Na przestrzeni lat uniwersum Assassin’s Creed stało się swego rodzaju ewenementem, obejmującym wiele dziedzin kultury od gier, przez książki, na komiksach czy wyczekiwanych serialach kończąc. Nie powinno więc dziwić, że każdej kolejnej produkcji na komputery i konsoli towarzyszy szereg innych dzieł. Szczególnie łatwo zauważyć to w przypadku przedostatniej odsłonie, czyli Assassin’s Creed Valhalla. Towarzyszyły jej bowiem dwie powieści i aż pięć komiksów. O jednym z nich chcę opowiedzieć w poniższej recenzji.
Francusko-włoska współpraca
Komiks jest owocem współpracy francuskiego wydawnictwa Glénat z Ubisoftem – producentem gier. W Polsce natomiast album wydany został z ramienia Story House Egmont. Ciężar scenariusza spoczął na ramionach Mathieu Gabelli (seria Jednorożec, Batman – Świat), który powrócił do komiksów po prawie dekadzie przerwy. Obrazowaniem treści zajął się natomiast Paolo Trasici (seria Książęta Demony), który zaczął swoją przygodę z ilustrowaniem produkcji komiksowych. Za przekład tekstowej zawartości na nasz język odpowiadała natomiast Weronika Sztorc, współpracująca ze polskim wydawcą przy szeregu tytułów takich jak serie X-Men, Doktor Strange czy Adaptacje Literatury.
Zakulisowe spojrzenie
Od pewnego czasu poboczne dzieła opowiadające o zakapturzonych zabójcach odnalazły własną ścieżkę i zamiast śledzić bohaterów gier prawie na każdym kroku, opowiadają o wydarzeniach, których nie mieliśmy szansy zobaczyć na ekranie komputera. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Historia skupia się wokół postaci młodego, żądnego przygód skryby Edwarda. Zostaje on porwany z klasztoru skrybów przez samą Eivor, która już zdążyła zadomowić się w Anglii. Chłopak jednak nie zabawia zbyt długo w Kruczej Przystani, gdyż za namową Hythama wyrusza w towarzystwie akolity Ukrytych w pogoni za swoim przeznaczeniem.
Kolejne artefakty Isu
Twórcy w ciekawy sposób wykorzystują to co najlepsze w uniwersum, czyli intrygę, nadprzyrodzone artefakty i braterstwo serwując nam kolejną ciekawą historię. Ukryta księga to opowieść, w której bohaterowie natrafiają na podejrzane działania grupy osób, przez co zmuszeni są oni do ich śledzenia i infiltracji, by zapobiec rozprzestrzenianiu się na kolejne rejony. Obowiązkowym fragmentem jest też wykorzystywanie technologii Isu do niecnych celów. Czy oznacza to, że nie warto w ogóle chwytać za ten komiks? Na szczęście nadrabia on wyeksponowaniem tajemnic na pierwszy plan. Kilkukrotnie zauważymy bowiem na kartach zeszytu zagadkowe pismo Tych, Którzy Byli Przed Nami, którego tajemnicy gracze dotąd nie zdołali w całości rozszyfrować. Jeśli jesteście fanami uniwersum od dawna, to wiecie, że twórcy uwielbiają wszelkie nadprzyrodzone zjawiska tłumaczyć swoich dziełach urządzeniami Prekursorów. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Ogromna konstrukcja Pierwszej Cywilizacji okazuje się być zanurzona w pewnym szkockim jeziorem, owianym legendami i wielokrotnie przedstawianym w popkulturze.
Sprawdź też: Assassin’s Creed IV: Black Flag to najlepszy i najgorszy Assassin’s Creed jaki powstał.
Nowe spojrzenie na Ukrytych
W większości dzieł o zakapturzonych skrytobójcach główni bohaterowie są najczęściej głęboko związani z działaniem Bractwa. Niektórzy od dawna działali w jego hierarchii, inni pochodzili z rodowodu Asasynów. Tym razem jednak historia skupia się na Nilesie, akolicie organizacji oraz Edwardzie, nader spostrzegawczym skrybie. Oferują oni świeże spojrzenie na działanie Ukrytych, czasem nie powstrzymując się od zgryźliwych uwag i ripost. Daje to powiew świeżości, mogący nawet zmienić spojrzenie czytelnika na odwieczny konflikt.
Wszystko to podkreślają dopracowane ilustracje autorstwa Paolo Trasiciego. Jednocześnie podkreślają one kadry, na które musimy zwrócić uwagę, jednak stonowana kolorystyka sprawia, że lektura 88 stron komiksu mija bardzo szybko. Warto zaznaczyć, że ostatnie kilka kartek zajęły archiwa, czyli nazwany nieco na wyrost zbiór szkiców. Trzeba jednak oddać, że są one równie szczegółowe, co reszta zeszytu. Nie powinno więc nas dziwić, że dojrzymy napięte mięśnie ręki trzymającej łuk, które odznaczają się na pokrywającej je skórze.
Całkiem ciekawa opowieść
Ukryta księga, czy Nawróceni (bo tak powinien nazywać się zeszyt, co sugerują nawet grafiki koncepcyjne) oferuje nieco świeżego spojrzenia na wielokrotnie przedstawiany odwieczny konflikt Asasynów i Templariuszy oraz ich protoplastów. Oczywiście na kartach komiksu pojawią się znane graczom postacie, jak chociażby Eivor, jednakże najwięcej akcji skupia się wokół cywili, którzy natrafili na tajemniczy artefakt Prekursorów. Myślę, że decyzja o takim doborze bohaterów wyszła temu tytułowi na dobre. Dopracowane ilustracje zostały niestety uzyskane kosztem dużego formatu, co w połączeniu z twardą okładką sprawia, że tom bywa nieporęczny.
Sprawdź też: Assassin’s Creed: Miecz Shao Jun. Tom 1 – recenzja komiksu. Made in china