REKLAMA

Rayman 3 i Ubisoft – jak zmarnować uniwersum [PORADNIK]

Kuba Hertel

Opublikowano: 4 października 2023

tapeta z gry rayman 3
Spis treści

Rayman 3 ma już dwadzieścia lat na karku. Dasz wiarę? Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ta odsłona jest dalej niesamowicie grywalna i nie zestarzała się tak źle. Świetne jest to uniwersum – szkoda tylko, że Ubisoft uważa inaczej. 

Uwielbiam platformówki. To na nich w dzieciństwie spędziłem lwią część swojego “gamingowego” czasu. Crash Bandicoot, Spyro, Gex, czy właśnie Rayman – do tych tytułów z wielką chęcią wracam raz na jakiś czas i zawsze bawię się świetnie.

W tym roku właśnie, ze względu na okrągłą rocznicę Raymana 3, postanowiłem przejść wszystkie większe produkcje z tego uniwersum. Druga odsłona, choć dalej zachwyca klimatem i narracją, to technicznie przydałoby się ją odświeżyć. Dlatego z małą rezerwą podchodziłem do trójki, z którą ostatni kontakt miałem jakieś 10 lat temu. Na szczęście – to dalej jest tytuł, który jest niesamowicie grywalny nawet te dwie dekady po premierze. Poniżej znajdziesz zarówno nieco moich wspomnień, jak i wrażeń po ponownym przejściu gry. Miłej lektury! 

REKLAMA

Rayman 3 – dwadzieścia lat minęło, jak jeden dzień! 

Pamiętasz demówki? Ostatnio wprawdzie wracają do łask, ale kiedyś były normą. Rayman 3 też takowe posiadał i nawet nie zliczę, ile razy je przeszedłem. Znałem je na pamięć i ograłem je w każdej, dostępnej wersji językowej. Tak właśnie podobał mi się ten krótki fragment gry! 

Następnie przyszedł czas na pełniaka i zrobiło mi się przykro. Nie dlatego, że produkcja jako całokształt okazała się kiepska. Problemem było z 10 klatek na sekundę, gdzie demówka chodziła mi bez problemu. Początkowo myślałem, że to może wina płyty, czy coś. Niestety to mój sprzęt niedomagał – wtedy po raz pierwszy zrobiłem (a raczej mój tata zrobił) upgrade dla jakiegoś, konkretnego tytułu. Nie żałuję niczego. 

Sprawdź też: Gry wideo są tylko dla młodych! Idealne zestawienie na Dzień Dziecka

Produkcją byłem zachwycony i z chęcią do niej wracałem przez lata. Była ogromnym źródłem mojej ówczesnej inspiracji artystycznej. Sporo moich pierwszych grafik było związanych właśnie z tym nosatym bohaterem. Uwielbiałem ten świat. Cieszyłem się na każdą nową część, nawet na te znienawidzone Kórliki. W końcu wyszło Rayman Legends i to właśnie mniej więcej wtedy ostatni raz miałem styczność z trzecią odsłoną tej serii. 

Od tamtego czasu sporo się zmieniło – zarówno w moim życiu jak i karierze, ale też na rynku gier. Jeśli o niego chodzi, to zgadnij, czego na nim brakuje? No właśnie – Raymana. Niestety – już ponad dekadę czekam na jego nowe przygody. Dobra – dostałem DLC do Mario+Rabbids, ale to tylko półśrodek. Czy Ubisoft odważy się wrócić do tego tytułu? Szczególnie w okresie renesansu platformówek? 

Murfy Ty kłamczuchu — gdzie ten Rayman 4?

Zaraz, jak to Rayman 4 dalej nie powstał? Przecież Murfy obiecał, że się zobaczymy! NIESTETY KŁAMAŁ. Owszem, czwórka powstawała, wyżej możesz obejrzeć jej trailer. Fani nawet nieco odbudowali oryginalnie zapowiedzianą część, bo deweloperzy w Rayman Raving Rabbids zostawili w plikach naprawdę sporo zawartości z pierwotnego buildu. 

No dobra – dostaliśmy świetne Rayman Origins i Rayman Legends, ale jednak potencjał na kolejne historie po Raymanie 3 dalej nie został wykorzystany. Przecież jeszcze tyle było do odkrycia! Tyle przygód czeka na nosatego bohatera! Naprawdę jestem ciekaw, co byśmy mogli otrzymać przy obecnych możliwościach technologicznych. 

Sprawdź też: Bo do tanga trzeba dwojga. „It takes two” – recenzja gry

Niech będzie – nawet reboot, ale w 3D przyjmę z otwartymi ramionami. Ewentualnie remake pierwszej odsłony. To dalej urocza produkcja, ale przejście jej teraz nie sprawiło mi zbyt wiele radochy – ząb czasu mocno się w nią wgryzł. 

Tymczasem ja dalej czekam, a w ramach przypomnienia – Andre w ostatniej scenie w Rayman 3 powraca. Mały, futrzasty i potworny lum na pewno połasiłby się na zemstę. Czy to on miał pierwotnie sprowadzić kórliki na Rozdroża Marzeń? To w sumie w jego stylu. Niestety raczej nie mam co liczyć na odpowiedzi, także pozostało mi tylko jedno  – przejść tę odsłonę po raz kolejny i dobijać się myślą, że kontynuacji brak. Tak zresztą uczyniłem.

screen z gry rayman 3


Nie obyło się bez pomniejszych problemów – wersja na GOG nie posiada polskiej lokalizacji, która jednak łatwo idzie znaleźć w sieci. Po prostu musiałem znowu usłyszeć Tomasza Stefciuka w roli Murfy’ego czy Pawła Szczęsnego jako Globoxa. Świetny to dubbing był i po tylu latach dalej cieszy ucho. Zaopatrzyłem też się w specjalne mody podbijające nieco tekstury i rozdziałkę, żeby pikseloza nie wypaliła mi oczu. Dobra, wszystko gotowe. Rayman 3 – nadchodzę. Znowu! 

Baśniowy klimat dalej zachwyca 

Na wstępie wspomnę o tym, że ta gra miała świetne i klimatyczne menu. Kojarzysz ten mem z dzieciakiem zachwycającym się tym, że kursor w miecz się zamienił? Dokładnie taką samą radochę miałem w tym przypadku! 

Sprawdź też: Kangurek Kao (2022) – recenzja gry. Sentymentalny powrót do młodzieńczych lat.

Wpisałem swoje imię, odpalam, leci pierwsza cutscenka, w której to Andre tworzy swoją armię czarnych lumów i mroklumów. Globox zmyka wraz z dłońmi Raymana, a jego samego dobudzić się nie da. Wstawaj! Mamy Rozdroża Marzeń do obronienia! 

Sytuację ratuje nieco Murfy, którego charakter mocno odbiega od Raymana 2. Czy to źle? Skądże znowu – brakowało mi tego wygadanego knypka! Najlepszy coach i instruktor, jakiego mogłem dostać. Szkoda, że znika stosunkowo szybko, ale w tej produkcji w ogóle sporo się dzieje.

level w rayman 3

Już na samym początku uderzył we mnie ten baśniowy klimat. Rayman 3 owszem, ma na karku już dwie dyszki. NIemniej pomimo tej nieco przestarzałej oprawy graficznej, dalej w dziwny sposób cieszy oko. Artyści wykonali kawał świetnej roboty, projektując etapy. Każda lokacja ma swoją unikalną atmosferę, aurę, którą bez problemu idzie wyczuć, nawet po tych wszystkich latach. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, jakby to wszystko siedziało na jakimś teraźniejszym silniku graficznym. Istna magia! 

Uwielbiam ten vibe płynący z Rady Rusałek. Kocham te brudne Bagna Mroku. Świetny jest ten mrok płynący z Pustyni Knaarenów czy industrializm Fabryki Mroklumów. Każda kraina ma coś unikalnego do zaoferowania i łatwo zapada w pamięci. 

Gameplay dalej cieszy, tylko kamera to jeden wielki chaos

Ku mojemu zdziwieniu bardzo dobrze  w Rayman 3 zestarzała się też sama rozgrywka! Poruszanie się, skoki, walka itp. są naprawdę płynne, nie ma tu mowy o drewnianych animacjach. Sporo zabawy miałem przy pojedynkowaniu się za pomocą tych „zakręconych” pięści. Nie zapomnę też nigdy, jaką podjarkę miałem, kiedy chwyciłem pierwszą puszkę z mocą – ten element też dalej uważam za świetny dodatek.

Niestety nie wszystko było takie kolorowe, jak zapamiętałem. Po pierwsze – kamera w tej grze to jakieś nieporozumienie. Jest bardzo chaotyczna, lata jak szalona. Niby wystarczy jednym przyciskiem ją wycentrować, ale nie zawsze to działało. 

screenshot z gry rayman 3

Kiedyś świetnie bawiłem się przy tych muzycznych poziomach, gdzie Rayman serfuje na odrzutowej desce. Obecnie? Poziomy te wywoływały we mnie małą frustrację. Niektóre fragmenty powtarzałem kilkukrotnie. Zdziadziałem i skill nie ten? Być może. Chociaż tutaj wina nieco leży też po stronie samej mechaniki.

Bardzo męczące były też dla mnie momenty, w których sterowałem butem Raymana i musiałem “pokonać” drugiego. Niewygodnie się tym steruje, sporo trzeba się najeździć, a zabawy w tym żadnej. Sam pomysł ciekawy, ale wykonanie nie zestarzało się już tak dobrze. 

Jednakże Rayman 3, jako całokształt, dalej „gra się” super. Na dobrą sprawę niczym nie ustępuje nowszym platformerom, także jeśli lubisz tego typu produkcje, podobał Ci się np. Crash Bandicoot 4, to śmiało sięgnij po tego klasyka. Z tego, co kojarzę, dostępny jest też na Xboxie w ramach wstecznej kompatybilności! 

Czy ten Rayman 3 serio był taki krótki?

Dodam jeszcze, że Rayman 3 zrobił z moim mózgiem dziwną rzecz. Przysięgam, że zapamiętałem tę grę jako o wiele dłuższą. Ba! Kiedyś miałem wrażenie, że ciągnie się w nieskończoność. 

Wiesz, ile zajmuje przejście tej produkcji? Około pięciu godzin. Tylko tyle. Nie narzekam, bo ostatnio bardzo cenię sobie krótkie, gry, ale… jak to się stało, że ten czas tak bardzo rozjeżdża się z tym, który mam w pamięci? 

przeciwnicy w rayman 3


Odpowiedzi nie musiałem szukać długo – po raz kolejny zaznaczę – ta gra ma 20 lat. Dwie dekady temu wiodłem beztroskie życie dzieciaka, dla którego godzina mogła ciągnąć się w wieczność. Niby przeszedłem ten tytuł też dziesięć lat temu, ale dalej – wciąż miałem dużo więcej wolnego czasu, niż mam teraz. Obecnie każda minuta jest na wagę złota i człowiek inaczej to wszystko odczuwa. Dzięki Rayman. Ty też dałeś mi do zrozumienia, że się starzeję. To niemiłe! 

Ubisoft — dlaczego?

No właśnie – dlaczego Ubisoft? Jak można tak zmarnować to uniwersum? Od premiery Rayman Legends minęło 10 lat. Wydawałoby się wtedy, że marka wstaje z kolan. Oczywiście nic bardziej mylnego. Gra przyjęła się świetnie i dalej jest chętnie ogrywana, ale najwidoczniej cyferki niekoniecznie zadowoliły korporację. 

To jest tak bogaty świat, który aż prosi się o to, żeby go eksploatować. Pełno w nim przepięknych lokacji i ciekawych postaci, które aż chce się poznawać. Tinsy, Polokus, Ly, robopiraci, wróżki itp. Przecież z tego idzie kręcić niesamowite historie. Zarówno druga część, jak i Rayman 3 przypomniały mi, jakie to są świetne platformówki i aż chce się więcej!

rayman oraz globox bohaterowie gry

Cóż, światem rządzi pieniądz, a ten generują…kórliki. Nic dziwnego, że Ubi w nie ładuje. Plus tego jest taki, że ze względu na ich kolaborację z Mario, narodziło się ziarno nadziei, że Rayman powróci. Ten pojawił się jako grywalna postać w najnowszym i ostatnim DLC do Mario+Rabbids: Sparks of Hope. Niby nic, ale miło znów było się w niego wcielić. Mam tylko obawy, że to za pomocą tego dodatku Ubi chce sprawdzić, czy im się opłaca ponownie władować hajs w jego postać. Jeśli tak, to jesteśmy zgubieni. 

W międzyczasie nie pozostaje nic innego, jak wracać w kółko do starszych odsłon. Jeśli ostatnio chodziło Ci po głowie odświeżenie sobie Raymana 3, to śmiało. Gra zestarzała się naprawdę godnie i bez problemu śmiga na nowszym sprzęcie. 

Ja za to będę cierpliwie czekać. Rayman wróci. Kiedyś. 

ZALETY +

WADY -

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy firmie GOG.

Kuba Hertel

Geek w najlepszym tego słowa znaczeniu! Miłośnik gier, komiksów, kinematografii oraz technologii - pochłania wszystko! Z zawodu logistyk, a grafik (obecnie dziergający z Netflixem!) i redaktor z wyboru. Jego serce zdaje się barwy niebieskiej, bo najbardziej oddany jest Sony i DC, jednak z chęcią także zasiada przy Xboxie, a Switch w ruchu jest cały czas! Wszakże dobrodziejstw popkulltury nigdy za wiele, prawda?

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Undisputed – recenzja gry. Wielki powrót boksu na salony. 

Undisputed – recenzja gry. Wielki powrót boksu na salony. 

Dragon Age Veilguard — recenzja gry — unieś zasłonę, odkryj prawdę  

Dragon Age Veilguard — recenzja gry — unieś zasłonę, odkryj prawdę  

Starship Troopers Extermination – Optymalizacjo, gdzie jesteś? 

Starship Troopers Extermination – Optymalizacjo, gdzie jesteś? 

Just Dance 2025 – recenzja gry. Szubidubi can’t dance? 

Just Dance 2025 – recenzja gry. Szubidubi can’t dance? 

Dragon Ball: Sparking! Zero – recenzja gry. Smocze kule w akcji!

Dragon Ball: Sparking! Zero – recenzja gry. Smocze kule w akcji!

Sword Art Online: Fractured Daydream – recenzja gry. Nowe oblicze serii, które wciągnie fanów rozgrywki multiplayer. 

Sword Art Online: Fractured Daydream – recenzja gry. Nowe oblicze serii, które wciągnie fanów rozgrywki multiplayer.