SIFU – recenzja gry. Per aspera ad astra – przez ciernie do gwiazd.

UDOSTĘPNIJ

Długo zastanawiałem się jak rozpocząć tę recenzję, aż w odmętach myśli naszło mnie powyższe zdanie, które chyba jak nic opisuje dokładnie to, przez co przechodziłem, ogrywając Sifu.

Gra studia Sloclap (twórców m.in. Absolver) opowiada nam historię młodego adepta szkoły Kung-fu próbującego pomścić śmierć swojej rodziny, która została zamordowana na jego oczach, gdy on był jeszcze małym dzieckiem. Brzmi dość ckliwie i prosto? Nie dajcie się temu zwieść!

SIFU – recenzja gry. Per aspera ad astra – przez ciernie do gwiazd.

Ze śmiercią na Ty

Jest to naprawdę ciekawa mieszanka Dark Souls i Mortal Kombat z jednym bardzo ciekawym elementem wyróżniającym się na tle konkurencji: Każda nasza śmierć powoduje, że starzejemy się o rok (rozpoczynamy w wieku 20 lat), jednocześnie sprawia, że siła naszych ciosów wzrasta, ale jeśli zginiemy zbyt wiele razy (innymi słowy nasza postać zestarzeje się zbyt mocno), nasza śmierć będzie permanentna i będziemy musieli zacząć rozgrywkę od początku. A nie jest o nią trudno, gdyż przychodzi nam walczyć momentami z dużymi grupami przeciwników, którzy nie znają taryfy ulgowej.

Wściekłe Pięści Węża

Grę obserwujemy z perspektywy 3-cio-osobowej. Starcia są efektowne i szybkie, nie zliczę, ile razy poprzez brak koncentracji dostawałem od wrogów srogie bęcki. Wielu graczy narzeka na wyśrubowany poziom trudności Sifu, który niejednokrotnie sprawi, że mamy ochotę wyrzucić komputer przez okno, zejść po niego na dół, wrócić do mieszkania i wyrzucić go ponownie. Sam przez to przechodziłem, uwierzcie mi.

Kluczem do zwycięstwa jest opanowanie uników, parowanie ciosów oraz umiejętne wykańczanie przeciwnika od najsłabszego ogniwa, zanim rzuci się na nas cała zgraja.

Więc chodź, narysuj mój świat

Kilka słów o grafice, która dzięki dość komiksowej kresce prezentuje się wyjątkowo ładnie i raczej nie zestarzeje się zbyt szybko.

W grze zwiedzimy szereg lokacji – od slumsów poprzez nowoczesne muzea, które, choć zamknięte i niezbyt rozległe, urzekają swoją dbałością o detale.

Całości dopełnia poprawna fizyka zniszczeń (większość przedmiotów na planszach jest zniszczalna) jak i miłe dla oka animacje ciosów.

Twórcy w bardzo filmowy sposób starają się prowadzić swoją historię (motyw zemsty wzięty rodem z filmów karate z lat 90., który nie ukrywam, został dość ciekawie zaprezentowany w grze).

Chciałbym wspomnieć o jeszcze jeden rzeczy, bez zbędnego spojlerowania.

Otóż naprawdę urzekający jest motyw mistycyzmu podczas walk z bossami w grze. Ale o tym sami musicie się przekonać.

 

Podsumowując

Sifu przeczołgało mnie, przeżuło i wypluło w całości swoim poziomem trudności, ale pomimo tego doświadczenie to było nad wyraz przyjemne. Ze szczerego serca polecam ten tytuł każdemu, kto jest fanem dalekowschodnich klimatów i ma sentyment do filmów z lat 90.

Podziel się ze znajomymi: