
Władca Pierścieni stał się dziełem, które od wielu lat wyznacza standardy innym tworom kultury. W wielu współczesnych powieściach fantasy znajdziemy mniejsze lub większe nawiązania do niego. Natomiast wśród filmów adaptacje Petera Jacksona stały się na lata wyznacznikiem tego, jak przenieść historię z książki na duży ekran (a przy okazji jak robić dobre efekty specjalne). Nie powinno więc dziwić, że mimo upływu lat Śródziemie gości praktycznie we wszystkich gałęziach kultury i rozrywki.

Jak przenieść historię z książki na karty?
Drużyna Pierścienia. Wciągająca gra karciana została zaprojektowana przez Briana Bornmuellera, czyli człowieka, który przez ponad 20 lat swojej kariery pracował przy licznych tytułach na różnych etapach produkcji, jednak najnowsza karcianka oparta na kultowym dziele J.R.R. Tolkiena jest pierwszą pozycją, którą sam zaprojektował. Składa się ona z 18 rozdziałów, które opierają się na historii stworzonej w ubiegłym wieku przez Profesora z Oksfordu.
Każdy z nich to scenariusz wchodzący w skład większej opowieści. Przekazuje on graczom, jakie postacie zawitają na stole w tym etapie historii, ale również jakich zasad muszą przestrzegać, a każda z nich ma również cele, które musi w danym rozdziale osiągnąć, by móc przejść dalej. Z założenia powinno rozgrywać się je według kolejności fabularnej, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by po kilku posiedzeniach wyrywkowo rozgrywać swoje ulubione fragmenty.

Do Mordoru to w prawo czy w lewę?
Drużyna Pierścienia opiera się na mechanice zbierania lew. Przyznam, że gdyby nie krótkie wyjaśnienie zagadnienia w instrukcji to chwilę zajęłoby mi dojście do definicji. Lewa bowiem to karty zagrywane przez graczy na środek stołu, które potem wygrywane są przez tego zawodnika, który spełnił określone wymagania. Niektóre z postaci jako swój cel obierają wygranie określonej liczy rozdań, podczas gdy inne wręcz przeciwnie muszą zaliczyć jak najmniej zwycięstw.
Podczas rozgrywki ważna jest kooperacja, gdyż rozdział można zaliczyć jako ukończony, tylko gdy wszyscy bohaterowie spełnią swoje założenia. Co ciekawe dany etap możemy zakończyć, nawet jeśli w naszej ręce pozostają jeszcze inne karty, warunkiem jest bowiem wypełnienie celów wszystkich postaci. Nie jest to jednak tak łatwe, jak mogłoby się wydawać, gdyż grając z innymi ludźmi, możemy rozmawiać wyłącznie na temat kart, które widzą wszyscy gracze. Możemy się obyć także bez takich konwersacji, gdyż karcianka oferuje tryb dla 1, 2, 3 lub 4 graczy.

Czas trochę zmodyfikować rozgrywkę
Gra polegająca na samym zagrywaniu kart mogłaby dość szybko stać się nudna. Dlatego twórca zdecydował się na stworzenie wielu czynników modyfikujących rozgrywkę. Pierwszy z nich to akcja przygotowania do gry, którą posiada każdy z bohaterów. Najczęściej polega ona na wymianie karty z inną postacią, jednak czasem wymaga ona od nas dobrania karty zagrożenia. Talia ta czasem potrafi ograniczyć nasze działania lub też wyznaczyć dodatkowy cel do osiągnięcia. Dzięki temu kolejne rozgrywki mimo powtarzalności będą cieszyły się pewną losową niepowtarzalnością.
Dalsze zmiany wprowadzają też karty prezentów, które jeszcze bardziej urozmaicają rozgrywkę między rozdziałami. Na przykład odłamki Narsila w posiadaniu Dziedzica Isildura zastępują dobraną przez niego kartę zagrożenia oraz pozwalają na wybranie zakresu liczby lew, które dany gracz musi wygrać w tym rozdziale. Muszę przyznać, że są one niczym podarki Galadrieli, gdyż pomagają jeszcze lepiej zaplanować rozgrywkę pod karty, które mam w swojej ręce. W talii znajdziemy również wydarzenia, wprowadzające zasady, których musimy ściśle przestrzegać podczas przygotowania do partii lub samego zagrywania kart. W przypadku gdy nie jesteśmy jednak pewni, co do poprawności zinterpretowania zasad, z pomocą służy wspomniana już powyżej instrukcja, która posiada szczegółowe wyjaśnienia dla każdego z 18 etapów.
Prawdziwym skarbem okazuje się jednak specjalny tryb, który pozwala na dalsze partie mimo ukończenia wszystkich rozdziałów (co samo w sobie zajmie co najmniej kilka godzin). Nie tylko tworzy się w tym celu specjalną talię ze wszystkich dostępnych kart, ale tryb Droga wiedzie w przód… wprowadza dodatkowe zasady, których należy przestrzegać. Dzięki temu Drużyna Pierścienia w pełni zasługuje na swój podtytuł Wciągającej gry karcianej. Niczym Nowa Gra+ w grach komputerowych sprawia to, że dzięki wprowadzeniu nowych reguł, niepowtarzalność rozgrywki sprawia, że w ten tytuł chce się dalej grać mimo ukończenia wszystkich rozdziałów.

Piękność godna Galadrieli
Co prawda Władca Pierścieni nie ma szczęścia do gier planszowych z porywającymi mechanikami, za to ośmielę się stwierdzić, że zdecydowanie mają one wspaniałą oprawę graficzną. W przypadku Drużyny Pierścienia uwagę zdecydowanie przykuwa projekt kart, który na myśl przywodzi artystyczne witraże. Oczywiście najlepszy efekt zauważyć można na kartach postaci, jednak nawet niepozorne karty pomocy czy rozdziałów zostały utrzymane w podobnym klimacie. W tym miejscu chciałbym jeszcze zaznaczyć, że w tej grze nie zapomniano o postaciach zazwyczaj pomijanych w adaptacjach przygód Drużyny Pierścienia. Wśród bohaterów spotkamy więc Grubasa Bolgera, Orofina i Rumila czy nawet Kucyka Billa.

A droga wiedzie w przód…
Zwieńczeniem książkowych klimatów w tej grze karcianej jest wykorzystanie cytatów z powieści. Sprawne oko dostrzeże, że w tym miejscu skorzystano z przekładu autorstwa Marii Skibniewskiej, który jest uważany przez wielu czytelników jako lepszy z dwóch (a właściwie trzech) dostępnych na rynku. Przyznam, że początkowo podchodziłem z dozą dystansu do tego tytułu, ze względu na zawiłość mechanik, jednak z kolejnym rozegranym rozdziałem moje podejście stopniowo się zmieniało. Na ten moment wszystko wskazuje więc na to, że nie będzie to gra tylko na jedno przejście, a na wielokrotne powtórki w gronie znajomych.