak bardzo się myliła! Może i jestem piwniczakiem, ale nie poddam się bez walki i nikt nie będzie mnie tak postarzał! Daję wam słowo, że powinna wtedy polecieć muzyka z filmu Rocky. Odpaliłam grę, wybrałam tryb dziennego treningu, moja coach spytała, jaki przebieg ma mieć dzisiejsza seria i którą partię mięśni chcę wzmocnić. Patrząc jej prosto w oczy, zaznaczyłam tryb light, w którym skupimy się na ramionach, kręgosłupie oraz biodrach.
Rozgrzewka poszła koncertowo, chociaż odezwały się zakwasy po wcześniejszych akrobacjach. W końcu prawidłowo trzymając kontrolery, wyprowadzałam cios za ciosem, notując wielokrotne combo. Po pokazowym treningu otrzymałam wylewne gratulacje, bo ciężką pracą zrobiłam niesamowity progres, a także otrzymałam zasłużone trzy gwiazdki. Wisienką był mój nowy metaboliczny wiek, czyli 26 lat. Gdy odzyskałam już dobre imię i sprawność, pozostała mi dalsza eksploracja gry.

Wybierz najlepszego trenera dla siebie

Nintendo Switch Fitness Boxing 3: Personal Trainer – recenzja gry. Nowy rok, nowa ja.

Mamy do wyboru wspomniany wyżej codzienny trening. Nasze wyniki m.in. czas jego trwania, ilość spalonych kalorii będzie na bieżąco dodawane w poczet danego miesiąca. Pozwoli nam to na analizę naszej rutyny, może również zmotywować do ulepszenia osiąganych wyników czy zwiększenia obecnego levelu. Poza treningiem gracz może podjąć się dziennych/tygodniowych misji, za wykonanie których otrzyma walutę do wykupienia nowych ścieżek audio do ćwiczeń. I tutaj dostrzegam jedyny minus. Mamy kilka neutralnych autorskich utworów od Nintendo, które ani nie są wybitne, ani nie przeszkadzają. Początkowo poczułam się podekscytowana, że będę mogła potrenować do Hit me baby one more time Britney Spears, kiedy odsłuchałam fragment, doznałam głębokiego szoku, bo brzmiał on jak fragmenty z programu Jaka to melodia? Zupełnie nie pasują mi one do układów, może ewentualnie Take on me zespołu A-ha by się wybroniło.
Za nasze ciężko zarobione pieniądze możemy też kupić nowe stroje czy fryzury dla naszych trenerów. Dla większości męskiej części użytkowników to zapewne absurd, ja jako miłośniczka gier ubieranek jestem zadowolona. Każdy z trenerów jest inny i ma odmienną osobowość oraz sposób pracy z podopiecznym. Warto odbyć trening z każdym z nich, by zobaczyć, który najlepiej do Ciebie pasuje.

Proste, intuicyjne menu

Nintendo Switch Fitness Boxing 3: Personal Trainer – recenzja gry. Nowy rok, nowa ja.

Po dwóch pierwszych treningach i wprowadzeniu danych dostajemy dostęp do wszystkich funkcji naszego pulpitu. Do gustu przypadło mi proste i intuicyjne menu, dzięki któremu jak mam ochotę potrenować, to wystarczy kilka kliknięć joy-conem.
Oprócz codziennych misji mamy też tryb wolny, w którym możemy wykonywać ćwiczenia, rozciągać się, odbyć trening boksu na siedząco, czy tryb Mitt Drills pozwalający wyżyć się za wszystkie czasy, boksując w ochraniacze na rękach naszego trenera.
Jeżeli mamy ochotę oraz wystarczająco dużo miejsca, możemy poćwiczyć w dwie osoby. Wystarczą dwa kontrolery i zaczyna się zabawa, chociaż gra się bardziej komfortowo, gdy każdy ma swoje dwa.

Podsumowanie

Przyznam się, że Fitness Boxing 3: Personal Trainer dało mi mocnego kopa. Codzienne treningi stały się w naszym domu rutyną i dodatkowym sposobem na wspólne spędzanie czasu. Nawet jeżeli tylko jedna osoba ćwiczy, to druga jest gdzieś obok, kibicuje, obserwuje czy zaplanowane dla nas ćwiczenia czymś się różnią.
Podoba mi się forma ćwiczeń. Oglądając filmiki z ćwiczeniami na YouTube, zdarzało mi się odpływać. Tutaj muszę słuchać, bo trener ma mi do przekazania różnorakie wskazówki, przypomina o oddychaniu i przerwie na wodę. Dzięki temu tworzy się z trenerem nić porozumienia i ma się namiastkę treningu personalnego. Do mnie taka forma przemawia i zachęca do systematycznego ćwiczenia. Mogę decydować o intensywności swojej rutyny, sama Lin zachęca do ćwiczenia nawet jeżeli brak nam sił albo jesteśmy w gorszym nastroju, obiecuje, że dostosuje wysiłek do naszego samopoczucia.
Samo boksowanie pozwala pozbyć się pary i wymęczyć. Może wysportowane osoby, które na co dzień uczęszczają na siłownię i trenują box, stwierdzą, że ćwiczenia są mało wymagające, ale dla kogoś, kto od nich stronił, to niezły wycisk.
Nie odkryję Ameryki, ale Nintendo Switch ze swoimi joy-conami zostało stworzone do gier sportowych. Są ultralekkie, nie przeszkadzają w ćwiczeniach i świetnie leżą w dłoni. Nie wiem czemu w Just Dance grałam na Xboxie i PS5, męcząc się ze smartfonem w dłoni!!!
Na razie jestem na początku swojej fitnessowej ery. Zaczęłam od systematycznych, lekkich treningów, przez które połknęłam bakcyla. Co będzie za miesiąc, pół roku, rok? Zobaczymy. Trzymajcie kciuki, żeby moje wysiłki nie spoczęły na cmentarzu noworocznym, tylko były początkiem pięknej drogi o lepszą kondycję.

 

ZALETY +

WADY -

Sonia Moćko

Dziennikarka z wykształcenia, kinomanka z zamiłowania odkąd mając kilka lat, trafiłam na niedzielny cykl "Kocham kino" na kanale drugim Telewizji Polskiej. Oceniłam na filmwebie ponad 4 tysiące filmów, 600 seriali i prawie 200 gier. Paragracz. Byłam normalna 3 koty temu. Ubóstwiam Baby Yodę i Sailor Moon. Ulubione platformy to Nintendo Switch i Xbox. Kolekcjonuje retro Barbie. Na Instagramie jako @matkapraskaodkotow.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Tales of Graces f Remastered – recenzja gry. Nowa stara gra.

Tales of Graces f Remastered – recenzja gry. Nowa stara gra.

Undisputed – The Problem Child pack – recenzja DLC. Dokąd zmierza Undisputed?

Undisputed – The Problem Child pack – recenzja DLC. Dokąd zmierza Undisputed?

Strach, który przetrwał stulecia – recenzja filmu Nosferatu

Strach, który przetrwał stulecia – recenzja filmu Nosferatu

Fairy Tail 2 – recenzja gry. No tak średnio bym powiedział.

Fairy Tail 2 – recenzja gry. No tak średnio bym powiedział.
recenzja gry eternal strands

Eternal Strands – recenzja gry. Przepiękna, lecz nierówna baśń

Eternal Strands – recenzja gry. Przepiękna, lecz nierówna baśń

Tails of Iron 2: Whiskers of Winter – recenzja gry – Zemsta jest chłodna

Tails of Iron 2: Whiskers of Winter – recenzja gry – Zemsta jest chłodna