MIEJSCE DLA KAŻDEGO GRACZA

Previous slide
Next slide

KIMI – recenzja filmu. Włącz światła, proszę.

HBO Max zawitało do Polski, a biorąc pod uwagę promocyjną cenę – zwyczajnie głupio nie spróbować. Pierwszym filmem, który zaciekawił mnie z wyświetlonego na stronie głównej repertuaru, był właśnie KIMI. Zachęciło mnie dodatkowo to, że po obejrzeniu nowego The Batman, bardzo spodobała mi się postać Kotki, odgrywanej przez Zoë Kravitz, która tutaj wciela się w główną bohaterkę – Angelę Childs.

Niepoprawna introwertyczka

Poznajemy ją w miejscu, w którym dzieje się większość scen – (bardzo ładnym­­) lofcie usytuowanym w Seattle, z którego nie wychodzi ona prawie nigdy, ze względu na swoją chorobę – agorafobię, czyli strach przed otwartymi przestrzeniami, jak również przed obcymi jej miejscami, gdzie nie ma kontroli nad sytuacją – pogłębioną dodatkowo przez pandemię COVID-19, która jest tutaj lekkim tłem opowieści. Bohaterka na początku daje znaki, że chciałaby się z tego wyleczyć, jednak rozumiem też jak silne może być takie zaburzenie, a tutaj fobia jest tak silna, że gdy odczuwa ból zęba i rozmawia z dentystą przez kamerkę, to w żadnym razie nie godzi się na wizytę, jeśli ten nie jest w stanie spotkać się z nią w jej mieszkaniu.
Pracuje ona jako analityczka danych dla firmy Amygdala, która stworzyła urządzenie o nazwie Kimi. Jest to wirtualny asystent, jak Siri czy Bixby, którego rozbudową nie zajmują się sporządzone wcześniej algorytmy, tylko ludzie (między innymi Angela), którzy odsłuchują przypadkowe rozmowy i poprawiają polecenia, gdzie program czegoś nie zrozumiał, przypisując nowe słowa i dodając funkcję.

Jednoosobowe śledztwo

Podczas jednej z sesji bohaterka słyszy w rozmowie coś, co najprawdopodobniej jest przestępstwem i usilnie próbuje dostać się do tego nagrania, wyodrębnić fragmenty i przedstawić to ludziom na wyższych stanowiskach, którzy początkowo bagatelizują problem i to samo polecają Angeli, a ona musi zacząć przełamywać swoje lęki, aby doprowadzić tę sprawę do końca.

Napięcie jest tutaj sprawnie budowane przez większość seansu. Bohaterka z perspektywy widza może czasem intrygować, wydawać się dziwna, ze względu na rutyny i „zasady”, których się trzyma, a nawiązują one bezpośrednio do jej choroby i strachu przed światem zewnętrznym.

Z jednej strony widać, że zależy jej na pomocy osobie z nagrania, z drugiej jednak walczy ze sobą i szuka rozwiązania, żeby zrobić to wszystko z bezpiecznego miejsca. Fabułę do przodu pchają kolejne próby, załatwienia przez bohaterkę spraw, ale z jej własnej, zamkniętej przestrzeni. Za wszelką cenę nie chce dopuścić do tego, żeby cokolwiek zmusiło ją do opuszczenia mieszkania.

Są też kłopoty…

Niestety przejść muszę również do minusów, bo tych również, nie brakuje. Film traci dużo w momencie scen przeniesienia akcji na zewnątrz. Niby tempo opowieści powinno rosnąć, akcja się zagęszcza, ujęcia są w porządku, jednak nie czułem już jakby tego „czegoś”, co potrafi utrzymać uwagę widza przy thrillerze.

Dodatkowo jest jeszcze jedna rzecz, w którą nadal nie mogę uwierzyć, a mianowicie końcowa scena filmu, a dokładnie to, jak została spłycona i zepsuta. Jest tak absurdalna, że zacząłem się zastanawiać „dlaczego ja to obejrzałem?”.  Po ponad godzinie dość ciekawego seansu liczyłem na zakończenie historii w dobrym stylu, ale to, co zaserwował nam Steven Soderbergh w przypadku KIMI, nie wiem jak opisać słowami. Nie chciałbym tutaj niczego zdradzać, jednak te kilka ostatnich chwil bardziej pasuje do taniego kina akcji, aniżeli thrillera psychologicznego.

Kimi, wyłącz światła, proszę

Podsumowując – KIMI to nie jest rewolucyjna produkcja, nawiązanie i umiejscowienie akcji w pandemii również może niektóre osoby męczyć. Jednakże produkcja pokazuje nam też to, jak na co poniektórych ta sytuacja wpłynęła. Jasne, jest to dość skrajny przypadek, ale o ilu podobnych wokół nas możemy nawet nie mieć świadomości. Podchodziłem do seansu praktycznie bez żadnych oczekiwań i gdyby nie ostatnia część tego widowiska, na pewno odbiór całości byłby o wiele przyjemniejszy. Nie jest źle, ale mogło być dużo lepiej.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ