Stacja Nowoliść to jeden z dwóch dodatków do Everdell wydanych w ostatnim czasie przez Rebel w Polsce. Z racji tego, że jest to moja ulubiona planszówka w kolekcji, nie mogłem przejść obojętnie obok nowych rozszerzeń. Jak wypada nowy fragment planszy i czy warto się nim zainteresować?
Przyjaciele z zielonego lasu
Na początku swojej przygody z Grapodpada napisałem o swoich wrażeniach po wielu, wielu godzinach grania w podstawową wersję Everdell. Po tych dwóch latach nic się nie zmieniło – każdy, kto przychodzi do mnie, musi zagrać w tę grę. Gdy jadę do brata, też gramy w Everdell, bo namówiłem go na zakup. Zatem jeżeli wy nie macie jeszcze tego tytułu, to najwyższy czas, żeby naprawić ten błąd.
Podstawowe założenia gry nie zmieniają się – wciąż naszym zadaniem jest zbudować najlepiej prosperujące (i dające najwięcej punktów) miasteczko w baśniowej krainie. Dodatek Stacja Nowoliść wprowadza nowy element planszy – stację kolejową, która idealnie wpasowuje się po prawej stronie leśnej łąki. To dzięki niej Everdell mogą odwiedzać różnorodni goście, którzy mają wygórowane wymagania, ale przynoszą jeszcze więcej punktów, gdy uda nam się je spełnić.
Oprócz tego w pudełku z grą znajdziemy 59 kart stworzeń i budowli, które w większości klimatem nawiązują do nowej struktury. Na obrazkach ponownie znajdziemy urocze zwierzątka i budynki, które namalowane są przepięknie i jakością wykonania nie odbiegają od wersji podstawowej.
Obok drzwiczek, które służą do zagrywania za darmo stworzeń powiązanych z budynkiem, otrzymujemy 18 złotych żetonów użycia, których każdy gracz otrzymuje po trzy na start. Podobnie jak drzwiczki, stosuje się je, gdy chce się zagrać kartę stworzenia bez opłat w postaci surowców, natomiast należy spełnić trochę inne warunki – na szczęście wszystko jest jasno oznaczone na kartach.
Sprawdź też: Everdell – recenzja gry planszowej. Przyjaciele z zielonego lasu.
Na planszy stacji kolejowej na wagonach pociągu wykładamy trzy z osiemnastu żetonów surowców, a resztę odkładamy do płóciennego woreczka i wraz z zagrywaniem kart będziemy je stamtąd dokładać. Ten woreczek może i wygląda ładnie, ale jak na taką ilość żetonów według mnie jest za duży. Po lewej stronie pociągu wykładamy trzy karty, które działają identycznie jak te z łąki. Natomiast po prawej tworzymy dwa stosy z talii 32-óch kart gości iodkrywamy górne karty. Gdy któryś z graczy zdecyduje się zaprosić pasażera do siebie do miasta, wówczas drugi “odjeżdża”, więc odrzucamy go i odkrywamy po jednej nowej karcie z każdego stosu. Jest to bardzo fajna mechanika, która wprowadza nutkę negatywnej interakcji.
Do tego wszystkiego do zestawu dołączone są: 2 żetony wydarzeń podstawowych (jak teraz patrzę, to dziwne, że pojawiają się dopiero teraz, a nie było ich od początku), 6 biletów kolejowych, pozwalających dwa razy na rozgrywkę przenieść robotnika na inne pole i 6 żetonów rezerwacji, za pomocą których możemy (zaskakujące!) zarezerwować kartę i zagrać ją w przyszłości za jeden surowiec mniej. Dostajemy także 20 żetonów “6 punktów”, 3 karty lasu, 9 kart wydarzeń specjalnych oraz 4 typy nowych robotników. Najpiękniejsze jest to, że te elementy możemy używać w podstawowej wersji gry albo łączyć je z innymi dodatkami.
W pudełku do nowych robotników dołączone są dla nich jeszcze karty zdolności (dodatek Święto lata) oraz żabi ambasadorzy (dodatek Perłowy potok) i króliczy podróżnicy (dodatek Zimowy szczyt).
Sprawdź też: Taki duży, taki mały, może w „Everdell” grać – recenzja gry „Moje małe Everdell”
Za minutę odjazd!
Everdell Stacja Nowoliść może i nie wprowadza za dużo zmian do podstawowej wersji – co prawda dokładamy nowy kawałek planszy, ale nie ma nowego rodzaju surowca, jak w Perłowym potoku, czy skupienia się na wykonywaniu dodatkowych celów, jak w Zimowym szczycie. Nic nas tutaj nie rozprasza – budujemy swoje miasto, które dzięki nowym kartom może być jeszcze większe oraz okazjonalnie zgarniamy pasażerów do naszej metropolii.
Sama podstawka Everdell zajmuje sporo miejsca, a z tym dodatkiem to już w ogóle! Do tego trzeba jeszcze zorganizować miejsce dla każdego gracza, żeby mógł zbudować swoje miasto!
Jedyne czego mi brakuje, to jakiejś ciekawszej reprezentacji pociągu na planszy, może dałoby radę zrobić składanego, podobnie jak drzewo? To byłoby coś, bo to jest element, który robi wrażenie w tym tytule. Kolejna struktura 3D na stole mogłaby być cool.
PS Wciąż nie wierzcie ludziom, którzy gadają, że to drzewko od składania i rozkładania się niszczy – moje po dwóch latach wciąż jest całe i zdrowe ; )
Sprawdź też: Star Wars. Wojny Klonów – recenzja gry planszowej