REKLAMA

Mario & Luigi Brothership – recenzja gry. Braterska więź i siła!

Damian Daszek

Opublikowano: 11 grudnia 2024

Spis treści

Mario & Luigi Brothership to pierwsza od prawie dekady odsłona z tej serii RPG o wąsatych hydraulikach. Ale czy równie udana, co poprzedniczki? Jak Nintendo poradziło sobie tym razem? Po odpowiedź na to pytanie, zapraszam Cię do poniższej lektury! 

Zeszły rok zdecydowanie wyróżniał się pod względem gier RPG osadzonych w uniwersum Mario, a to za sprawą Super Mario RPG, Paper Mario: The Thousand-Year Door oraz omawianego właśnie Mario & Luigi: Brothership. Z racji, że studio odpowiadające za wcześniejsze odsłony cyklu, czyli AlphaDream, zostało zamknięte, to tym razem produkcją zajęło się Acquire. Czy udało im się odtworzyć magię tej serii? Bynajmniej! To nie tylko świetny sequel, ale także ogromny krok naprzód. Na tyle wielki, że starsze części wypadają po prostu blado.  

Mario & Luigi Brothership – witajcie w domu, bracia!

Mario & Luigi: Brothership rozpoczyna się od tego, jak Mario i Luigi trafiają do Concordii – świata, który niegdyś był jedną spójną krainą, lecz teraz rozpadł się na odrębne wyspy. Przyczyną chaosu jest tajemnicze odłączenie magicznych plugów  łączących wyspy z Uni-Drzewem. Zadaniem braci jest ponowne podłączenie ich i przywrócenie równowagi w krainie. Nowością w tej części jest możliwość swobodnego wyboru kolejności eksplorowanych wysp, takich jak Raynforest, Merrygo czy Twistee Islands.

REKLAMA

Od początku gracze stają przed decyzjami, które mogą nieoczekiwanie wpłynąć na fabułę. Ta nieliniowość, w połączeniu z charakterystycznym humorem serii Mario, kształtowanym przez prawie cztery dekady, tworzy wciągającą formułę. Mario i Luigi nadal bawią komediowym stylem, używając wyrazistych gestów, jak potakiwanie lub wymowne ruchy ciałem, które rozładowują napięcie i dodają uroku.

Głównym celem jest odbudowa połączeń pomiędzy wyspami Concordii. W miarę jak świat staje się coraz bardziej scalony, historia staje się jeszcze bardziej wciągająca. Mario i Luigi, wspierani przez Conni i Snoutleta, korzystają ze statku Shipshape, który umożliwia im podróże między wyspami.

Czas trwania gry (jakieś 40h!) pozytywnie wpływa na fabułę, która jak na standardy serii Mario, zaskakuje dojrzałością i siłą przekazu. Concordia, oceaniczny świat, w którym rozgrywa się Mario & Luigi Brothership, wraz z jego mieszkańcami – nieco zwariowaną cywilizacją – początkowo nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Jednak konsekwencja w realizacji motywu więzi, zarówno wizualnie, jak i fabularnie, ostatecznie mnie przekonała.

Myśl Luigi, myśl

Nowym elementem w Mario & Luigi: Brothership jest mechanika Luigi Logic. Choć zazwyczaj Mario i Luigi działają razem, ta funkcja pozwala Luigiemu wyruszyć w pojedynkę, by rozwiązywać konkretne zadania. Może on otwierać skrzynie, aktywować przedmioty lub radzić sobie z zagadkami środowiskowymi. Luigi rozświetla się, sygnalizując gotowość do działania, a wizualne wskazówki na mapie informują, kiedy jego umiejętności będą kluczowe.

Niektóre zagadki polegają na zbieraniu przez Luigiego przedmiotów, takich jak głazy, aby usunąć przeszkody. Czasami można ustawić Luigiego na huśtawce, by Mario mógł rozwiązać zagadkę, a następnie wystrzelić go w powietrze, umożliwiając aktywację przełącznika, który otworzy dalszą drogę.

Poza walką większość łamigłówek polega na interakcjach Luigiego z otoczeniem – podnoszeniu, przesuwaniu lub aktywowaniu przedmiotów, co czyni je intuicyjnymi i przyjemnymi.

W starciach mechanika Luigi Logic ujawnia pełnię potencjału. Luigi potrafi podpowiadać, jak pokonać trudniejszych przeciwników, sugerując użycie przedmiotów z otoczenia lub wskazując ich słabe punkty, co czyni go cennym wsparciem w trudniejszych walkach.

Raz skorupą, raz młotem Bowserską hołotę!

Walka w nowej odsłonie jest szybsza i bardziej płynna niż w poprzednich częściach. Po zetknięciu z wrogami w świecie gry, rozgrywka płynnie przechodzi w turowy system walki oparty na rytmie. Kluczowe jest idealne wyczucie momentu, by nacisnąć odpowiedni przycisk (A lub B), co pozwala zadać większe obrażenia lub uniknąć ciosu w idealnym momencie. 

Bracia wspólnie atakują przeciwników, a precyzyjne trafienia zwiększają zadawane obrażenia. To znajome mechaniki, znane z poprzednich części serii, lecz teraz zostały bardziej dopracowane, przypominając, dlaczego system walki Mario & Luigi cieszy się taką popularnością. Wprowadzono również specjalne ataki Bros., które wymagają współpracy obu bohaterów, pozwalając zadać potężne obrażenia.

Opanowanie systemu walki pozwala na szybkie wyprowadzanie niszczycielskich kombinacji. Gdy Mario przejmuje inicjatywę i rozpoczyna atak, naciśnięcie A w odpowiednim momencie, a następnie obserwowanie pozycji Luigiego i wciśnięcie B, a potem ponownie A dla Mario, skutkuje potężną serią ciosów. Podobnie Luigi może rozpocząć sekwencję od przycisku B, podążając za Mario, i kończąc kombinację powtarzając B, co również prowadzi do mocnego ataku.

Największym komplementem, jaki mogę wystawić systemowi walki, jest to, jak bardzo mi się podobał. Trzeba uważnie obserwować wzorce ataków wrogów, by skutecznie unikać i kontratakować. Opanowanie odpowiedniego timingu jest kluczowe, ponieważ każdy trafiony cios przeciwnika może odmienić losy starcia.

Plugi to Twoi przyjaciele

Mario & Luigi Brothership wyróżnia się na tle poprzednich odsłon nowymi przedmiotami – Battle Plugs, które podzielono na trzy kategorie: ofensywne, defensywne i wspierające. Niektóre zwiększają atak lub obronę braci, inne dodają efekty obszarowe lub wzmacniają ciosy przy perfekcyjnym timingu. To udany dodatek do formuły – choć na początku można wyposażyć tylko kilka plugów, z czasem odblokowują się kolejne sloty. Część przedmiotów jest ograniczona czasowo i wymaga odczekania przed ponownym użyciem.

W późniejszych etapach pojawia się możliwość tworzenia Plugów Plus, korzystając z Sprite Bulbs. Im więcej stworzysz, tym większą różnorodność strategii zyskasz w walce. System promuje tworzenie tzw. Automatycznych zdolności, które ułatwiają zarządzanie drużyną. Na przykład tzw. Auto Grzybek sprawia, że Luigi samoczynnie leczy się przy niskim poziomie zdrowia, a Przeciwlotniczy plug, naturalnie zwiększa obrażenia przeciwko latającym wrogom.

Uroczo, słodko, kolorowo

Poprzednie części Mario & Luigi były wydawane na konsole DS i 3DS, oferując barwną, ale ograniczoną oprawę wizualną. Przeskok na Nintendo Switch wyszedł serii na dobre – grafika jest imponująca, oferując kolejną kolorową przygodę na hybrydowej konsoli. Switch, mimo prawie dekady na rynku, wciąż potrafi dostarczyć unikalnych wizualnie doznań, choć starzejący się sprzęt zaczyna być odczuwalnym ograniczeniem. Concordia zachwyca zarówno oprawą wizualną, jak i dźwiękową, choć jedynym minusem, jaki dostrzegam, jest ograniczenie płynności do stabilnych 30 klatek na sekundę zamiast 60. Ja rozumiem, że to taktyczne RPG, ale no bez przesady. 

 

Mario & Luigi: Brothership robi niesamowite wrażenie pod względem wizualnym. Gra prezentuje wyjątkowy, kreskówkowy styl cel-shading, w którym dominują delikatne pastele zamiast intensywnych, podstawowych kolorów. Szczególnie urzeka mnie subtelny, niebieski kontur wokół postaci Mario i Luigiego – nadaje im unikalnego charakteru, który wyróżnia ich na tle reszty świata gry.

Równie zachwycająca jest tematyka wizualna Concordii. Pomysł, aby wszystko w tym świecie było inspirowane urządzeniami elektrycznymi, nadaje mu kreatywny, magiczno-nowoczesny klimat, który został świetnie zrealizowany. Uwielbiam, że twarze mieszkańców Concordii przypominają gniazdka elektryczne, a wiele roślinności posiada detale związane z elektrycznością, co jeszcze bardziej podkreśla spójność tego świata.

Wizualia uzupełnia fantastyczna ścieżka dźwiękowa, która doskonale dopasowuje się do klimatu każdej wyspy. Shipshape wyróżnia się radosnym, tropikalnym motywem z akordeonem w roli głównej, przeplatanym energicznymi dźwiękami trąbki. Z kolei Twistee Island zachwyca dynamicznym rockabilly w stylu lat 50., z nutą Frevo, w którym królują trąbka i saksofon.

Czy jest idealnie? Niestety, nie do końca

Nie każdy element Mario & Luigi Brothership jest dopracowany na tip-top. Shipshape Island, to dosłownie statek, którym podróżujesz po oceanicznych prądach, odkrywając kolejne wyspy. Po połączeniu ich z Shipshape tworzysz pływającą armadę wysp, co stanowi ciekawy pomysł zarówno narracyjnie, jak i mechanicznie.

Koncept świetnie tłumaczy możliwość szybkiego powrotu Mario i Luigiego na wcześniej odkryte wyspy (co staje się konieczne dość często), ale sama mechanika żeglowania jest nieco dziwna i bywa frustrująca. Nie do końca rozumiem, dlaczego Shipshape jest w ciągłym ruchu, czemu minimapa oceanu musi być stale widoczna w rogu ekranu, ani dlaczego co 20 sekund gra przypomina o zbliżającej się wyspie, zwłaszcza gdy utkniesz w małym prądzie morskim. Wszystkie te elementy wydają się zbędne i chętnie bym się ich pozbył.

Mechanika ta opiera się na czasie rzeczywistym, co utrudnia płynny postęp. W teorii masz zająć się misjami pobocznymi, czekając na dotarcie do odległej wyspy, ale wielokrotnie, zamiast dotrzeć tam, gdzie planowałem, kończyłem krążąc i zaliczając zadania na innych wyspach. Ostatecznie zacząłem po prostu wpatrywać się w mapę, obserwując powolny rejs statku. Można co prawda przyspieszyć podróż, ale nadal wydaje się to niepotrzebną przeszkodą na drodze do celu.

To jednak tylko drobna niedogodność na tle morza wspaniałych doświadczeń. Mario & Luigi Brothership to fenomenalne przypomnienie o braciach Mario, tym bardziej satysfakcjonujące, że nowa odsłona była sporym zaskoczeniem. Gra nostalgicznie nawiązuje do klasyków, oddając im hołd, ale jednocześnie wprowadza mnóstwo świeżych pomysłów, które nadają serii nowy wymiar.

To pierwsza gra z serii Mario & Luigi na Nintendo Switch i rzeczywiście czuć tu większy rozmach, godny konsoli stacjonarnej. Gra nie tylko jest dłuższa od swoich poprzedniczek, ale także bardziej pomysłowa. Jedynym problemem jest to, że Mario & Luigi Brothership ustawia poprzeczkę tak wysoko, że powrót do wcześniejszych odsłon wydaje się teraz niemal niemożliwy.

Werdykt – czy warto zagrać w Mario & Luigi Brothership?

Mario & Luigi: Brothership to gra, na którą fani czekali dekadę, licząc na kontynuację serii. Jestem przekonany, że było warto – to pierwsza odsłona dostępna na konsolach stacjonarnych, która zachwyca jakością i dostarcza mnóstwo radości. Choć momentami powtarza schematy znane z poprzednich części, zabawa w tym świecie wciąż daje ogromną satysfakcję.

Po spędzeniu ostatnich kilku tygodni z Brothership, mogę śmiało stwierdzić, że to moja ulubiona odsłona w całej serii. Gra nie tylko przywraca magię kultowego spin-offu, ale też wyznacza kierunek dla przyszłych tytułów na kolejne lata. W miarę jak Nintendo Switch powoli zbliża się do końca swojej imponującej generacji, ostatnie lata dostarczyły graczom jednych z najbardziej unikalnych i dopracowanych gier w historii tej platformy. Brothership może nie rewolucjonizuje serii, ale wprowadza wystarczająco dużo świeżości, by poczuć, że to nowy rozdział w historii Mario i Luigiego.

ZALETY +

WADY -

Za przekazanie kopii gry do recenzji dziękujemy Nintendo Polska

Damian Daszek

Gram, czytam, piszę i gadam, mogę też coś zaśpiewać, ale na pewno nie będę tańczyć, bo nie chcę nikomu zrobić krzywdy... Jestem przyjacielem z sąsiedztwa, z rodu Targaryenów, który nosi na plecach dwa miecze, a za paskiem jeden świecący. Na głowie mam za to kowbojski kapelusz, a na szyi łańcuszek z pierścieniem władzy – innymi słowy niezły ze mnie geek!

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Strach, który przetrwał stulecia – recenzja filmu Nosferatu

Strach, który przetrwał stulecia – recenzja filmu Nosferatu

Fairy Tail 2 – recenzja gry. No tak średnio bym powiedział.

Fairy Tail 2 – recenzja gry. No tak średnio bym powiedział.
recenzja gry eternal strands

Eternal Strands – recenzja gry. Przepiękna, lecz nierówna baśń

Eternal Strands – recenzja gry. Przepiękna, lecz nierówna baśń

Tails of Iron 2: Whiskers of Winter – recenzja gry – Zemsta jest chłodna

Tails of Iron 2: Whiskers of Winter – recenzja gry – Zemsta jest chłodna

Dros – recenzja gry – podróż przez morze zagadek i tajemnic

Dros – recenzja gry – podróż przez morze zagadek i tajemnic

Rogue Sun. Kataklizm. Tom 1 – recenzja komiksu – Kiedy szkolny tyran staje się superbohaterem

Rogue Sun. Kataklizm. Tom 1 – recenzja komiksu – Kiedy szkolny tyran staje się superbohaterem