Potrzeba bycia najlepszym — The Guild 3

UDOSTĘPNIJ

Gramy często po to, aby spełnić swoje marzenia, marzenia o przygodach, bohaterstwie, sławie czy wszystkim na raz. Historię od zera do bohatera mają to do siebie, że pozwalają nam odczuć, że doszliśmy do wszystkiego sami czy to dzięki ciężkiej pracy, czy sprytowi i strategii. The Guild 3 daje nam szansę na upragnioną pozycję i bogactwo, ale jak do tego dojdziemy to już nasza prywatna sprawa. Przeżyjmy te chwile wspólnie.

1400 rok, pamiętam, jakby to było wczoraj. Wielkie miasta, pierwsze wykłady akademickie na Uniwersytecie Jagiellońskim, koronowanie Zofii Bawarskiej na królową Czech, Hrubieszów uzyskał prawa miejskie. Piękne czasy, lecz dla mojej rodziny miały zwiastować coś więcej początek drogi ku chwale i bogactwu.

Zacznijmy od początku

Osiągniecie pełnoletności u schyłku XIV wieku, było rozumiane inaczej niż w czasach aktualnych, ale na potrzeb tego tekstu zostaniemy przy współczesnej nomenklaturze.Mamy tą upragnioną pełnoletność, w końcu swój los w naszych rękach od nas zależy, jak i czy w ogóle wdrapiemy się na szczyt władzy. Rodzina, którą przyjdzie nam założyć, musi, mieć zapewniony byt i to nie byle jaki. 

Stojąc przed wyborem swojej profesji, a zarazem, przyszłej domeny moich dziedziców sugerowałem się prostą metodą, czyli jak najszybciej stać się bogaty. Po długich analizach nie chciało wyjść inaczej i zostałem kaznodzieją. Postanowiłem nie zatrudniać obcych do mojego przybytku. Chciałem, aby „Małe kazanko” było rodzinnym miejscem prowadzonym przez jedną rodzinę od pokoleń.

Sprawdź też: Powoli, mały krokami do przodu – Niezwyciężony – Felieton GraPodPada

Fundamentem jest rodzina

Jak stworzyć potężny ród bez potomka? Bez wybranki to się nie uda. Więc mój kaznodzieja umyty, uczesany i wyposażony w piękny bukiet polnych traw ruszył na podbój niewieścich serc. W podrywie okazałem się tak samo skuteczny, jak w wygłaszaniu kazań więc dopiero czwarta wybranka została moją małżonką. Dzięki znajomościom z lokalnym proboszczem, w końcu ta sama branża, udało mi się ogarnąć ślub w niecałe piętnaście minut, już wiecie, kto zapoczątkował szybkie śluby w Vegas. Moja wybranka okazała się zdecydowanie lepszym kaznodzieją. Tak w „Małym kazanku” panowało pełne równouprawnienie nic to że pracowała praktycznie do dnia narodzin naszej córki, to dodawało jej jedynie wiarygodności. Skoro w pracy panuje równość, to w domu już niekoniecznie. Więc jak tylko zobaczyłem, że urodziła się dziewczynka, to od razu postanowiłem, że moja małżonka chce mieć drugie dziecko, chciałaby ich jeszcze więcej, ale na szczęście urodził się syn, więc miałem spadkobiercę i dziedzica.

Po mianowaniu młodego Lucjana moim następcą postanowiłem zacząć inwestować w swój samorozwój. Tak zostałem obywatelem i kaznodzieją level trzy, co otworzyło mi drzwi do pięcia się coraz wyżej w hierarchii miasta.

Rodzinna firma a co to?

Kiedy moje dzieci mogły już legalnie pracować, ja dawno zdążyłem zapomnieć o „Małym kazanku” i skupiłem się na „Kazanisku” (rozumiecie od małego kazania po ogromne Kazanisko). Zatrudniam blisko osiem osób, czyli byłem właścicielem jednej z największych firm w mieście. Zdążyłem zostać gońcem oraz sprawozdawcą przez chwile nawet byłem celnikiem, żeby sprawdzić, jak to z nimi jest tak naprawdę, bo w księdze, z której nauczam, nie mówiło się o nich za dobrze. Po czasie moja główna postać przestała się nadawać do roboty więc mianowałem Lucjana głową rodu a Aleksander, poszedł na wojnę, z której niestety wrócił. Więc odesłałem go do zakonu i tak pożegnałem protoplastę mojego rodu.

Mały Lucek doczekał się sporej gromadki dzieci z trójką kobiet, umierały na niewyjaśnione okoliczności – straszna choroba. To on wprowadził swoją rodzinę w stan Ziemianina. Sam piastował kilka urzędów, wprowadził kilka praw, piękny dobytek jak na zwykłego kaznodzieję. Niestety „Małe Kazanko” zostało zapomniane i popadło w ruinę sumienie i zasady BHP nie pozwoliły mi patrzeć, jak moje dzieciństwo niszczeje, więc sam je zburzyłem. Co dziwne nikogo to nie obeszło. Lucek oraz jego następca niestety nie doczekali wejścia w stan szlachetny, to była kara za zaniedbanie „Małego Kazanka”. 

Dopiero czwarty z rodu przypadkiem również Aleksander został Lordem i zdobył jeszcze kilka innych tytułów. Jego synowie zostali starostą i burmistrzem a ich siostra kapitanem straży. Rodzina rządziła miastem, ale nie zapomnieli, skąd się wywodzą, powstawały kolejne przybytki głoszenia słowa Bożego. Po „Kazaniksu” powstało również „Kaza nostra”, „Kazanioland” i największe, czyli „Małe Kazanko vol2”.

Koniec? A ja się rozkręcałem

Kolejny z moich przodków wprowadził naszą rodzinę w kolejne stany szlacheckie, a że chciałem obsadzić wszystkie najwyższe stanowiska w mieście, więc zostało mi ostatnie, czyli stanowisko Suwerena. Problem polegał na tym, że to jedyne stanowisko piastowane przez całe życie na szczęście w mieście panowała zaraza tej samej choroby, która zabrała żony Lucjana i tak oto stałem się najpotężniejszym człowiekiem w całym mieście. 

Nie wiedziałem, że na samym początku wybiera się cel gry, przez co nieświadomie doprowadziłem moją rodzinę do tryumfu, co nie ukrywam, było satysfakcjonujące. Po komunikacie, że cel został osiągnięty, jeszcze chwile napawałem się sukcesem, który należał się mojej rodzinie za wytrwałość oraz oczywiście uczciwość w dążeniu do wymarzonego statusu.

PS: W czasie rozgrywki ucierpiało sporo NPC oraz głów innych rodów.

Sprawdź też: The Sims 4: Do Wynajęcia – recenzja gry. Z pamiętnika wąsatego Landlorda.

Zalety

Spora swoboda,
widoczny rozwój,
wybory.

Wady

Nieczytelny interfejs,
miasta dość podobne do siebie.

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy firmie GOG.