Fenomenu czerwonego hydraulika chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Mario jest w popkulturze tak samo ważnym bohaterem, jak Batman, Spider-Man, czy Iron Man. Co sprawia, że w Mario Kart 8 Deluxe gra się tak dobrze?
Mimo posiadania konsoli Nintendo Switch od blisko trzech lat nie sięgnęłam od razu po grę z kultową postacią. Wstyd się przyznać, ale żałuję, że dopiero od niedawna odkrywam ten niesamowity wirtualny świat z hydraulikiem. Chociaż lepiej późno, niż wcale.
Wincyj, wincyj map
Tak się złożyło, że moje zaznajomienie się z tym tytułem zbiegło się z wypuszczeniem przez autorów ostatniego już DLC (ostatniej szóstej fali), która dała dostęp do nowych 8 tras m.in.: Tour Rome Avanti, GCN DK Mountain, Wii Daisy Circuit, Piranha Plant Cove, czy Tour Madrid Drive.
Sprawdź także: Mass Effect: Andromeda – recenzja gry – W poszukiwaniu nowego domu.
Natomiast posiadanie pakietu Booster Course Pass daje możliwość rozgrywania wyścigów aż na 48 planszach. Oczywiście są one również nawiązaniem do map, które były dostępne w innych odsłonach gier z Mario na poprzednich konsolach Nintendo. Poza tym możemy wcielić się także w nowe postacie np. Birdo, Kamek, Petey Piranha, Wiggler, czy Funky Kong. Otrzymujemy również nowe stroje dla naszego avatara Mii, a jest z czego wybierać, bo jest to aż 16 stylów ubrań.
Zabawa solo, multi lub online
To, co niewątpliwie jest atutem tej produkcji, to ogromna możliwość rozgrywki. Jeśli mamy ochotę zagrać samemu, to możemy spróbować swoich sił w Grand Prix, gdzie po wygraniu turnieju otrzymujemy złoty puchar (udało mi się!).
Sprawdź także: EA NHL 24 – recenzja gry – Nuda na wirtualnej tafli
Można też zmierzyć się w typowych czasówkach i spróbować „wykręcić” jak najlepszy wynik w trybie Time Trials. Twórcy dali też możliwość stworzenia wyścigu na własnych zasadach, czy po prostu rozegrać po prostu Battle, czyli walkę (np. zebrać na czas wystarczającą ilość coinów, porzucać się bombami itd.).
Jednakże dla mnie największą frajdą był tryb online. To tam codziennie poświęcałam swój wolny czas, by wspinać się coraz wyżej w ogólnym rankingu. Raz osiągałam sukces i dostawałam kolejne punkty rankingowe, a raz seriami przegrywałam i spadałam. Momentami czułam się, jak w Mortal Kombat, bo nigdy do końca nie wiedziałam, czy na pewno dojadę do mety na trzecim, drugim lub pierwszym miejscu.
Niby proste sterowanie, ale…
Sterując naszym bohaterem, musimy nauczyć się pewnych skilli. Nie wystarczy bowiem tylko i wyłącznie dać gaz do dechy, ale należy umiejętnie driftować, co w efekcie daje turbo. Tym samym na zakrętach możemy w piękny sposób wyprzedzić nieprzyjaciół i wspiąć się wyżej podczas wyścigu.
Jeżeli opanujemy driftowanie, to kolejnym elementem do perfekcyjnego opanowania jest użycie boostów. Podczas ścigania się wjeżdżamy w kwadratowe klocki ze znakiem zapytania, które losują nam randomowy boost. Możemy np. otrzymać zielonego grzyba, który atakuje nieprzyjaciela, uzyskać czerwonego grzyba i wykorzystać potrójne nitro, czy zamienić się w rakietę, która daje możliwość szybkiego wyminięcia innych bohaterów. Posiadanie takich rzeczy w końcowych etapach wyścigu może spowodować, że pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi. Niejednokrotnie potrafiłam z ostatnich miejsc osiągnąć podium po tym, jak umiejętnie użyłam specjalnych zdolności.
Intensywne, ale relaksujące wyścigi
Mapy są ciekawie skonstruowane, a mimo wiadomych ograniczeń graficznych konsoli, to tytuł potrafi zauroczyć i w pewnych momentach spowodować, że zbierałam szczękę z podłogi. Udźwiękowienie również jest miłe dla ucha i nie raz nuciłam sobie utwory z przebytych tras. Wyścigi same w sobie są dynamiczne i krótkie, co pozwala na szybkie rozegranie pojedynku, czy to przed pójściem do pracy, czy chillując w łóżku przed snem.
Sprawdź także: Agatha Christie: Morderstwo w Orient Expressie – recenzja gry – Detektywistyczna przygoda