Papetura to polska klimatyczna produkcja przygodowa point-and-click stworzona przez jedną osobę – Tomasza Ostafina. Gra powstawała sześć lat, ponieważ całość została wykonana ręcznie i następnie przeniesiona na wersję cyfrową.
O czym jest i jak powstawała Papetura?
Myślę, że warto zacząć ten tekst od tego, co przykuwa uwagę od samego początku, czyli od warstwy wizualnej. Na pewno nie zainteresowałbym się tym tytułem, gdybym nie trafił na artykuł, a potem na film na Youtube o tym, jak Papetura była tworzona. Produkcja w całości jest rękodziełem wykonanym z papieru, co rzeczywiście czuć przechadzając się po lokacjach. I muszę przyznać, że robi to ogromne wrażenie, nadaje produkcji unikatowego charakteru oraz wygląda przepięknie.
W grze nie uświadczymy żadnych dialogów – postacie wydają z siebie tylko proste dźwięki. Historia opowiadana jest za pomocą animacji, świata i dymków narracyjnych. Fabuła jest bardzo prosta – budzimy się w jakimś pomieszczeniu, zagląda do niego tajemnicza postać, która budzi ogromny strach u głównego bohatera, co pokazywane jest za pomocą muzyki i obrazu. Naszym zadaniem jest uciec i pokonać nieprzyjaciela, który chce zniszczyć wszystko za pomocą ognia.
W grze sterujemy kawałkiem papieru o imieniu Pape. W podróży towarzyszyć nam będzie czarne stworzonko przypominające kotka – Tura. Nasz kompan to nie tylko uroczy osobnik, ale również narzędzie uniwersalne. Za jego pomocą możemy wiosłować – co jest okraszone cudowną animacją i efektem dźwiękowym – łowić ryby lub strzelać świecącymi kulkami. Stanowi on również pojemną torbę na ekwipunek.
Czy Papetura dostarcza odpowiedniej rozrywki?
Ja ogrywałem Papeturę na komputerze przy pomocy myszki – jak w klasycznych grach point-and-click. Czasem trzeba przeciągnąć kursorem po ekranie, aby wystrzelić kulą w jakiś przedmiot. Warto też wspomnieć o systemie podpowiedzi. Aby ją uzyskać musimy pokonać bardzo prostą minigrę, w której musimy zjadać zielone robaczki a czerwone unikać. Niestety czasem musiałem prosić o podpowiedzi, choć też nie zawsze były do końca jasne.
Ucieczka z pomieszczenia to dopiero początek naszej przygody. Na swojej drodze napotkamy sporo zagadek środowiskowych, które są proste, ale bardzo niejasne. Niektóre dla mnie były w ogóle nieczytelne i na pierwszych etapach gry nie wiedziałem co mam robić, bo było to dla mnie nielogiczne. Po obyciu się z grą już szło prościej.
Niby mamy ten system podpowiedzi, ale on pokazuje jakąś rzecz, ale nie do końca, co mam z nią zrobić. I zdarzyło się tak, że wiedziałem (albo się domyślałem), z czym muszę wejść w interakcję, ale nie do końca wiedziałem, czego gra ode mnie wymaga.
Sprawdź też: Railbound – recenzja gry – Gra logiczna o pociągach
Szanuję ogrom pracy włożony w produkcję tej gry, ale nie wiem, czy mogę ją z czystym sumieniem komuś polecić i powiedzieć, że będzie się przy niej dobrze bawił. Dla mnie niestety była za krótka (ja przeszedłem ją w około półtorej godziny) i trochę nudna. Natomiast można ją sprawdzić w formie ciekawostki i zainteresować się tym, jak ten tytuł powstawał.
Sprawdź też: Carrion – recenzja gry – Gra o potworze zjadającym ludzi