Patrz jak kręcą – recenzja filmu. Pyszne i wyborne morderstwo na West Endzie.

Ostatnio odczuwałam deficyt bardzo dobrych filmów. Bardzo dobrych, czyli w mojej definicji, angażujących, z niesztampowym scenariuszem i jakościową reżyserią. Odnoszę wrażenie, patrząc na to, co króluje w topkach serwisów strimingowych i kinach, że każdą z tych pozycji gdzieś już widziałam, tylko w zmienionej formie lub pod innym tytułem. Z kolei oryginalne produkcje bardzo często są przekombinowane lub zepsute lukami w fabule czy absurdalnymi zakończeniami. Do której kategorii zaliczę najnowszy hit Disneya?

Patrz jak kręcą – recenzja filmu. Pyszne i wyborne morderstwo na West Endzie.

Życie jest za krótkie na kiepskie filmy

Nie wiem, czy to starość, czy może mój gust filmowy ostatnio ewoluował, ale z przykrością odkryłam, że większość tego, co wychodzi to mocne średniaki. Kiedyś oglądałam wszystko, co wychodziło, oczywiście do napisów końcowych, bo jak inaczej można rościć sobie prawa do tego, by móc się wypowiedzieć. Chciałam być na bieżąco ze wszystkim, czy był to debiut z festiwalu Sundance o niszowej tematyce, czy wyczekiwany blockbuster. Niestety kolejka filmów robiła się coraz dłuższa, a frustracja po przeciętnych seansach rosła. I wtedy pomyślałam, że życie jest za krótkie na kiepskie/przeciętne filmy.

Na sam seans szłam z mieszanymi uczuciami. Klimat West Endu, rewelacyjna obsada, Disney, kryminalne zagadki – wielki potencjał, ale podświadomie obawiałam się, że zostanie zmarnowany. O ironio! Nie mogłam się bardziej pomylić.

Kadr z filmu Patrz jak kręcą

Teatralnych adaptacji czar

Londyn lata 50. Po wojennych koszmarach życie powoli wraca do normy, a czytelnicy ubóstwiają literaturę Agathy Christie. Szczególne triumfy święci teatralna adaptacja Pułapki na myszy. Przedstawienie wciąż nie schodzi z afiszów, a z okazji setnego spektaklu rozpoczyna się wielka feta. Na wystawnym przyjęciu spotykają się członkowie elity filmowego światka, niestety jeden z nich przypłaci swoją obecność życiem. W tajemniczych okolicznościach ginie Leo (Adrien Brody) – ekscentryczny reżyser pracujący nad ekranizacją bestsellerowej sztuki. Podejrzanym może być każdy, nasz denat nie należał do zbyt potulnych, mający problem z alkoholem kobieciarz, każdej z zebranych osób przynajmniej raz nadepnął na odcisk. Na miejscu zbrodni pojawia się typowy detektyw z problemami (Sam Rockwell) oraz młoda, niedoświadczona, ale bardzo zaangażowana posterunkowa Stalker (Saoirse Ronan). Ich spotkanie przy egzaminowaniu porzuconych na scenie zwłok da początek ciekawej dynamice interakcji. Oboje będą musieli odpowiedzieć sobie na najstarsze pytanie… kto zabił?

Kadr z filmu Patrz jak kręcą

To nie jest kolejny banalny kryminał

Brzmi niczym kolejny, banalny kryminał? Nic bardziej mylnego. Film Toma Georgea (znanego z rewelacyjnej Kompanii Braci) od samego początku nabija się z klasycznych historii o morderstwach, momentami przypominając bardziej satyrę czy nawet gatunkowy pastisz. Konwencja historii o kręceniu filmowej adaptacji często wypunktowuje absurdy filmowego światka i prawideł rządzących show biznesem. Widz znajdzie tu mnóstwo wyszukanego humoru sytuacyjnego i zaskakujących zwrotów akcji. Wielbiciele gry słów będą wniebowzięci. Ciekawym zabiegiem jest narracja prowadzona z perspektywy ofiary. Jeżeli miałabym przyrównać go do innych tytułów, to na myśl przychodzi mi rewelacyjne Na noże (błagam, żeby tylko Netflix nie zepsuł drugiej części) oraz Kto wrobił Królika Rogera (rozgrywał się w podobnym przedziale czasowym). Bohaterowie są różni, każdy charakterystyczny i do bólu stereotypowy, jednak tej kliszy bardzo świadomy i często puszczający z ekranu oko do odbiorcy. Samotny detektyw alkoholik, ambitna wdowa, zakochany w sobie scenarzysta, włoski kochanek, zdradzający mąż czy neurotyczna żona to postaci, jakich w filmach wiele. Jednak tutaj dzięki uszczypliwości narratora czy fabularnym zmyłkom znane schematy zostają łagodzone bądź burzone. Nawet najbardziej irytująca postać potrafi czymś zaintrygować.

Kadr z filmu Patrz jak kręcą

Seans zleciał mi błyskawicznie, nawet nie zauważyłam, kiedy minęły te niespełna dwie godziny. Wszystko jest zasługą bardzo dobrego tempa. Historia trzyma w napięciu, stopniowo dawkując nam tajemnicę, komedię i akcję. Brak tu zbędnych dłużyzn czy niepotrzebnych scen. Scenografia oddaje klimat lat 50., miłośnicy epoki będą zachwyceni kostiumami i wnętrzami pełnymi splendoru. Muzycznie też jest ok, ścieżka dźwiękowa idealnie współgra z tym, co na ekranie, potęguje suspens i potrafi przyprawić o dreszcze. Gra aktorska jest na najwyższym poziomie. Całość obsady i sposób prowadzenia bohaterów przywodzi mi na myśl niekonwencjonalną twórczość Wesa Andersona. Jeżeli chcesz iść w weekend do kina, a tym bardziej na jakościową i inteligentną opowieść, to nie wahaj się ani chwili, bo Patrz jak kręcą, jest idealnym wyborem dla Ciebie!

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl