Komiks Marauders przenosi czytelnika w inne rejony Krakoi. Kapitanka Kate Pryde wyrusza wraz ze swoją załogą na pomoc mutantom, którzy nie mają możliwości przedostania się na wyspę. Jednak niebezpieczeństwo czai się również w domu, gdzie pewien król spiskuje przeciwko swoim. Jak rozwiążą się te kwestie i czy są przedstawione w angażujący sposób?
Czerwona Królowa
Na początku dowiadujemy się, że Kate – prawdopodobnie jako jedyna mutantka – nie może przechodzić przez krakoańskie portale. Postanawia założyć drużynę, w skład której wchodzą Storm, Iceman, Bishop, Pyro oraz Lockheed, aby wspólnie pomagać mutantom, którzy z różnych powodów nie mogą przedostać się na Krakoę. Dodatkowo Emma Frost powołuje nowy Hellfire Club, sama zostając w nim Białą Królową, po czym werbuje Kate jako Czerwoną Królową oraz Sebastiana Shawa w roli Czarnego Króla.
Wątków w tym tomie jest sporo. Fabuła w dużej mierze skupia się na ratowaniu mutantów z różnych rejonów świata. Dowiadujemy się również, jak funkcjonuje handel nielegalnie pozyskanymi lekami z Krakoi w Madripoorze. Antymutancka organizacja Homines Verendi także postara się namieszać nieco w sprawach mutantów. Do tego wszystkiego Sebastian Shaw knuje wewnątrz Hellfire Club i planuje pozbyć się niewygodnych mu osób. Dla czytelników, którzy nie lubią tak bardzo politykowania, znajdzie się również w tym tomie sporo sekwencji pełnych akcji.
Piracka otoczka
Całe szczęście, komiks jest na tyle długi, że daje okazję wybrzmieć każdemu z wątków. Scenarzysta Gerry Duggan doskonale odnalazł się w tej serii i ciekawie prezentuje bohaterów oraz ich intrygi. W tym wszystkim udaje mu się nawet wpleść parę zaskakujących zwrotów akcji. Wizualnie również jest nieźle – Matteo Lolli i Stefano Caselli świetnie połączyli pirackie motywy z mutantami mieszkającymi na wyspie. Całość narysowana jest dość prostą kreską, ale według mnie idealnie pasuje do takiej historii.
Marauders: Król w Czerni
Na polskim rynku wydawca dorzucił do tego albumu dodatkowy zeszyt z eventu Król w Czerni. Historia jest oderwana od reszty komiksu i jeśli ktoś nie orientuje się, o co chodziło w tym evencie, może sobie jedynie popatrzeć na ładne obrazki. Nie jest to nic specjalnego, ale zakładam, że te tie-iny dołączane są do różnych tomów, aby zachęcić czytelników do ich zakupu.
Ahoj!
Marauders to ciekawa odskocznia od głównej serii X-Men pisanej przez Hickmana. Można go również czytać bez znajomości innych tomów z serii Świt X, bo opowiada swoją zamkniętą historię. Mimo że polityki, intrygi i spiski nie są za bardzo dla mnie, to piracka otoczka i dobrze napisani bohaterowie sprawili, że bawiłem się przy tej lekturze całkiem dobrze.
Sprawdź też poprzednie tomy:
– Ród X/Potęgi X – recenzja komiksu. Ewolucja mutantów.
– Świt X. New Mutants – recenzja komiksu. Nie tacy nowi młodzi mutanci.
– Świt X. X-Men. Tom 1 – recenzja komiksu. Początek czegoś niezwykłego.
– X-Men. Empireum – recenzja komiksu. Zombie mutanci kontra kosmiczne rośliny.
– Świt X. X-Men Tom 2 – recenzja komiksu – Mutanci mają swoje państwo, co dalej?