Previous slide
Next slide

Dead Island 2 — recenzja gry. HELL-A fun!

Po dziesięciu latach oczekiwania w końcu nadszedł ten moment. Produkcja studia Deep Silver opuszcza deweloperskie piekło i trafia wprost w ręce spragnionych wrażeń graczy. Po raz kolejny mamy okazję miażdżyć, siekać i dziurawić pędzące w naszą stronę grupy nieumarłych przeciwników — samotnie bądź z kolegą w miejscu, które na pierwszy rzut oka wydaje się być rajem. Czy końcowy produkt sprostał wymaganiom głodnych wrażeń graczy?

Dead Island 2 — recenzja gry. HELL-A fun!

Witamy w HELL—A

Fabułę rozpoczyna przerywnik filmowy, ukazujący sypiące się Los Angeles i próbę ewakuacji naszych głównych bohaterów z miasta. Do naszej dyspozycji mamy 6 postaci — stripteaser Ryan, motocyklistka Carla, paraolimpijka Amy, wrotkarka Dani, kaskader Jacob i Lil Pum… Znaczy się hustler Bruno (nie kłamcie – też widzicie uderzające podobieństwo). Każdy protagonista wyposażony jest w zróżnicowane statystyki, dwie umiejętności pasywne i własną osobowość. Przykładowo kiedy Carla jest zwariowana i nie robi sobie nic z zaistniałej sytuacji, tak Bruno zdaje się podchodzić do sprawy poważnie i troszczy się o ludzi których spotyka na swojej drodze.  

REKLAMA

Po wybraniu protagonisty samolot się rozbija a my odzyskujemy przytomność w płonącym wraku. Tu rozpoczyna się krótki tutorial obejmujący sterowanie i starcie z truposzami. Mechanika walki jest bardzo przystępna i przyjemna co moim zdaniem jest dużym plusem. Mamy do dyspozycji szeroki wachlarz ataków, wymagający wprawy blok który wykonany w odpowiednim momencie pozwoli na ogłuszenie przeciwnika i wystawi na cios kończący, umiejętność specjalną jak na przykład okrzyk bojowy zwiększający wytrzymałość i powracający z pierwszej odsłony szał. Niektóre umiejętności bądź ruchy możemy zamienić na inne, zupełnie nowe. Przykładowo możemy zrezygnować z wcześniej wspomnianego blokowania na rzecz uników, które pozwolą nam wykonać uskok przed atakiem w wybranym przez nas kierunku.

System szału działa tym razem inaczej – w poprzedniej części każda postać dostawała inne bonusy czy wykonywała różne czynności wchodząc w ten tryb. W przypadku kontynuacji każda z postaci zamienia się na krótki czas w zombie, wymachując furiacko rękoma i zadając przy tym zwiększone obrażenia. Osobiście uważam że wersja z pierwotnego Dead Island wypada tutaj bardziej ekscytująco i zachęca graczy do sprawdzenia każdej z postaci.

Dead Island 2

Wszystko jest w kartach!

Zmian doczekał się również system rozwoju postaci. Klasyczne „drzewko” zostało porzucone na rzecz talii kart tarota. Dzięki nim możemy wzmocnić naszą postać czy umiejętności, a nawet zamienić te obecne na zupełnie nowe. Muszę przyznać, że jest to o wiele wygodniejsze rozwiązanie. Całość jest bardzo przejrzysta, a do tego zmian dokonać możemy w każdym momencie, bez potrzeby zawracania sobie głowy wcześniejszym planowaniem ścieżki czy ewentualnym resetowaniem umiejętności naszego bohatera. Owe karty odblokowujemy popychając fabułę do przodu, ale możemy je również znaleźć w różnych zakamarkach podczas zwiedzania lokacji. 


Na wzmiankę zasługuje również system FLESH jak i grafika. Dzięki niemu modele przeciwników reagują adekwatnie do rodzaju zadawanych im obrażeń. Zombie, który został pocięty maczetą będzie wyglądał inaczej od zaatakowanego obuchem. To samo tyczy się też obrażeń od żywiołów — przykładowo nakładając na umarlaka efekt żrący sprawimy, że jego skóra ulegnie dezintegracji. Gore w grze również poszło bardzo do przodu. Dodatkowo w stopniu, którego się nie spodziewałem. Cóż, powiedzmy że byłem w lekkim szoku, kiedy po rozcięciu w pół truposz zgubił swoją… Zawartość. Nie grajcie po obiedzie, tym bardziej że wszystko wypada dość realistycznie. Jeżeli chodzi o szatę graficzną, spotkałem się z opiniami mówiącymi że Dead Island 2 wygląda jak technologiczne demo, w które można zagrać. Rzeczywiście, lokacje które odwiedzamy cieszą oko za dnia jak i nocą a modele wykonane są na bardzo wysokim poziomie. Osobiście najbardziej podoba mi się szczegółowość elementów ulepszonych przez nas broni, jak chociażby małe kapsułki na baseballu z ulatniającą się żrącą substancją. 

Dead Island 2

Płonący, czy żrący baseball?

Kolejną bardzo ważną kwestią jest dostępny oręż. Nadal będziemy korzystać tak samo z narzędzi codziennego użytku jak i faktycznych broni, ale teraz gra daje nam większe pole do popisu względem modyfikacji. Każde narzędzie mordu posiada jeden atut główny, co najmniej 2 dodatkowe i jeden stały. Poza tym ostatnim resztę możemy zmieniać w warsztatach do woli, tak jak w przypadku wcześniej wspomnianej talii. Musimy jedynie wybrać interesującą nas opcję, zatwierdzić i voila! Nasza zabawka jest zwarta i gotowa, o ile oczywiście mamy na to odpowiednie fundusze i elementy. Do craftingu będziemy potrzebować takich elementów jak gwoździe czy taśma klejąca, a te znajdziemy praktycznie wszędzie. Poza otwieraniem szafek i grzebaniu w śmieciach możemy też rozmontować niepotrzebne rzeczy w celu odzyskania materiałów. Oprócz ulepszeń tworzyć możemy też na przykład apteczki, lecz tych podczas rozgrywki wypada nam tyle, że jest to zupełnie zbędne.

Obok broni białej mamy też różnego rodzaju pistolety, strzelby i karabiny. Bardzo podoba mi się kierunek obrany przez “dwójkę”, ponieważ w tym przypadku nie mamy podziału na oręż przeciw umarłym i ludziom, co strasznie mi przeszkadzało w poprzedniej odsłonie. Dodatkowo fakt posiadania pistoletu nie sprawia, że nie potrzebujemy już naszego baseballa czy klucza nastawnego, jako że amunicji w grze nie ma zbyt dużo. W ten sposób zachowany zostaje balans między tymi dwoma elementami.

Mam jednak duży problem z atakami w grze – a raczej z ich wagą. W przypadku broni takich jak mój ulubiony młot brakowało mi tego uczucia ciężkości, trzęsącego się ekranu kiedy zderzamy się z zombie. Psuło to trochę moje wrażenia z rozgrywki i ciężko mi zrozumieć, czemu zostało to zaprojektowane w taki właśnie sposób.

Dead Island 2

"I'm immune!"

Fabuła w grze… jest. I tak naprawdę jest to najlepszy sposób na to żeby ją podsumować. Standardowa klisza gatunku — bohater jest odporny, dowiaduje się o tym jakaś organizacja bądź naukowcy, powstaje plan na stworzenie szczepionki z użyciem krwi protagonisty. Na próżno szukać tu czegoś innowacyjnego. Dlatego dobrą decyzją jest zmiana tonu względem poprzedników. 

Od samego początku dostajemy jawne sygnały, że produkcja i postaci w niej występujące są bardzo humorystyczne i nie traktują się zbyt poważnie, więc takie też powinno być nasze podejście. Pierwszym z nich jest scena, w której po przybyciu do villi Emmy Jaunt wychodzi na jaw fakt, że zostaliśmy ugryzieni. Aktorka wraz ze swoim przyjacielem i pokojówką zaczynają komiczne przepychanki o to, kto ma nas zastrzelić. Chwilę potem budzimy się przykuci do biurka kajdankami, które okazują się być sztuczne. Na swojej drodze spotkamy masę bohaterów pobocznych — większość z nich jest komiczną ulgą, tak jak szwendający się w samych stringach Rikky, choć jest parę wyjątków. Będąc w Beverly Hills możemy natknąć się na artystkę, u której możemy wziąć różne zlecenia na organy umarlaków. Nie będę zdradzać do czego są one potrzebne, nadmienię jedynie że efekt końcowy jest niepokojący. 

Całość jest po prostu czystą, niezbyt wymagającą ale piekielnie relaksującą rozrywką. Nie znaczy to, że gra cierpi na brak zapadających w pamięć momentów — moim faworytem jest cała sekcja rozgrywająca się na molo, gdzie po raz pierwszy zmierzymy się z rzeźnikiem. Przy okazji pozwolę sobie zdradzić, że wprowadzenie powyższego przeciwnika jest najbardziej creepy momentem w całej produkcji. 

Dead Island 2

Czy ja Cię już nie zabiłem?

Oczywiście nie zabrakło też negatywów. Gra nie wymusza na nas kooperacji, lecz obcując z nią samemu można poczuć delikatne znużenie w połowie rozgrywki. Zadania poboczne są mało ekscytujące — poza paroma które dają nam potężne bronie nic nie stracimy jeśli je pominiemy. Przeciwnicy specjalni wprowadzani są trochę za wolno, przez co czuć rzeczywistą „lukę” w postaci braku nowości. Największy problem mam osobiście z tym, w jaki sposób gra się kończy. Nie rzucając spoilerami, twórcy pozostawili bardzo ważny wątek bez jakiejkolwiek konkluzji. W pewnym sensie poczułem się tak, jakby fabuła skończyła się przedwcześnie. Pozostało jedynie czekać na rozszerzenie fabularne — o ile takowe kiedykolwiek nadejdzie.

Dead Island 2

Who do you voodoo?

W końcowym rozliczeniu muszę przyznać, że jak na bardzo burzliwy dziesięcioletni okres produkcji, Dead Island 2 jest tytułem naprawdę udanym. Owszem, znajdzie się parę wad tu i ówdzie, ale nie są one na tyle poważne żeby wpływały negatywnie na ogólny rozrachunek. 

 

Największą siłą tej produkcji jest humorystyczny ton połączony z wartką akcją i wysokim poziomem brutalności. Jak na grę akcji z elementami RPG Dead Island 2 jest bardzo przejrzyste, dzięki czemu odbiorca powinien szybko nauczyć się zasad i jak działają poszczególne elementy. 

 

Myślę, że z czystym sumieniem mogę polecić grę każdemu, kto potrzebuje czegoś prostego, przy czym można się po prostu zrelaksować, przestać myśleć o problemach i bezgranicznie zanurzyć się w rozgrywce. Jest to gra stworzona dla fanów brutalnego okaleczania zombiaków i głupkowatego humoru — a staje się jeszcze lepsza, kiedy zbiorą się w czteroosobowe grupy siejące zamęt na ulicach piekielnego Los Angeles. Nie zwlekajcie ani chwili dłużej! Łapcie co macie pod ręką i niech lecą głowy. 

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

NAJNOWSZE WPISY

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl