Just Dance 2024 – recenzja gry. Skakanie i tańczenie przed ekranem

Agnieszka Michalska

Opublikowano: 4 grudnia 2023

Spis treści

Pierwsza edycja Just Dance zadebiutowała w 2009 roku na konsoli Nintendo Wii, czyli systemie stworzonym pod gry ruchowe. Od tamtej pory tytuł ukazuje się regularnie, praktycznie na wszystkie dostępne w danej generacji konsole stacjonarne. Omawiana przeze mnie edycja jest już piętnastą.

Just Dance 2024 na dzień dobry oferuje przejrzyste i kolorowe menu, które jest banalne w kwestii obsługi. Z kolei choreografie posiadają świetnie zaprojektowane animacje i przejścia między scenami, a to wszystko w rytmie muzyki. W najnowszej edycji przygotowano aż 40 utworów w różnych wersjach, w tym: Gimmie More – Britney Spears, Butter – BTS, I Wanna Dance With Somebody – Whitney Houston, czy Flowers Miley Cyrus. Także miłośnicy rapu, rocka czy bardziej współczesnych brzmień znajdą coś dla siebie! Do tego po wykupieniu abonamentu Just Dance+ mamy dostęp do piosenek z wcześniejszych edycji, od „jedynki” aż do edycji z 2022 roku.

Sprawdź także: Mortal Kombat 1 — recenzja gry — rozróba w Outworld

Wybór jest więc ogromy! Do tego forma zdobywania doświadczenia i misji pobocznych zachęca do tańczenia, zwłaszcza że jesteśmy za to nagradzani – nowe awatary, tła, emotki, etc. Co jednak najważniejsze, układy taneczne idealnie współgrają z charakterem muzyki, a to tylko sprawia, że cieszymy się zabawą i ciężko nam ją zakończyć po kilku piosenkach.

Just Dance 2024 – dla kogo?

To, co najbardziej lubię w Just Dance, to możliwość tańczenia ze znajomymi – czy to przed jednym telewizorem, czy online (o ile tamte osoby posiadają grę). Wtedy zabawa jest o wiele fajniejsza! Do tego dochodzi współzawodnictwo – pod koniec piosenki zliczane są punkty i ten, kto lepiej naśladował ruchy swojego awatara, wygrywa! Można więc sprawdzić swoje siły, a także przekonać się, który ze znajomych lepiej wywija na parkiecie. Do tego dochodzą piosenki, w których trzeba tańczyć z partnerem. A później możecie wbić razem na prawdziwą imprezę i zadziwić tanecznymi krokami.

Jeżeli natomiast macie dzieci i zastanawiacie się, czy mają one czego szukać w Just Dance 2024 to odpowiadam – oczywiście! Wśród piosenek można znaleźć i takie dedykowane dla najmłodszych. Osobiście sprawdziłam to z młodszą kuzynką i najlepiej bawiłyśmy przy takich utworach jak Baby Shark czy Let It Go z Krainy Lodu, a także nowość, czyli This Wish z animacji Życzenie. Z myślą o dzieciach stworzono także proste układy taneczne i kolorowe animacje! Nogi aż same rwą się do tańczenia.

Sprawdź także: Quake 2 – recenzja gry. Król znów wymiata! Remaster na złoto!

A dla osób, które chcą potańczyć, a przy tym spalić nieco kalorii, też mam dobrą wiadomość! Just Dance 2024 oferuje tryb liczenia kalorii, który zachęca do intensywnego ruchu, a także pokazuje, ile zbędnego tłuszczyku udało nam się spalić do tej pory. Jak dla mnie była to ogromna motywacja to wypocenia się przy jeszcze kilku piosenkach.

Just Dance 2024 – czy warto zagrać?

Największym minusem wersji Just Dance 2024 na PlayStation 5 jest trzymanie telefonu w ręce podczas tańczenia. Już nie wspomnę o tym, że przez pierwszych kilka dni nie mogłam sparować gry z aplikacją… Niestety nie jest to ani wygodne, ani funkcjonalne – już lepiej poradziłoby sobie wykrywanie ruchu. Kilka razy zdarzyło mi się, że nie chcący nacisnęłam przycisk wyłączenia i od razu wywalało mnie z gry (i trzeba było znowu sparować). O tyle to irytujące, że jak bawisz się ze znajomymi, to wtedy ci nie nalicza punktów. Dlatego wersja na PlayStation 5 jest mało intuicyjna. Możliwe, że inna sprawa ma się z kontrolerami od Switcha, które można odpowiednio zabezpieczyć, żeby przypadkiem nie rzucić nimi w telewizor.

Jeżeli lubicie tańczyć, albo chcecie się tego nauczyć, to jak najbardziej możecie sięgnąć po Just Dance 2024. Niestety bez wykupionego abonamentu Just Dance+ będziecie mieć zaledwie kilka piosenek do dyspozycji, które szybko mogą się znudzić. Warto też wypatrywać ludzi tańczących na konwentach – zazwyczaj wtedy bawią się właśnie przy tej produkcji. I wtedy zdecydujecie, czy taka zabawa was interesuje i czy warto wydać pieniądze zarówno na podstawkę jak i subskrypcję.

Sprawdź także: Nosferatu: Gniew Malachiego — recenzja gry — Sugar Daddy w mrocznym zamku

ZALETY +

WADY -

 

 

Za dostarczenie kodu do recenzji dziękujemy Ubisoft

Agnieszka Michalska

Jestem Agnieszka Pierwsza Tego Imienia, Władczyni Konsoli, Mistrzyni Padów, Najwyższa Bibliotekarka oraz Baronessa Kolekcji Figurek Funko POP! Obok gier na konsole od Sony i Nintendo Switch, uwielbiam także dobre książki fantasy, które pochłaniam z zawrotną prędkością. Prywatnie jestem pasjonatką czarnej kawy i białej czekolady.

Rekomendowane artykuły

Concord – recenzja gry – Tu miał być mądry tytuł, ale…

Concord – recenzja gry – Tu miał być mądry tytuł, ale…

Całkiem wyszczekana łotrzyca i jej niesforny zwierzaczek latają w kosmosie – recenzja Star Wars: Outlaws

Całkiem wyszczekana łotrzyca i jej niesforny zwierzaczek latają w kosmosie – recenzja Star Wars: Outlaws

Real Estate Simulator – recenzja gry. Od żula do króla, czyli symulator ładowania okienek i narastającej frustracji 

Real Estate Simulator – recenzja gry. Od żula do króla, czyli symulator ładowania okienek i narastającej frustracji 

Nieślubny syn Skyrima, Dark Souls i Vanaheim. Enshrouded – pierwsze wrażenia

Nieślubny syn Skyrima, Dark Souls i Vanaheim. Enshrouded – pierwsze wrażenia

Czas zostać bohaterem – Recenzja gry Dark Envoy 

Czas zostać bohaterem – Recenzja gry Dark Envoy