REKLAMA

Uczta dla wron: Cienie śmierci – Recenzja książki. Uważaj, bo rozdziobią cię wrony

Jakub Trojanowski

Opublikowano: 17 lutego 2025

Spis treści

Druga tom Nawałnicy Mieczy nieprzypadkowo nosiła podtytuł Krew i złoto, gdyż jedno i drugie występowało w tej historii w wyjątkowo dużych ilościach. Po wielu zwrotach akcji, które wbiły mnie fotel, nadszedł jednak czas na lizanie ran i walkę o władzę w Siedmiu Królestwach, o czym opowiada czwarta część, czyli Uczta dla wron. Czy znaczy to jednak, że w Cieniach Śmierci nie ma ani trochę ciekawej akcji? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć poniżej.

Uczta dla wron: Cienie śmierci – Recenzja książki. Uważaj, bo rozdziobią cię wrony

Pełno zamieszania przez mityczne możliwości wydawnicze

Oryginalne wydanie Uczty wron ukazało się na rynku w 2005 roku w jednym tomie. Wiele tłumaczeń, w tym i polskie, zostało wydane w dwóch woluminach. W ten o to sposób już w 2006 roku na półkach księgarń pojawiły się Cienie śmierci i Sieć spisków. W ubiegłym roku wydawnictwo Zysk i S-ka uraczyło fanów powrotem do Westeros co kilka miesięcy wypuszczając nowe wydanie kolejnych tomów, zamykając go grudniową premierą Cieni Śmierci. Podobnie jak w przypadku poprzednich tytułów (z wyłączeniem Gry o Tron) wykorzystano przekład Michała Jakuszewskiego, z zawodu lekarza radiologa, który na swoim koncie ma również tłumaczenia dzieł Stevena Eriksona czy Glena Cooka. Z treścią zajmującą zaledwie 480 stron powyższy tom plasuje się jako najkrótsza jak dotąd odsłona.

Stworzenie ilustracji zdobiącej okładkę po raz kolejny przypadło Maciejowi Łaszkiewiczowi, który współpracował z wydawnictwem przy poprzednich tomach sagi, ale także przy dwóch tomach Historii Śródziemia. Wcześniej jednak związany był ze studiem CD Projekt Red, dla którego tworzył m.in. grafiki do Gwinta. Nie zawiódł on czytelników i tym razem, gdyż spod jego palców wyszła przyciągająca wzrok ilustracja przedstawiająca ogromny posąg Tytana stojący u wejścia do portu w Braavos. Odświeżone wydanie nie zawiera żadnej ilustracji w treści, jednak wyklejka wita nas widokiem herbów 4 najważniejszych dla fabuły rodów, a w tomie znajdziemy 3 mapy, w tym jedną skupiającą się przede wszystkim na Żelaznych Wyspach.

REKLAMA
Uczta dla wron: Cienie śmierci – Recenzja książki. Uważaj, bo rozdziobią cię wrony

Po każdej bitwie ucztują wrony

W pewnym sensie Cienie śmierci otwierają nową erę w sadze Pieśni Lodu i Ognia, gdyż większość najważniejszych graczy Wojny Pięciu Królów przywitała się już z piachem, a o zdobycie ich dawnych wpływów zabiega wielu pomniejszych władców. Dodatkowo G.R.R. Martin zdecydował się na przedstawienie historii tylko z punktów widzenia postaci przebywających na południu Westeros. Z tego powodu niedawno wybranego Lorda Dowódcę Nocnej Straży w osobie Jona Snowa czy Daenerys Targaryen spotkamy tylko w opowieściach lub z perspektywy innej osoby. W oczy rzuciła mi się również inna istotna zmiana, dotycząca nazewnictwa rozdziałów. Dotąd (oprócz prologu i epilogu) były one podpisane ich imionami. Tym razem część tytułów to swego rodzaju przydomki pasujące do głównego bohatera danego fragmentu historii.

Po ogromie politycznych rozgrywek i rozlanej krwi nadchodzi czas, by doprowadzić teren Siedmiu Królestw do porządku, pochować zmarłych i ukarać winnych. Nie jest to jednak łatwym zadaniem, gdy wokół krążą wrony. Zarówno te ze skrzydłami, niepozwalające zwłokom spoczywać w spokoju, jak i ludzkie, które walczą między sobą o pustkę w strefie wpływów, jaką pozostawiły po sobie wydarzenia z obu tomów Nawałnicy Mieczy.

Powieść nie stoi jednak samą polityką. W trakcie lektury możemy zauważyć też trudności, z jakimi zmagają się bohaterowie, których znamy od kilku tomów. Cersei mimo pozornie dominującej pozycji na dworze zmaga się z porównaniami do jej wybitnego ojca, Brienne, która wyruszyła na poszukiwania Sansy musi nieustannie znosić nieprzychylne nastawienie ludzi, którzy nierzadko kpią z kobiety przywdziewającej zbroję. Sansa nadal uczy się meandrów polityki i swojej nowej tożsamości, Arya zmuszona jest do wyrzeczenia się przeszłości, a Samwell przekonuje się, że dla dobra Nocnej Straży musi przezwyciężyć przekonania, które dawno temu wpoił mu ojciec. Pokazuje to, że choć cykl kojarzony jest głównie z polityką i brutalnością, to autor potrafi wpleść w historię również opowieść o problemach i przemianach głównych bohaterów.

Uczta dla wron: Cienie śmierci – Recenzja książki. Uważaj, bo rozdziobią cię wrony

Oszczędne dawkowanie świata przedstawionego

Podobnie jak w poprzednich tomach autor wraz z postępem fabuły odkrywał przed czytelnikami kolejne zakątki Znanego Świata. Nie inaczej jest w przypadku pierwszego tomu Uczty Wron. Centrum akcji nadal pozostaje stolica Siedmiu Królestw, czyli Królewska Przystań, jednak poszczególne wątki niczym pajęcza sieć prowadzą bohaterów oraz czytelników w nierzadko odległe zakątki świata. Towarzysząc Aryi odwiedzimy bowiem Braavos, leżące po drugiej stronie Wąskiego Morza, gdzie poznamy nie tylko miasto, ale też zasady obowiązujące wśród Ludzi Bez Twarzy.

Co ciekawe nieco większy akcent położony na Dorne w Krwi i Złocie poskutkowała tym, że jeden z wątków historii przeniósł się właśnie tam, skupiając się m.in. na konsekwencjach pojedynku, który miał zaważyć o losie Tyriona Lannistera. Nie inaczej sprawa ma się w rozdziałach związanych z Żelaznymi Ludźmi. Tym razem czytelnicy mają okazję poznać np. więcej szczegółów dotyczących zależności między władcami, wierzeń czy sposobu wybierania nowego władcy. Przerwy między premierami kolejnych tomów sagi Pieśni Lodu i Ognia stały się już jakiś czas temu powodem do żartów. Trzeba jednak przyznać, że oprócz dalszej części historii, za każdym razem Martin serwuje nam kolejną dawkę informacji o wykreowanym przez siebie świecie, która zgadza się z wiedzą pozyskaną z poprzednich części. Dzięki temu Znany Świat w pełni zasługuje na miano jednego z najbardziej szczegółowych światów fantasy.

Uczta dla wron: Cienie śmierci – Recenzja książki. Uważaj, bo rozdziobią cię wrony

W pełni wchodzimy w drugi etap historii

Tak jak wspomniałem już powyżej, Cienie śmierci można traktować jako wstęp do nowego rozdziału w dziejach Westeros. Dawni władcy zginęli lub usunęli się w cień, a nad ich następcami wisi zagrożenie, chociażby ze strony ludzi walczących o wpływy. Decyzja autora o podzieleniu fabuły na dwie części (Uczta dla wron i Taniec ze smokami) ze względu na miejsce przebywania bohaterów jest z jednej strony posunięciem pozwalającym na lepsze uporządkowanie wątków. Ze strony czytelnika pobudza to jednak jeszcze bardziej niecierpliwość, umiejętnie budowaną przez autora. Łatwo zauważyć jednak, że podobnie jak w przypadku pierwszego tomu Nawałnicy Mieczy autor postawił znaczny akcent na szczegółowość i nakreślenie realiów, co miało posłużyć podbudowie dla fabuły kolejnych rozdziałów Pieśni Lodu i Ognia. Niestety ucierpiało na tym tempo akcji, które znacząco różni się od tego z poprzednich dzieł Martina. W moim przypadku powyższy tom zostawił po sobie poczucie niedosytu i bliżej nieokreślonej pustki, którą zapełnić może tylko dalsza część historii.

 

ZALETY +

WADY -

Za dostarczenie egzemplarza do recenzji dziękujemy wydawnictwu Zysk!
Jakub Trojanowski

Student medycyny, prywatnie wielki fan papierowego wydania Gwinta. Od dziecka pochłaniam książki i filmy o różnorodnej tematyce. W wolnych chwilach, przy pracy lub nauce zawsze w tle wybrzmiewa klasyczną i filmową. Zarówno w grach, jak i w życiu lubię nieszablonowo podchodzić do problemów. Nie mam ścisłej czołówki ulubionych uniwersów, ale podium zajmują Władca Pierścieni, Wiedźmin i Mass Effect. Co nie znaczy, że z chęcią nie podyskutuję, chociażby o Asasynach goniących po dachach Szturmowców Imperium Galaktycznego.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Rogue Waters – recenzja gry – Złoto czy zatopiony skarb?

Rogue Waters – recenzja gry – Złoto czy zatopiony skarb?

Pingwin: Długa droga do domu – recenzja komiksu – Intrygujący powrót do Gotham

Pingwin: Długa droga do domu – recenzja komiksu – Intrygujący powrót do Gotham
Coridden key Art

Coridden – Recenzja gry. Obudź w sobie bestię

Coridden – Recenzja gry. Obudź w sobie bestię

Bitwa pod Maldon. Powrót Beorhtnotha – Recenzja książki. Tolkien to nie tylko Śródziemie

Bitwa pod Maldon. Powrót Beorhtnotha – Recenzja książki. Tolkien to nie tylko Śródziemie
avowed key art

„Avowed” – recenzja gry. Miecz, magia i moralne dylematy, czyli dzień jak co dzień

„Avowed” – recenzja gry. Miecz, magia i moralne dylematy, czyli dzień jak co dzień
recenzja gry techno banter

Techno Banter – recenzja gry. Music, Please! 

Techno Banter – recenzja gry. Music, Please!