Almost my floor – recenzja gry. Przerażający blok

Wakacyjny czas, to okres, w którym fajnie jest posiedzieć poza domem z konsolą w ręku. Po przejściu fenomenalnej serii Syberia, szukałam czegoś równie wciągającego. Almost my floor intryguje historią i dobrze łączy charakterystyczne cechy point and click. 

Niezależne studio Potata Company stworzyło dwuipółgodzinną powieść, która wciąga od pierwszych minut. Co jest w niej takiego, że chciałabym zagrać w kolejne odsłony?

Almost my floor – recenzja gry. Przerażający blok

Indyczek pełen historii

Przede wszystkim tym, co niewątpliwie wyróżnia ten tytuł od innych przygodówek, jest to, że poznajemy wielu bohaterów. Gracz wchodzi w interakcję z każdą postacią, którą napotka na swojej drodze. Dzięki czemu dowiaduje się niemal wszystkiego o wirtualnym świecie. Nie oszukujmy się, ale w grach point and click aż kusi, aby zajrzeć w każde miejsce.  

Nie mamy tutaj liniowej fabuły, ale każda decyzja (dobra aprobowana przez aniołka lub zła ciesząca diabełka) wpływa na dalszą rozgrywkę np. kiedy zabiłam pająka, to w innej lokacji zostałam zaatakowana przez chmarę pajęczaków (i tak od razu umarłam).

Sterujemy dwójką protagonistów. Pierwszy z nich, Alex to zwyczajny chłopak, który zerwał ze swoją dziewczyną. Dodatkowo cierpi na bóle głowy oraz często ma halucynacje. Natomiast Adam Trust jest detektywem, który bada zaginięcie tajemniczej kobiety. Mężczyzn łączy fakt, że w bloku, w którym się w głównej mierze przemieszczają, dzieją się przerażające rzeczy.

Halucynacje, czy rzeczywistość?

Wspomniałam już, że główny bohater, Alex często widzi różne rzeczy. Była to także przyczyna tego, dlaczego dziewczyna z nim zerwała. Chłopak przez większość czasu rozpamiętuje przeszłość i próbuje wydostać się z bloku, w którym dawniej pomieszkiwał. Tutaj zaczyna się jazda bez trzymanki, bowiem każda próba ucieczki kończy się porażką. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest to syzyfowa praca. Co ciekawe, za każdym razem łącznikiem tych zwid jest winda.

(Uwaga na spoiler!) 

Wraz z postępem fabuły, odkryłam, że tak naprawdę halucynacje są spowodowane tabletkami, które główny bohater otrzymywał od psychiatry. Lekarz badał nie tylko młodego chłopaka, ale też miał na swoim koncie innych pacjentów, którzy w podobny sposób się zachowywali. Dlaczego to robił? Szukał on leku, aby uratować swoją córkę. Jednakże sytuacja wymknęła się spod kontroli, a każda osoba, która była nimi faszerowana, widziała przerażające potwory.

Niby mało, ale jednak dużo

Oprócz historii, podejmowania decyzji, interakcji z otoczeniem oraz bohaterami – ciekawymi zaimplementowanymi atrakcjami, były mini gierki z zagadkami. Z reguły dotyczyły materiałów, które przeglądałam w trakcie rozgrywki. Niemniej w niektórych przypadkach musiałam liczyć na lekką pomoc oraz łut szczęścia ze strony gry. Nigdy nie zapomnę momentu, gdy nie wiedziałam, jak przestawić książki na regałach. Co za frustrujący moment! 

Podsumowując, Almost my floor z jednej strony jest zamkniętą historią, a z drugiej niedopowiedzenie w zakończeniu sprawia, że rozpamiętuje się to przez dłuższy okres. Myślę, że za jakiś czas wrócę do tej gry, aby sprawdzić, czy podejmowanie innych decyzji zmieni zakończenie tej mrocznej opowieści.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

Chcesz być na bieżąco, a nawet wiedzieć więcej o grach, komiksach, serialach lub filmach? GraPodPada.pl jest miejscem, gdzie znajdziesz informacje tworzone przez pasjonatów dla… graczy, czytaczy i oglądaczy ! Reprezentujemy różne opinie, patrząc na popkulturę z wielu perspektyw! Dlatego codziennie spodziewaj się treści wysokiej jakości i odnajduj interesujące Cię recenzje i informacje. Grasz w to? GraPodPada.pl to miejsce dla Ciebie… to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl