Dodatkowo tytuł ciekawie łączy ze sobą pikselart z grafiką 3D. Każdy z poziomów jest zbudowany z minimalistycznych brył, a postacie wyglądają jak żywcem wyjęte z ery 16-bitów. 

Rozgrywka opiera się na prostej eksploracji – podążamy w lewą lub prawą stronę oraz wskakujemy na coraz wyżej położone platformy. Żeby jednak nie było za łatwo, na swojej drodze spotykamy wielu przeciwników, których musimy wyeliminować, aby przejść do kolejnego etapu. Wrogowie, którzy stają nam na drodze, są niezwykle różnorodni, począwszy od żywych tarcz, które pokona jedynie strzał w plecy, czy też tacy miotający pomiędzy okręgami wybuchowymi kulami energii. 

Gracz szybko zauważa, że gra premiuje szybki i ryzykowny sposób grania. Na niektórych poziomach można zauważyć ekrany odmierzające czas, jeśli gracz do nich dotrze, to otrzyma cenną nagrodę. 

Nasz kosmiczny wojak może dzierżyć jednocześnie dwie sztuki broni palnej, które zdobywamy w trakcie naszej przygody. W arsenale znajdziemy klasyczne pistolety, karabiny i shotguny, ale też bronie laserowe i energetyczne. Każda z nich posiada ograniczoną liczbę amunicji, jak i inne zastosowanie. Podczas zwiedzania kolejnych plansz natrafimy na tutejszą walutę w postaci złotych płyt głównych, które możemy wymienić na perki, schematy broni czy też przedmioty, które nieco nas wspomogą. Natomiast za pomocą niebieskich rdzeni ulepszymy naszego bohatera w specjalnie dostosowanych do tego punktach.  Od czasu do czasu natrafimy także na portale prowadzące do cennej nagrody, której strzegą potężni przeciwnicy. 

Orbital Bullet to zdecydowanie miłe zaskoczenie tego roku. Tytuł oferuje kilkadziesiąt godzin przyjemnej rozrywki, z coraz to zwiększającym się poziomem trudności, stawiając przed graczem kolejne wyzwania, których pokonanie daje naprawdę wiele satysfakcji. Ja mimo tego, że nie jestem zbyt wielkim fanem tego gatunku, to gra pochłonęła mnie bez reszty. Jedynym takim dotychczas tytułem był Hades, więc to naprawdę dobra rekomendacja, aby zagrać w tę produkcję.